Rozdział 56

32.3K 1.1K 234
                                    

COLLIN

Spojrzałem na Maddie która przyglądała mi się ze zmarszczonymi brwiami. To co chce powiedzieć jest dla mnie trudne, ale wiem, że Maddie jest moją dziewczyną i nie mogę nic przed nią zatajać.

-Usiądź-westchnąłem klepiąc miejsce obok siebie. Dziewczyna po woli przysiadła na skraju łóżka czekając na wyjaśnienia. Oparłem głową o ścianę i wyprostowałem nogi biorąc głęboki wdech.

-Pewnie pamiętasz jak mówiłem ci o Rosie?-przytaknęła.-byliśmy paczką od dziecka. Ona, ja...i Harry. Jej brat-powiedziałem to z trudem.-byli dla siebie bardzo ważni, z resztą oni też traktowali mnie jak brata. Codzienne wygłupy, śmiechy, zabawy-zaśmiałem sobie przypominając sobie tamte lata.-byliśmy nierozłączni. Rosie była najmłodsza i często za nami nie nadążała, a mimo to staraliśmy się jak mogliśmy, żeby za nami nadążała. I tak przez lata. Mógłbym powiedzieć, że...wychowaliśmy się razem. Spędzałem więcej czasu z nimi niż z siostrą. Rosie od małego była bardzo ładna, ale w tedy traktowałem ją jak...przyjaciółkę. Gdy miała dziesięć lat ja i Harry byliśmy jak jej ochraniarze. Dużo dzieciaków podrywało ją, a wiadomo jak wyglądały te podrywy-uśmiechnąłem się smutno wspominając tamte wydarzenia.

-Tamten znowu się na nią gapi-warknął Harry wskazując na jakiegoś małego blondyna w piaskownicy który dosłownie pożerał wzrokiem małą Rosie. Szła pośrodku nas z szerokim uśmiechem.

-Dajcie spokój-wywróciła oczami.-nic mi nie będzie.

-Jesteśmy twoimi ochroniarzami siostra-Harry objął ją i poczochrał po włosach, a mała fuknęła zła.

-Hej mała-podbiegł do niej jakiś mały, rudy chłopczyk pokazując swoje nierówne uzębienie.

-Mamy go spławić?-zapytałem, a dziewczyna przytaknęła.-dobra mały. Idź z tąd. Rosie nie chce z tobą gadać.

-A wy co? Ochroniarze?

-Coś w tym stylu. Wypad-warknął Harry podchodząc do rudego który w przeciwieństwie do niego był malutki. Chłopczyk spłoszył się i uciekł z płączem, a my we trójkę wybuchnęliśmy śmiechem.


-Dzień bez nich był dniem stracony. Wiesz jak się czułem gdy byłem u babci na wakacjach bez nich?-uśmiechnąłem się lekko.-Rosie wyrosła na naprawdę piękną dziewczynę. Szczupła, wysoka, piękne oczy, pełne usta. Ideał kobiety. I w tym momencie przestałem traktować ją jak przyjaciółkę. Widziałem jak każdy facet pożera ją wzrokiem. Podrywali ją w restauracji, w parku, na ulicy, na plaży. Wszędzie nie mogła odpędzić się od adoratorów, a to jej się podobało, bo...bo była popularna-westchnąłem. Poczułem jak ktoś łapie mnie za ręke. Zauważyłem, że Rosie kładzie się obok mnie opierając o moje ramie, przez co było mi lepiej.

-Harry nie mógł już jej tak bronić jak kiedyś. Uświadamiałem mu, że Rosie nie jest już małą dziewczynką. Ale...ona też do mnie zaczęła coś czuć. Kiedyś na imprezie pocałowaliśmy się po pijaku-oparłem podbródek na czubku jej głowy.-i to było coś wspaniałego. Zaczęliśmy ze sobą kręcić i...w końcu zostaliśmy razem. Harremu się to nie spodobało. On czuł się jak piąte koło u wozu. Ciągle trzymaliśmy się za ręke, całowaliśmy się, przytulaliśmy, a on szedł obok nas wkurzony. To było widać. Już nie byłem z nim tak blisko jak kiedyś. Coraz mniej czasu z nami spędzał. Byliśmy tylko ja i Rosie. Nie widzieliśmy świata poza sobą. Prawie co weekend chodziliśmy na imprezy upijać się i tańczyć.-poczułem jak Maddie obejmuje mnie w pasie i przytula do mnie.

