Rozdział 60

34.8K 1K 118
                                    

Obudziłąm się w nieswoim łóżku ze strasznym bólem głowy. Dopiero po chwili dotarło do mnie co miało miejsce pare godzin temu. Opowiedzieliśmy sobie okropne historie. Oboje. Nie chcieliśmy mieć przed sobą rzadnych tajemnic. Cieszę się, że mam Collina. Nie zostawił mnie z tym samego. Ja jego też nie zostawię. Teraz wiem dlaczego nie chciał mieć dziewczyny. Zwyczajnie bał się nowego związku. Strasznie mu współczułam.

Wypłakałam chyba litry łez, w skutek czego teraz boli mnie głowa. Poduszka jest mokra od łez, a włosy rozczochrane. Boję się spojrzeć w lustro.

Usiadłam na łóżku z cichym jękiem i przetarłam twarz dłońmi. Przynajmniej się wyspałam. Całą noc leżałam przytulona do Collina, ale teraz jego nie ma. Jest tylko jego poduszka która nim pachnie.

-Obudziłaś się?-do pokoju wszedł szatyn w samych bokserkach. Widząc jego idealne ciało spuściłam wzrok na swoje dłonie i zarumieniłam się na co chłopak cicho się zaśmiał, a po chwili usiadł obok mnie chwytając mnie za dłoń.-wyspałaś się?

-Mhm-mruknęłam krótko.-strasznie boli mnie głowa.

-Nie dziwie się. Dużo wczoraj się działo-posłał mi pocieszający uśmiech i przybliżył się, aby delikatnie pocałować mnie w usta. Za każdym razem gdy mnie cąłuje czuję stado motyli eksplodujących w moim brzuchu.-jesteś głodna? Może zrobie śniadanie?

-Coś dobrego-oblizałam się, a Collin się zaśmiał i pocałował mnie w czoło.

-Idź się wykąp, a ja pójdę do kuchni.

Chłopak wyszedł, a ja powędrowałam do łazienki. Pisnęłam cicho gdy zobaczyłam siebie w lustrze. Włosy jak po porażeniu prądek, podkrążone, czerwone i spuchnięte oczy, czerwone policzki i rozmazany tusz na całej twarzy. Jakaś masakra. Wskoczyłąm szybko pod prysznic myjąc dokładnie całe ciało. Ubrałam swoje spodnie, ale ponieważ moja bluzka byłą cała mokra i wyniszczona założyłam jakąś koszulkę Collina. Coraz mniej się wstydziłam chodzić w jego koszulkach. Są duże, ciepłe i pachną nim.

Gdy zbiegłam na dół po dwudziestu minutach chłopak nakładał nam na talerze naleśniki, a mi zaburczało w brzuchu. Collin słysząc to odwrócił się i zaczął się śmiać.

-Ktoś tu jest głodny-odparł kładąc talerze na stół. Usiadłam i zaczęłam smarować naleśniki dżemem i czekoladą.-czy to moja koszulka?-zapytał mrużąc oczy.

-Moja nie nadawała się do ubrania-posłałam mu słodki uśmiechz biorąc gryza naleśnika.

-Masz szczęście, że cholernie dobrze wyglądasz w moich koszulkach.

Przez całe śniadanie rozmawialiśmy na te mniej ważne tematy co chwile się śmiejąc.

-Będe musiała wrócić do domu-powiedziałam gdy odnosiłam talerz do zmywarki.

-Już? Myślałam, że coś razem porobimy.

-Mama dzisiaj wraca na cały miesiąc.

-Cholera-zaklnął i wstał od stołu.-to chociaż cie zawiozę, okey?

-Okey-wzruszyłam ramionami i poszłam do koeytarza. Po założeniu butów wsiedliśmy do auta. Oczywiście na zmianę słuchaliśmy muzyki cały czas rozmawiając, a gdy zatrzymaliśmy się pod moim domem nie chciałam wysiadać.

-Dzięki za podwózkę-powiedziałam po chwili.

-Czekaj-Collin chwycił mnie za nadgarstek więc na niego spojrzałam.-bądź gotowa na wieczór. Zabieram cie na plaże. Załóż strój kąpielowy.

-O tej porze będziemy się kąpać?

-Czemu nie? Jest ciepło-zaśmiał się i złączył nasze usta w długim pocałunku.-przyjadę o dziewietnastej.

-Okey-wzruszyłam ramionami i wyszłam z samochodu. Wchodząc do środka usłyszałam dźwięk wiadomości.

Collin-Załóż sukienkę. Nie chce słyszeć odmowy :)

Wywróciłam oczami i pobiegłam na górę się przebrać, bo nadal miałam na sobie koszulkę Collina, a mama chyba by mnie zabiła gdybym chodziła w męskich ciuchach.

Spojrzałam na zegarek i z ulgą stwierdziłam, że mam jeszcze cały dzień na przygotowanie się, dlatego przez ten cały dzień starałam się poleniuchowaźć oglądając seriale i jedząc popcorn.

W połowie odcinka usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi więc pobiegłam na dół. Zauważyłam moją mamę która zdejmowała szpilki.

-Cześć-odparłam cicho.

-Hej Maddie-przywitała się z wymuszonym uśmiechem.-wreszcie miesiąc wolnego. Nie muszę nigdzie wyjeżdżać. Tylko praca-westchnęła.

-To nazywasz wolnym? I tak codziennie od rana do wieczora będziesz siedzieć w pracy.

-Ale to co innego. Tam siedze za biurkiem i chodzę z papierami, a tam co chwile konferencje, spotkania i biegałam jak głupia. Przez ten miesiąc zostaję w domu.

-Mhm. Ja wychodzę wieczorem z...koleżanką-skłamałam.

Mama spojrzała na mnie tylko podejrzliwie.

-Dobrze. Ale wróć o przyzwoitej godzinię. Idę odpocząć. Ugh, moje plecy. Niewygodne szpilki-mamrotała wspinając się po schodach na górę. Odprowadziłam ją wzrokiem, a gdy ta zniknęła w sypialni udałam się do swojego królestwa gdzie kolejne godziny przeleżałam oglądając seriale na laptopie.

Przekroczyć GranicęTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon