Rozdział 1

46.2K 1.3K 145
                                    

Rano musiał obudzić mnie budzik. Mama prawie nigdy mnie nie budzi, chyba, że zaśpię, ale ona zajęta jest sobą. Musi się uamlować i ubrać a to zajmuje jej bardzo dużo czasu. Mimo, że jest księgową to zawsze ubiera się z klasą. Wychodzę ledwo żywa z mojego nowoczesnego pokoju i idę na dół o mało nie potykając się na schodach. Nie jestem przyzwyczajona. W starym mieszkaniu nie mieliśmy schodów. Łóżko było na prawdę wygodnę i nie chciałam z niego wychodzić.

-Cześć-mruknęłam otwierając lodówkę. Tak...moja mama już zdążyła nas zaopatrzeć w jedzenie. Wybrałam więc mleko i płatki i usiadłam do stołu.

-Wyglądasz okropnie-skrzywiła się mama. Ona zawsze wygląda parfekcyjnie, nawet gdy śpi. Dzisiaj ma mocno wymalowane oczy i czerwone usta. Ma też białą koszulę z rozpiętymi dwoma guzikami i czarną spódnicę przed kolano, a do tego czarne wysokie szpilki. Nie można zapomnieć o złotym zegarku, naszyjniku i o pierścionku na jej palcu oraz o długich, zadbanych paznokciach. Dzisiaj akurat miała czerwone.

-Dopiero wstałam-mruknęłam sennie jedząc płatki.

-Ale mogłabyś się trochę ogarnąć-powiedziała poprawiając swoją szminkę na ustach.

-Zrobię to po śniadaniu-powiedziałam.

-Tylko się śpiesz. Masz pół godziny. Przystanek autobusowy masz niedaleko.

-Pojadę rowerem.

-Jak chcesz. Ja muszę już lecieć. Nie spóźnij się. Nie chce potem świecić oczami przy nauczycielach.

Pokiwałam głową, a mama odeszła. Słychać było typot jej szpilek, a potem trzaśnięcie drzwiami. 

-Głupia szkoła-mruknęłam sama do siebie idąc na górę. Gdy jestem sama w domu zachowuję się zupełnie inaczej. A gdy muszę gdzieś wyjść...zżera mnie strach. Szybko wzięłam z szafy czarne rurki i szarą bluzę. Nie należę do osób które dzień przed wyjściem przygotowują ubranie lub siedzą przed szafą dobrą godzinę, aby coś wybrać. Ja biorę to co rzuci mi się w oczy. Pobiegłam następnie go łazienki, aby coś zrobić z twarzą. Włosy związałam w wysokiego kucyka i zrobiłam lekki makijaż. Może i jestem dziwna, ale lubię się malować. Lekko, ale lubię.

Pomalowałam ledwie żucającymi się w oczy cieniami, podkreśliłam oczy maskarą, a na usta nałożyłam zwykły błyszczyk.

Spojrzałam w telefon i stwierdziłam, że muszę już jechać skoro chce zdążyć na pierwszą lekcje. Zgarnęłam z szafki klucze i wyszłam z domu. Wyprowadziłam rower z ogrodu i wsiadłam kierując się w stronę szkoły. Byłam coraz bardziej przestraszona. Starałam sie nie rzucać w oczy. To mój główny cel. Jednak im blużej tym zaczynały trząść mi się ręce i ledwo zapanowałam nad rowerem. W oddali zobaczyłam wielki, żółty budynek. Przełknęłam ślinę i stanęłam przed szkołą. Widziałam w oddali ludzi którzy wchodzili i witali się z każdym. Przyjeżdżali głównie na motorach lub w samochodach razem z przyjaciółmi czy z drugą połówką, a ja? Na rowerze. Po woli weszłam na teren szkoły prowadząc rower. Przełknęłam ślinę czując wiele spojrzeń. Zdążyłam zauważyć, że większość dziewczyn w tej szkole to chodzące modelki. Niektóre bardzo dużo na siebie nakładają, ale mają idealną figurę oraz twarz. Też bym taką chciała. Zaczęły pocić mi się ręce gdy czułam ile osób na mnie patrzy. Odstawiłam rower i zapięłam go, aby nikt nie mógł mi ukraść. Wzięłam z bagażnika mój czarny plecak i po woli szłam przed siebie nerwowo bawiąc się palcami.

Pierwszy krok...

Drugi krok...

Trzeci krok...

I weszłam do środka. Stanęłam jak wryta widząc jaka ta szkoła jest ogromna. Akurat trafiłam na przerwę.

-Świetnie-mruknęłam sama do siebie widząc ile osób jest na korytarzu. Byli wszędzie! Jak oni się tu odnajdują? I jak ja się tu odnajdę.-nie dam rady.

Wzięłam głęboki oddech i poszłam dalej. Ludzie popychali mnie jakbym była niewidzialna, a ja szybko mrugałam oczami chcąc odgonić łzy. Tak strasznie się boje. Niektórzy mnie ignorowali, ale byli też tacy którzy rzucali w moją strone różne spojrzenia. Musiałam szybko znaleźć moją klasę, czyli salę fizyczną. Nie dam rady. Ta szkoła to istny armagedon!

Zapowiada się ciekawy dzień...

Przekroczyć GranicęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz