-To tutaj?-pyta Oskar.
Pada śnieg i okropnie wieje. Jesteśmy wymarźnięci i wygłodzeni. Na widok mojego domu ciekną mi łzy z oczu. Wreszcie... Wreszcie ktoś... ktoś mi pomoże. Wreszcie nie będę sama. Biegnę ku drzwiom. Zostawiając Oskara w tyle. Rąbie w drzwi. Jest środek nocy. Po chwili słyszę, że ktoś otwiera. Czekam... i po chwili ukazuje mi się mój ojciec... cały osiwiały... ale to on.
-Tato...-mówię z płaczem.
-Klarysa!-szybko bierze mnie w ramiona. Tuli najmocniej jak może.
-Mogę wrócić?-pytam, szlochając.
-Jezus... Maria... co za głupie pytanie, to twój dom-tuli mnie mocno.-Już nigdy nam tego nie rób...
-Przepraszam tato...-mówię, jakbym była małym dzieckiem.-Ja... ja... widziałam za wiele...
Nagle podchodzi do nas Oskar.
-Kto to?-pyta podejrzliwie rodziciel.
-Ten chłopak uciekł razem ze mną... Tato... Warszawa zrównana z ziemią...-informuję.
-Słyszeliśmy-pokazuje Oskarowi, aby wszedł do domu.
Chwilę później byliśmy obaj w ciepłym domu. Dostaliśmy koce i coś do picia. Ojciec woła całą rodzinę. Najpierw schodzi matka. Widocznie przygaszona i nie zauważyła, że ktoś siedzi na kanapie. Wstaję słabo, ale podchodzę do niej.
-Mamo... tęskniłam-wpatruję się w nią ze smutkiem.
Po chwili kobieta rozumie, że to ja.
-Moje dziecko...-płacze i tuli mnie mocno.-Już nigdy nie wyjeżdżaj...-gładzi moją głowę.
-Już nigdy się nie ruszę stąd mamo-wtulam się.
Znowu czuję, że jestem bezpieczna... ostatni raz... czułam to, gdy widziałam Feliksa całego i zdrowego.
-Nic ci nie jest?-pyta przerażona i ogląda mnie.
-Nic mi nie jest-zapewniam.
-Gdzie jest Feliks?-pyta cicho.
Nie mam szansy jej odpowiedzieć, bo ktoś przychodzi i tuli mnie słabo od tyłu.
-Gdy mówiłam, żebyś znalazła sobie męża... to nie kosztem twojego bezpieczeństwa...-mówi płaczliwy i zachrypły głos.
To babka. Jest zdrowa i żyje! Odwracam się energicznie i tulę ją mocno.
-Najważniejsze, że jestem tu i teraz-stwierdzam.
Wreszcie nie jestem sama... wreszcie... mogę skończyć udawać. Słyszę, że ktoś zbiega po schodach i chwilę później przepycha się pomiędzy moją matką a babką.
-Mama!-Alina przytula się do mnie mocno.-Tak tęskniłam.
Odwracam się ku niej i tulę ją mocno.
-Alinka!-gładzę jej włosy.-Mówiłam, że wrócę.
-Mamo... już nigdy mi tego nie rób... zostańmy tu...-wgapia we mnie swoje szare oczy.
-Zostaniemy tu-mówię ze łzami w oczach.-Ale wypiękniałaś...
-Mamo! Nie zmieniłam się...-uśmiecha się nieprzytomnie.
-Nawet nie wiesz, jak bardzo się o ciebie baliśmy...-stwierdzam cicho.
-Klarysa!-słyszę szczęśliwy krzyk, Heleny.
-Helena!-odpowiadam jej.
-Dzięki Bogu, że jesteś cała i zdrowa...-mówi radośnie.
![](https://img.wattpad.com/cover/321780790-288-k573755.jpg)
YOU ARE READING
To, co chciałbyś usłyszeć
Historical Fiction𝐑𝐨𝐤 𝟏𝟗𝟑𝟗... Cały obszar Polski znajduje się w strefie działań wojennych. Każdy odczuwa jarzmo wojennej rzeczywistości, od biedoty, po elity. Świat stał się szczególnie wrogi dla niedoświadczonej wojną młodzieży. Młoda debiutantka salonów - Kl...