Rozdział 66

30.4K 1K 80
                                    

Ja-Spotkamy się?

Napisałam do Collina czekając na odpowiedź którą dostałam po chwili.

Collin-Wybacz skarbie, nie mogę. Odwdzięcze ci się jakoś :)

Zmarszczyłąm brwi nie wiedząc o co chodzi. Zawsze miał czas, a teraz niby nie? To mnie zaczynało niepokoić.

Ja-Dzieje się coś?

Collin-Nic a nic. Po prostu nie mam teraz czasu :* Pomagam mamie w sprzataniu

Westchnęłam i wystukałam wiadomość tym razem do Sandy.

Ja-Chcesz się spotkać? Collin pomaga mamie w sprzątaniu, więc nie ma czasu

Sandy-Przepraszam, ale nie mogę. I nie sądze, żeby Collin pomagał w sprzątaniu. Jego mama jest teraz na chwilę u mojej :/

-A to oszust-mruknęłam sama do siebie schodząc z łóżka. Zarzuciłam na siebie czarną kurtkę, a następnie wyszłam z domu kierując się na pobliski autobus. Gdzie on do cholery może być? Co przede mną ukrywa? Skoro ma przede mną jakieś tajemnice to mu to wszystko wygarnę.
***

Wysiadłam na odpowiednim przystanku kierując się do domu Collina. Weszłam na posesje i już miałam zapukać gdy drzwi otworzyły się i wybiegł Collin. W rezultacie popchnął mnie, a ja upadłąm tyłkiem na trawę jęcząc z bólu.

-Mad, co ty tu robisz?-chwycił mnie w talii i podniósł.-przepraszam, śpieszyłam sie i cie nie zauważyłem.

-W co ty grasz?-zapytałam wkurzona.-nie pomagasz twojej mamie, bo jest ona u mamy Sandy.

-Szlag-warknął pod nosem i spojrzał na mnie.-skarbie, po prostu muszę gdzieś jechać.

-Świetnie. W takim razie jadę z tobą.

-Chwila, co?!-krzyknął.-nie. Nie jedziesz. To niebezpieczne.

-Ty też też nie pojedziesz-oparłam się o drzwi samochodu, a szatyn podniósł wysoko brwi.

-Wiesz, że jadę motorem, a nie autem.

-Oh. No to...motorem też nie pojedziesz-tupnęłam nogą jak mała dziewczynka.-chyba, że mnie zabierasz.

-Mad-westchnął bezradnie podchodząc bliżej mnie.-nie chce, żeby coś ci się stało. Zrozum to.

-Jadę i koniec. Albo to też nie pojedziesz.

-Kurwa-zaklnął rozglądając się dookoła po cyzm przetarł twarz dłońmi i na mnie spojrzał.-trzymasz się blisko mnie, nie otwierasz ust przy nikim jeżeli ci nie pozwolę i nie robisz nic głupiego, jasne?

-Jak słońce-uśmiechnęłam się idąc w stronę motoru.

COLLIN

Byłem zły na Maddie. Nie chce, żeby tam ze mną jechała, ale nie mam innego wyjścia. Jasna choler,a po co ona tu przyszła!? Strasznie się boję o nią. To nie miejsce dla niej.

Gdy Maddie poszła do mojego motoru dostałem SMS-a.

Harru-Myślisz, że zostawiłem was w spokoju? Mylisz się. To tylko kwestia czasu kochany...

-Głupi sukinsyn-warknąłem sam do siebie idąc w stronę motoru. Podałem kask dziewczynie, a ta popatrzyła na mnie dziwnie.

-Ty nie zakładasz?

-Umiem jeździć bez, ale skoro chcesz-poszedłem do garażu i wyciągnąłem drugi. Założyłem go i wsiadłem na motor.-wskakuj.

Dziewczyna bardzo niechętnie weszła na motor obejmując mnie swoimi chudymi rękami.

-Trzymaj się!-krzyknąłem gwałtownie ruszając. Jechałęm z ogromną prędkością i czułem jak Maddie mocno zaciska ręce w okół mojego tłowia. Jak na tak małą osobę ma sporo siły. Wymijałem szybko samochody starając się dotrzeć jak najszybciej. I tak jestem już spóźniony.

Wjechałem do opuszczonej dzielnicy gdzie usłyszałem również inne motory i wrzaski ludzi, a do moich nozdrzy dostał się zapach papierosów i gazu.

-Boże, znowu tu-powiedziała Maddie gdy zatrzymaliśmy się pomiędzy innymi motorami. Zsiadłem z pojazdu pomagając również mojej dziewczynie.

-Sama chciałaś ze mną pojechać-wzruszyłem ramionami.-a teraz chodzisz obok i nie oddzywasz się, jasne?

Rozpuściłęm jej też włosy, aby wyglądała troche inaczej, a następnie chwyciłem ją za ręke i pociągnąłem do wysokiego, umięśnionego starego mężczyzny który palił papierosa.

-Myślałem, że się nie pojawisz-warknął.-i przyprowadziłeś ślicznotkę.

-Tylko kurwa spróbuj-przyciągnąłem ją do siebie czując jak cała drży. Dlatego nie chciałem ją tu zabierać.-ścigam się dzisiaj o 17.

-Dobra, za pietnaście minut masz wyścig. Przygotuj się.

Po drodze witałem się jeszcze z paroma osobami, ale nieustannie trzymałem Maddie blisko siebie. Tak jak prosiłem nie oddzywała się ani słowem.

-Musisz ze mną jechać. Nie ma innej opcji-powiedziałem podając jej kask.

-Nie wiem Collin...

-Sama chciałaś tu przyjechać-warknąłem.-więc ubieraj ten kask i wsiadaj.

Dziewczyna posłusznie wykonała moje polecenie obejmując mnie rękami. Podjechałem na linie startu gdzie w rzędzie stało pare motorów z właścicielami, a za nimi siedziały dziewczyny. Wszystkie nie miały kasku i były wyluzowane, ale Maddie to co innego. Muszę o nią dbać.

Na tor wyszła laska w skąpym stroju machając chorągiewką. Motory wykonały ryk, a na opuszczenie chorągiewki ruszyły z zawrotną prędkością.

-Trzymaj się!-ryknąłem do dziewczyny przyśpieszając. Musiałem to wygrać. Dzisiaj stawką jest bardzo dużo. Jechałem wyprzedzając zwinnie najpierw jeden, potem drugi i trzeci motor zbliżając się do czwartego. Byłem skupiony tylko na trasie. Jeden nieuważny truch i nie tylko bym przegrał, ale też mógłbym mieć wypadek. Ja i...Maddie. A tego bym nie przeżył.

Ryki motorów nieco ucichły gdy się skupiłem na wymijaniu ich. Zostały mi dwa ostatnie, a meta coraz bliżej.. Wykonałęm zakręt przyśpieszając przez co przedostatni motor został w tyle. Jechałem na równi z jakims facetem. Spojrzał na mnie przyśpieszając. Pokręciłam rozbawiony głową i zrobiłem to samo przez co go wyprzedziłem. Na koniec mój popisowany trik-dojechanie do mety na tylnym kole. Usłyszałem gromkie brawa i gwizdanie, a po chwili pozostałe motory zaczęły przyjeżdżać. Zdjąłem z motora roztrzęsioną Maddie i pomogłem rozpiąć jej kask.

-Mówiłem ci, żebyś ze mną nie jcahała-wyszeptałem jej do ucha widząc jej przerażony wzrok.-już dobrz.e Chodź, odbiorę nagrodę i pojedziemy do mnie, okey?

Przekroczyć GranicęWhere stories live. Discover now