-Pewnego dnia-wziąłem drżący oddech czując jedną samotną łze na policzku którą szybko starłem.-pewnego dnia do mnie zadzwoniła. Nie wiedziałem, że...będzie to nasze ostatnie spotkanie. Zadzwoniła do mnie o dwudziestej.

-Halo?

-Cześć misiek!-zaćwierkotała dziewczyna.

-Hej kochanie. Co chcesz?-mruknąłem sennym głosem.

-Pomyślałam, że możemy pójść na imprezę. Co ty na to?

-Rosie, nie obraź się, ale fatalnie się dzisiaj czuję. Na prawdę nie mam ochoty.

-Nie chcesz spędzić czasu ze swoją dziewczyną?

-Oczywiście, że chce, ale nie możemy jutro się spotkać? Mam po woli dość imprezy i alkoholu. Dwa dni temu też byliśmy.

-I co z tego?-zachichotała.

-Rosie, kocham cie, ale nie chce iść na imprezę. Spytaj się Harrego.

-Harry ze mną nie pójdzie-prychnęła.-a ja chce iść z tobą. No chooodź.

-Rosie, źle się czuje. Mówie ci, że nie. Innym razem.

-Świetnie. Jak chcesz-prychnęłam oburzona.

-Rosie, kocha...-zacząłem, ale przerwał mi dźwięk rozłączanego połączenia. Jęknąłem i znowu opadłem na łóżko.

-To...to były nasze ostatnie słowa-zachlipiałem. Płakałem jak dziecko, ale się tym nie przejmowałem.-jak się okazało Rosie sama pojechała na imprezę. POJECHAŁA. Wypiła bardzo dużo-starłem mokre policzki mocniej przytulając Maddie.-o czwartej rano...zadzwonili z pogotowia-przez dłuższy czas nic nie mówiłem starając ułożyć sensowne zdanie.-okazało się...okazało się, że Rosie po pijaku wsiadła za kółko i...spowodowała wypadek. Zginęła na miejscu-ostatnie zdanie wyszeptałem zanosząc się głośnym szlochem.-nie wierzyłem w to. Myślałem, że to sen. Że...że zaraz się obudzę. Niestety, to była prawda.

-Tak mi przykro-wyszeptała podnosząc głowę, aby na mnie spojrzeć.-nie wiedziałam, że...tak strasznie skończyła się twoja miłość.

-Od tej pory stwierdziłem, że będe bezuczuciowym facetem który nie będzie miał już dziewczyny-pogłaskałem ją po policzku z lekkim uśmiechem.- a potem zjawiłaś się ty.

-Nadal nie rozumiem do czego zmierzasz.

-Harry...czyli jej brat twierdził, że to moja wina. Nie mógł sobie tego wybaczyć. Staliśmy się wrogami. Twierdził, że nie pojechałem z nią na tą pieprzoną imprezę i to ja sprawiłem, że nie żyję.

-To nie twoja wina Collin-powiedziała wtulając głowę w zagłębieniu mojej szyji.

-Też mu tak mówiłem-zacząłem bawić się jej włosami.-ale on twierdził, że to moja wina. Że się na mnie zemści. Że...sprawi, że będzie cierpiał. Po tym urwaliśmy kontakt, a ja starałem się dojść do siebie po...śmierci Rosie-przełknąłem ślinę.-ale Harry zjawił się niedawno. Twierdził, że...nadal chce się zemścić, że będe cierpiał tak samo jak on.

-Co...co on chce ci zrobić?-zapytała łamiącym się głosem, a ja pocałowałem ją lekko w czoło.

-Nie mi skarbie-spuściłem wzrok na jej lekko zaczerwienione oczy.-on tobie chce zrobić krzywdę.

Przekroczyć GranicęWhere stories live. Discover now