Te święta są bardzo dziwne dla mnie. Nie ma ze mną ni rodziny, ani narzeczonego. Praktycznie rzecz biorąc, jesteśmy my cztery: ja, Estera, Ala oraz pani Helena.
-Ubieramy tę choinkę?-pyta szczęśliwa Alina.
Jak powiedzieć dziecku, że nikt nie ściął choinki? Nie ma czego ubierać. Wpatruję się w Esterę. Pokazuję jej drzwi. Tłumacząc prościej, pytam się jej czy zetniemy dla Ali, tę choinkę. Ona uśmiecha się łobuzersko.
-Pani Helu!-wołam. Wiem, że kobieta ma otwarte drzwi od kuchni, gdzie gotuje małe potrawy na wigilię.
-Tak?-pyta.
-Gdzie jest piła do drzew?-pytam.
-W szopie!-odpowiada.-Co wy znowu planujecie?
-Po choinkę idziemy!-mówię, zakładając płaszcz.-Ala, idź pomóc pani Heli.
-Już!-biegnie do kuchni.
Wychodzimy razem z Esterą. Faktycznie, piła była w szopie.
-Idziemy głębiej w las, czy bierzemy coś skromnego?-pytam.
-Z rozmachem!-odpowiada wręcz teatralnie.
-Masz rację-zgadzam się z nią.-Ty obchodzisz nasze święta?-pytam zaciekawiona.
-Nie, ale nie mam rodziny, aby obchodzić swoje-mówi cicho.
-Dziś będziesz miała-obejmuję ją ręką.-Rodzinę kobiet.
-Dziękuję-uśmiecha się wdzięcznie.
Idziemy razem polem. Robi się ciemno, ale jest o wiele jaśniej dzięki ciągle padającemu śniegowi. Wchodzimy do lasu.
-Same takie lichawe-komentuję.
-Właśnie-stwierdza, gdy nagle znajduje wzrokiem choinkę idealną.-Patrz na tą.
-Bierzemy-podbiegamy do tego drzewka delikatnie większego od nas, ale nadającego się do chaty.
Chwytamy za piłę, ja z jednej strony, a on z drugiej.
-Jezu... jakie to upierdliwe...-tniemy mocniej.
-W którą to stronę spadnie?-pyta.
-Cholera, nie wiem-śmieję się, a ona za mną.
Chwilę później to małe drzewko upada. Wiążemy, go linami, po czym dajemy na sanki.
-Ciężkie bydle-mówi czarnowłosa.
-Ciężkie, ale warto zrobić dziewczynie rodzinne święta-szarpiemy za liny i choinka faktycznie się rusza. Idziemy w stronę domu.
-Dobrze przynajmniej, że Helena mieszka blisko lasu-puentuje Estera.
-Racja-przyznaję.-Jesteśmy lepszymi facetami niż faceci.
Obie śmiejemy się z mojego stwierdzenia.
10 minut później...
Otwieramy dziwi na oścież, po czym wpychamy choinkę do salonu. Stół był już powoli gotowy do kolacji. Ala uważa choinkę.
-Pani Helu! Pani Helu!-woła kobietę, będąc przeszczęśliwą ze względu na choinkę.
Helena wychodzi zza ściany i przypatruje się naszej zdobyczy.
-Wy dwie jesteście szalone! Jezus... jak to uniosłyście?-pyta, po czym pomaga nam włożyć choinkę do stojaka.
Chwilę później owoc naszej wspólnej pracy stoi.
-Piękna jest-stwierdzam.
-Jest-przyznaje szczęśliwa Estera.
Obie zdjęłyśmy płaszcze.
YOU ARE READING
To, co chciałbyś usłyszeć
Historical Fiction𝐑𝐨𝐤 𝟏𝟗𝟑𝟗... Cały obszar Polski znajduje się w strefie działań wojennych. Każdy odczuwa jarzmo wojennej rzeczywistości, od biedoty, po elity. Świat stał się szczególnie wrogi dla niedoświadczonej wojną młodzieży. Młoda debiutantka salonów - Kl...