Rozdział 53

34.1K 1.1K 212
                                    

Weszłam do szkoły szukając osoby która powinna mi sporo wytłumaczyć. W takim tłumie znalezienie kogoś na prawdę graniczy z cudem. Jeszcze pare miesięcy temu siedziałam skulona przy bibliotece, a teraz jestem już coraz śmielsza. 

W końcu ją znalazłam. Siedziała na ławce ubrana w żółty T-shirt i czarną, rozkloszowaną sukienkę, a jej włosy były rozpuszczone.

-Sandy!-krzyknęłam, a ta oderwała wzrok od książki i posłała mi lekki uśmiech.-tłumacz się-skrzyżowałam ramiona na piersi i oparłam się o ścianę. Dziewczyna wstała wcześniej chowając książke do plecaka.

-Nie rozumiem.

-Wczoraj nie mogłam cie złapać, więc dzisiaj musisz mi wszystko wytłumaczyć.

-Ale że co?

-Dlaczego spotykasz się z Thomasem, a ja nic o tym nie wiem?!-krzyknęłam wyrzucając ręce w górę, a dziewczyna spuściła wzrok cała zaczerwieniona.-więc to prawda..o matko!-przyłożyłam ręce do ust i podskoczyłąm.-to świetnie! Jeju, pasujecie do siebie. To takie romantyczne.

-Nie jesteśmy razem-wywróciłą zirytowana oczami.-to że...od pewnego czasu dość sporo gadamy nic nie oznacza.

-Ale ci się podoba, co?-poruszyłam brwiami, a Sandy znowu się zaczerwieniła.

-I to bardzo, ale taki ktoś jak on nie będzie za mną latał.

-Chyba żartujesz-prychnęłam.-jak tylko cie widzi jego oczy rozszerzają się do wielkości piłeczek pingopongowych i od razu do ciebie leci, jak jakiś piesek. Nie zauważyłaś tego? Bo ja tak! Nie zaprosił cie na randkę?

-Byłam z nim wczoraj w kinie.

-I ja dopiero teraz się o tym dowiaduje?-syknęłam.-przecież podoba ci się, a ty jemu. Musicie być razem. Ja już o to zadbam.

-Nie!-pisnęła.-nie rób nic, bo tylko pogorszył sprawę. Jak będzie chciał ze mną chodzić...sam zapyta-powiedziała z lekkim uśmiechem.

-Ja i Collin widzimy jak na siebie patrzycie.

-Właśnie. A ty i Collin?-odbiła pałeczke poruszając dwuznacznie brwiami.

-Czysta znajomość-odparłam bez wahania.

-Jasne-prychnęła.-wy też powinniście być razem.

-Sandy! Collin po pierwsze nie szuka miłości i dziewczyny do chodzenia za rączki, po drugie nie jestem w jego typie, po trzecie to przyjaciel, a po czwarte i najważniejsze nie jestem gotowa na związek.

-Maddie, nie wiem co się wydarzyło w twoim życiu, że nie chcesz chłopaka, ale daj mu szansę. 

-Ja mu się nawet nie podobam-powiedziałam, a dziewczyna prychnęła.

-Widzę jak na ciebie patrzy. Jak na jedyną dziewczynę na świecie. To miłość!-zaśpiewała.

-Ucisz jadaczkę! Żadna miłość, po prostu przyjaźń.

-A całowaliście się?-zapytała, a ja pare razy otwierałam usta aby coś powiedzieć, ale za każdym razem je zamykałam nic nie mówić.-nie wierzę. Całowaliście się i mi nie powiedziałaś!

-Pare razy. Nic takiego.

-Jak to nic takiego?! To oznacza, że mu się podobasz.

-Przelizał chyba połowę lasek w szkole. Wątpie. Z resztą nieważne. Chodźmy na lekcje i koniec tematu.

-Ale...

-Koniec Sandy-warknęłam ostrzegawczo wchodząc do sali.
***

Weszłam do domu rzucając się od razu na kanapę. Dwie ostatnie godziny WF potrafią wymęczyć człowieka. Nie miałam siły nawet, żeby wziąźć prysznic. Siedziałam więc przed telewizorem póki nie usłyszałam dźwięku wiadomości. Jęknęłam wyciągając urządzenie z kieszeni spodni.

Collin-Miałabyś ochotę wyskoczyć na plaże? Jest śliczna pogoda

Uśmiechnęłam się i wystukałam wiadomość.

Ja-Okey. O której po mnie przyjdziesz?

Collin-16? Załóż sukienkę :)

Ja-16 może być.I sukienki nie założe. Nie ma takiej możliwości

Collin-Nie denerwuj mnie. Jak nie założysz sukienki sam ją na Ciebie wcisne 

Ja-Mam kompleksy Collin. Nie będe zakłądać sukienki

Collin-To żadne kompleksy. Błagam, zrób to dla mnie. Raz założyłaś i nikt się na Ciebie nie patrzył :) A jak ktoś na Ciebie krzywo spojrzy to dostanie po mordzie

Ja-Powiało grozą XD Okey okey. Założe tą sukienkę

Collin-Świetnie :D  Bądź gotowa na szesnastą

Spojrzałam na zegarek w telefonie i z ulgą stwierdziłam, że mam jeszcze dwie godziny. Ułożyłam się wygodnie na kanapie i zaczęłam przełączać kanapy w telewizorze.
***

Gdy zbliżała się szesnasta postanowiłam się zbierać. Tak jak obiecałam Collinowi założyłam jakąś pudrowo różową, zwiewną sukienkę i do tego zwykłe, czarne sandały. Z włosami nic nie robiłąm, jedynie je popsikałam. Punkt szesnasta wzięłam tylko telefon i wybiegłam przed dom gdzie czekał na mnie Collin ubrany w błękitny podkoszulek i kolorowe shorty. 

-Hej-podszedł do mnie i pocałował w czoło co było na prawdę urocze.-idziemy? 

-Mhm-powiedziałam skrępowana cały czas patrząc na moje nogi.

-Jesteś śliczna Mad, a twoje nogi tego nie zmieniają-powiedział szatyn jakby czytał mi w myślach, więc podniosłąm głowę i spojrzałam w jego radosne oczy.-ufasz mi?

Pokiwałam twierdząco głową, a chłopak się uśmiechnął.

-Świetnie. To chodź. Bo będziemy tutaj stać do wiczora.

Przekroczyć GranicęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz