14 kwietnia 1945 (część 1)

57 1 0
                                    

Jednak byłam chora, ale to nie oznacza, że ten sen nie pokazał mi drogi. Teraz gdy już wyzdrowiałam... wiem, co mam robić. Muszę naprawić tę relację. Tak bardzo brakuje mi przyjaciółki w swoim życiu. Niby mam Helenę, ale i ona powoli chce wrócić do dorosłego życia.

Dziś będzie moim wielkim dniem i nikt mi tego nie odbierze. Siadam przy toaletce i rozczesuje kołtuny, które pojawiły się w moich włosach po nocy. Nakładam szminkę na moje usta i maluję sobie oczy. Nie chcę wyglądać jak Nosferatu. Dziś na pewno ją spotkam. To słonko, śpiewające ptaki, wonne kwiaty.

-Gdzie idziesz mamo? Dla kogo się tak szykujesz? - pyta sennym głosem Ala.

-Spotkać się z dawną przyjaciółką - uśmiecham się w jej kierunku.

-Wydajesz się być bardzo szczęśliwa - ziewa.

-Bo jestem, Aleńko - wyznaję.

Pomimo złości, że odeszła z mojego życia, zawsze za nią tęskniłam. To ona była tym brakującym elementem. Gdybym miała określić idealny świat, byłby pełen mojej rodziny, mojego męża i jej. Gdyby tylko żył, a ona mnie znowu pokochała jak siostrę...

-To dobrze, mamo - wstaje i przytula się do mnie. - Tylko uważaj! Wyglądasz tak pięknie, że idzie się w tobie zakochać na zabój.

-Jakie urocze! Dziękuję - gładzę jej włosy.

Poprawiam swoją sukienkę i narzucam na siebie perły, ulubiony dodatek Katriny. Chcę, aby wiedziała, że mi zależy.

-Muszę już iść - oznajmiam i prędko wstaję z krzesła.

Żegnam się ze swoją córką i zbiegam po schodach.

-Mamo, idę do Katriny! - mówię jak za dawnych czasów.

Moja rodzicielka patrzy się na mnie zaszokowana, jakby nie wierzyła w to co słyszy.

-No co? - śmieje się.

-Idź, idź - uśmiecha się niepewnie.

Pewnie myśli, że to szczęście jest chwilowe, ale nie tym razem. Nigdy nie będzie się szczęśliwym, jeżeli nie wyznaczy się sobie konkretnych celów. Ona jest moim celem. Nasze młodzieńcze lata...

Wychodzę z domu z największym uśmiechem od dawna, mając na swoim nadgarstku bransoletkę, którą podarowała mi na urodziny.

Czyli opłacało się przetrwać ten ciężki czas. Wreszcie zaczynam czuć, że świat jest inny - kolorowy.

Ludzie pracują na polach, drzewa bujają się w rytm wiatru, motyle swobodnie latają nad kwiatami. Powoli czołgi, bomby i trupy stają się przeszłością. Natura wygrywa ze zniszczeniami człowieka.

Nawet las, w którym spotykałam się z Feliksem wydaje się być przyjaźniejszy. Zazielenił się!

Ale? Coś mi tu nie pasuje...

Jedna niebieska plama wyróżnia się wśród zieleni. To jakaś osoba? Co robi w środku lasu, gdy wojna jeszcze oficjalnie się nie zakończyła. To jest niebezpieczne.

Co teraz? Powinnam ryzykować i wejść za tą osobą, zanim wpakuje się w większe bagno, czy odejść z poczuciem winy?

-Co zrobiłby... F... - przerywam sobie. - Nie. Co ja zrobię?

Muszę oduczyć się, myśleć tylko o tym, co chciałby Feliks.

Niepewnie wchodzę do lasu i próbuję nadgonić tę osobę. Kiedy wreszcie na wysokości jeziora, mam możliwość zidentyfikować tę osobę, zamieram w miejscu. Katrina? Dlaczego tutaj jesteś?

To, co chciałbyś usłyszećWhere stories live. Discover now