Rozdział 12

35.3K 1.1K 127
                                    

Wyszłam ze szkoły lekko zmęczona. Grałyśmy w siatkówkę. Ja oczywiście nie jestem w to mistrzynią, więc większość piłek psułam, a dziewczyny miały mi to za złe. Widziałam to po ich wzroku. Mimo, że nic nie mówili i tak się ich bałam.

Wzięłam swój rower prowadząc go do wyjścia. Oczywiście Collin stał i pożerał swoją blondynkę, a jego koledzy jak gdyby nigdy nic rozmawiali. Zauważyłam, że szrama na jego aucie nadal jest.

Pokręciłam szybko głową i wsiadłam na rower kierując się do swojego domu. Byle do piątku...

COLLIN

-Jestem!-rzuciłem wchodząc do domu. Od dwóch dni moji rodzice z siostrą i Tessą mieszkają u mnie i zostają prawdopodobnie do soboty. Lucille jest tu z dzieckiem, bo jej mąż musiał pilnie wyjechać, a ona chciała mnie odwiedzić. Nie mam jej tego za złe. Tęskniłem za nią. Nawet...

-Zrobiłam obiad-powiedziała mama, a ja zasiadłem do stołu. Brakowało mi jej jedzenia. Bo ile można żyć na odmrażanym żarciu, na jedzeniu w fast fodach czy alkoholu?

Podczas jedzenia obiadu poczułam jak ktoś wspina mi się na kolana.

-Hej-pisnęła Tess uśmiechając się szeroko. Boże, co ta mała w sobie ma? Jest jedynym dzieckiem które akceptuje.

-Hej Tess-uśmiechnęłam się dokańczając obiad.-co dzisiaj robiłaś?

-Byłam z mamusią na placu zabaw i gofrach. Macie pyszne gofry-poklepała się po brzuszku, a ja się zaśmiałem.

-A gdzie mamusia?-spytałem obejmując ją, aby nie spadła z moich kolan.

-Powiedziała, ze musi coś załatwić, ale nie chciała mi powiedzieć co. Pobawisz się ze mną?-wyszczerzyła się.

-Chciałbym, ale musze wyjść. Pobawimy się jak wrócę.

-Gdzie?-zapytała smutno.

-Na siłownię.

-To tam gdzie są tacy łysi panowie i oni chcą być silni? -zapytała uroczo, a ja się zaśmiałem.

-Skąd to wiesz?

-Tatuś mi wiele razy opowiadał.

-Tak. Dokładnie tam idę.

-Mogę z tobą?-zapiszczała, a ja pogłaskałem ją po głowię.

-Chciałbym cie wziąć, ale tam nie wpuszczają dzieci, wiesz?

-A dlaczegoo?-cała ona. Ciekawska.

-Bo jest tam niebezpiecznie.

-A dlaczegoo?

-Bo są tak niebezpieczne przedmioty i mogą Ci zrobić krzywdę. Obiecuje, że się pobawimy jak wrócę. Muszę się iść szykować. Namaluj coś ładnego lub pobaw się z babcią.

-Okey-odstawiłem ją delikatnie na podłogę i ruszyłem do swojego pokoju. Spakowałem ciuchy na trening do sportowej torby, słuchawki, telefon i wodę i wybiegłem z pokoju.

-Gdzie idziesz?-zapytała moja mama z Tess na rękach.

-Na siłownię. Wrócę za dwie...max trzy godziny.

-Tylko trzeźwy-pogroziła mi palcem i znikneła z dziewczynką w salonie. Wsiadłem do auta i odjechałem z piskiem opon. 

Koło siłowni znalazłem się w parę minut. Wbiegłam na recepcję, a tam powitał mnie mój kumpel-Gorg. Wysoki, napakowany łysy czterdziestolatek. Podał mi karnet, a ja pobiegłem się przebrać. Czasem chciało mi się śmiać widząc takich patyczaków na siłowni którzy ledwo udźwignęliby książke, ale cóż...skoro chcą ćwiczyć. Oczywiście przed ćwiczeniami z każdym musiałem się przywitać i zamienić parę słów. Bywam tu bardzo często, niemal każdy mnie zna. Zarzuciłem ręcznik na ramie, wziąłem wodę, słuchawki i telefon i zacząłem trening.
***

Skończyłem po ponad godzinie. Byłem strasznie zmęczony. Pot się ze mnie lał, dlatego wziąłem szybki prysznic i pojechałem w stronę domu. Ten trening wyczerpał we mnie całą energię. Będe musiał coś zjeść w domu.

Wchodząc do środka zauważyłem na zegarku godzinę osiemnastą. Nie tak późno nawet.

-Hej-pocałowałem siostrę z policzek gdy ta siedziała oglądając telewizor.-gdzie rodzice?

-Poszli gdzieś. Nie pytaj, nie chcieli powiedzieć-mruknęła. Moja siostra to całkowie przeciwieństwo. Nie tylko z wyglądu, ale też z charakteru. Lucille ma czarne, bardzo długie włosy, duże, szare oczy i szczupłą sylwetkę. Jest atrakcyjną kobietą, ale jest już zajęta. Tess odziedziczyła po niej tylko włosy. Ma zielone oczy i trochę szerszy nos; podobnie jak jej tata.

-A mała?-zapytałem upijając łyk piwa.

-Bawi się w gościnnym. Zostaw to piwo alkoholiku. Dopiero wróciłeś z siłowni, a już będziesz się truł.

-Jedno piwo-mruknąłem zirytowany i podryptałem na górę do swojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko patrząc w swój sufit.

-Collin, przyszedłeś!-usłyszałem głos brunetki a po chwili ta wskoczyła mi na brzuch siedząc na mnie okrakiem. Była tak leciutka, że prawie nic nie czułem.

-Jestem jestem-powiedziałem.

-Teraz się możemy pobawić!
***

I tym sposobem układałem z nią puzzle, a potem coś rysowałem. Nikt o tym nie wie, że silny i niebezpieczny Collin może zmienić się niedopoznania przy zwykłej, czteroletniej dziewczynce. Jutro znowu będe grał zwykłego chuja bez serca. Dzisiaj jeszcze to przeboleje.

-Tess, skarbie już późno. Chodź umyjemy się-do gościnnego weszła moja siostra.

-Mamusiu, jeszcze chwilę-zaskomlała.

-Idź z mamą. Ja w tymczasie puszczę ci jakąś bajkę-powiedziałem, a Tess pisnęła przytulając mnie.

-Smerfy-zawyła i pobiegła do mamy. Ta wzięła ją na ręce i poszła z nią do łązienki. Od małego Tess kocha smerfy. Każdy odcinek. Tak więc włączyłem jej laptopa na byle jakim odcinku i zrobiłem jej też popcorn. Tess weszła do pokoju ubrana w różową piżame w księżniczki z wilgotnymi włosami.

-Popcorn!-zapiszczała wskakując na łóżko.

-Rozpieszczasz ją-zaśmiała się Lucille.

-Ktoś musi-wzruszyłem ramionami widząc jak mała układa się i włącza film zajadając przysmak. Lucille przykryła ją kołdrą mówiąc, że jeszcze idzie na dół. Ja również się z nią pożegnałem i poszedłem do łazienki się wykąpać.

Przekroczyć GranicęWhere stories live. Discover now