Rozdział 25

34.2K 1.1K 199
                                    

Babcia pojechała w nocy busem do domu. Tak się cieszyłam gdy wreszcie mogłam siedzieć w swoim pokoju bez ciągłego gadania i narzekania babci. Moja mama zaraz po wyjściu babci krzyknęła "wolność", a ja opadłam z jękiem na łóżko. Żegnaj babciu!

Następnego dnia wstałam o normalnej porze, a nie trzy godziny przed szkołą.

Z uśmiechem na ustach wyszłam z domu wiedząc, że dziś wreszcie pojadę do szkoły na rowerzę. Nadal nie mogę uwierzyć, że Collins; ten zarozumiały dupek przed którym uciekają wszyscy i niby "morderca" naprawił mi rower. Może nie jest w cale taki zły na jakiego wygląda? Chociaż...każdy chłopak jest zły. Bez wyjątku. Czekają tylko, aby mieć dobrą okazje i cie upokorzyć. Psychicznie lub fizycznie.

Zsiadłam z roweru i udałam się w stronę szkoły. Zauważyłam w oddali Lidie, Sam i Jasona.

-O Maddie-czarnoskóra pomachała mi z szerokim uśmiechem więc do nich podeszłam.-co tam? Jak babcia?

-W porządku. Wczoraj pojechała. A Sandy.

-Do końca tygodnia nie będzie jej w szkole. Byliśmy wczoraj u niej. Wyglądała jak wrak człowieka.

-Noo-zgodził się Jason.-blada, tylko leży w łóżku i ledwo mówi. Jak trup. 

Już miałam coś powiedzieć, ale oczywiście zobaczyłam, że ludzie nagle odsuwają się i milkną. Wiedziałam co to oznacza. Odwróciłam się i zobaczyłam ekipę Collina. Oczywiście on sam na czele jak zawsze trzymał za tyłem swoją laskę, a jego kumple o czymś głośno gadali i śmiali się. Collin popatrzył na mnie i wydawało mi się, że kąciki jego ust na chwilę uniosły się, aby chwilę potem przybrać maskę obojętnego chłopaka. W końcu zniknęli za zakrętem, aby pewnie i tam płoszyć uczniów.

Odwróciłam głowę w stronę Lidii, Sam i Jasona i kontynuowaliśmy rozmowę.
***

Dni mijały szybko. Szkoła, dom, szkoła, dom. Mama oczywiście pracowała i niedawno wyleciała na delegacje. Znowu zostałam sama w domu. Chyba na prawdę kupie jakiegoś zwierzaka. 

Siedziałam u siebie w pokoju gdy dostałam SMS-a. Telefon o mało nie wypadł mi z rąk gdy zobaczyłam kto napisał.

Collin-Jutro mam ten sprawdzian. Dałabyś radę jeszcze dziś mnie szybko poduczyć, abym miał pewność, że umiem.

Wzięłam drżący oddech i rozejrzałam się po pokoju. Cholera, nie chcę zostawać z nim sama, ale jednak żal mi go i chce mu pomóc w tej nauce. Potem znowu będziemy ssie traktować jak nieznajomi.

Ja-Mama niedawno wyleciała w delegacje i w sumie siedze sama

Collin-Świetnie! Będe za dwadzieścia minut.

-A miałam mieć spokój-mruknęłam sama do siebie i poszłam na dół do salonu trochę ogarnąć. Zawsze tak robię gdy ktoś do mnie przychodzi. Zdążyłam posprzątać jakieś papiery mamy które walały się na stole, mój kubek po herbacie i talerz z niedojedzonymi ciastkami gdy zadzwonił dzwonek. Wywróciłam oczami i poszłam otworzyć. Collin ubrany w błękitną koszulkę, skórzaną kurtkę i lekko opuszczone jeansy opierał się o framugę czekając aż otworzę.

-Hej-przywitał się wchodząc do środka.

-Cześć-bąknęłam zamykając drzwi. Poszłam za nim do salonu. Szatyn zdążył już usiąść na kanapie i wypakowywał potrzebne rzeczy.

-Um..chcesz coś do picia?Wody czy coś?-zapytałam z grzeczności.

-Nie. Dzięki-odparł krótko.-nie zrozum mnie źle, ale nie mam całego dnia. Tylko godzinę i muszę uciekać, a zależy mi na dobrej ocenie.

-J...jasne. Co chciałbyś powtórzyć?-usiadłam na sofie zachowując odległość.

-Najlepiej wszystko-mruknął, a ja zrobiłam wielkie oczy.

-W jedną godzinę?

-Musisz się streszczać-powiedział z lekkim uśmiechem, a ja wywróciłam oczami.-nie wywracaj oczami tylko zabierajmy się do pracy.

Przysiadłam się bliżej niego i otwarłam książkę na odpowiedniej stronię. Powtórzenie paru działów w godzinę i to tak, żeby zrozumiał? Lepiej być nie może.
***

-Okey, udało cię-oparłam się o kanapę zamykając książke.-opracowałam z tobą to w jedną godzinę. 

-Dzięki-odparł chowając książke i zeszyt do plecaka.-mam nadzieję, że to zdam.

-Oby. Nie po to przychodziłeś do mnie, żeby nie zdać.

-Nie zapominaj, że ty do mnie też przychodziłaś-mrugnął okiem zarzucając plecak na ramię.

-Cokolwiek-machnęłam ręką.

-Jeszcze raz dzięki. Narazie.

-Powodzenia-powiedziałam jeszcze gdy chłopak wybiegł zamykając drzwi.-wreszcie mam czas dla siebie.

Położyłam się na kanapie przykrywając kocem i włączyłąm telewizor rozpoczynając swoją przygodę z bohaterami jakiegoś interesującego serialu.

Przekroczyć GranicęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz