Po dwóch filmach i zjedzeniu prawie całego niezdrowego jedzenia opadłam z głośnym jękiem na łóżko.
-Lepiej już?-zapytał Collin który położył się obok mnie.-w sensie no wiesz o co chodzi...no ten...-podrapał się zakłopotany po karku.
-Chodzi ci o okres?-zapytałam i wybuchnęłam śmiechem.-dlaczego wy faceci nie potraficie normalnie powiedzieć tego słowa? OKRES.
-Przestań-zatkał sobie uszy.
-Co? To normalna sprawa. Okres, miesiączka, bóle menstruacyjne...
-Zamknij się-warknął zakrywając mi usta, a ja zaczęłam się głośno śmiać.
-Okres okres okres-śpiewałam.
-Maddie...ostrzegam się-westchnął zirytowany, a ja ponownie się zaśmiałam.
-Okres, miesiączka, te dni, okres...-zaczęłam wymieniać, ale Collin przerwał mi brutalnym pocałunkiem. Pisnęłam zdezorientowana upadając z powrotem na miękkie poduszki. Cały czas chodziły mi słowa Collina po głowie "Odwzajemnij ten pocałunek". I wiecie co zrobiłam? Odwzajemniłam go. Chłopak po chwili zwolnił tempo i całował mnie po woli, a ja nie musiałąm się trudzić, aby za nim zadążać.
-Będziesz mnie cały czas tak uciszał?-wysapałam gdy się ode mnie oderwał.
-Jeżeli będziesz o tym mówić to tak-wzruszył ramionami siadając obok mnie.-po prostu nie lubię o tym mówić.
-Okey okey-uniosłam ręce w geście obrony.-przez ten śmiech znowu boli mnie brzuch-jęknęłam i na dowód swoich słów złapałam się za bolące miejsce.
-A, zapomniałbym!-Collin wyciągnął z jednej siatki białę pudełeczko i mi je podał.-tabletki przeciwbólowe.
-Skąd wiedziałeś, że ich potrzebuje?-spytałam obracając pudełeczko w dłoni.
-Nie wiedziałem, ale wiesz...kupiłem na wszelki wypadek.
-Dziękuje. Zaraz wracam.
Pobiegłam do kuchni połykając dwie tabletki przeciwbólowe. Gdy wróciłam Collin leżał na moim łóżku bawiąc się swoim telefonem.
-Nie za wygodnie ci?-spytałam kładąc ręce na biodra.
-Mogłoby być wygodniejsze-powiedział ironicznie.
-Collin, zejdź-jęknęłam, na co ten pokręcił głową.-sam tego chciałeś-wskoczyłam mu na brzuch, a ten jęknął głośno.
-Kobieto, ciężka jesteś-westchnął gdy na nim siedziałam. Od kiedy zrobiłam się taka odważna? Może dlatego, że przy Collinie czuję się swobodnie. Jets jedynym facetem jakiemu...mniej więcej ufam mimo, że każdy ma o nim negatywne zdanie. Znam go już parę tygodni, jak nie miesięcy i zdążyłam zauważyć jaki jest w szkole, a jaki gdy jesteśmy sami.
Udając, że mi niewygodnie zaczęłam się wiercić przez co szatyn syknął. Mimo, że miał twardy brzuch to bolało go to, że na nim siedziałam.
-Jesteś potworem Mad-jęknął, a ja się zaśmiałam. Gdy usłyszał przychodzącą wiadomość chwycił swój telefon, a chwilę później zbladł jakby przeczytał o czyjejś śmierci.
COLLIN
Śmiałem się z Madeline w najlepsze. Ta dziewczyna jest inna niż na początku. Zmieniła się i to na lepsze. W szkole taka cicha myszka, niewidoczna, a gdy jestem z nią sam na sam potrafi pokazać swój zajebisty charakter. Jest zabawna, ciągle uśmiechnięta i rozgadana mimo, no wiecie...mimo tych dni. Można z nią porozmawiać i pośmiać. Czuję się jakbyśmy znali się bardzo długo, a w cale tak nie jest. Jest drugą dziewczyną z którą spędzam tyle czasu. Pierwsza była...Rosie. Myślałem, że nie zaprzyjaźnie się z żadną laską, chyba że wlicza się w to seks bez zobowiązań. Ale jednak się myliłem. Teraz wiem, że zaczynam się przyzwyczajac do tej drobnej dziewczyny. Im więcej spędzam z nią czasu tym bardziej się przekonuje, że jest świetną dziewczyną tylko tego nie pokazuje.
Byliśmy w trakcie żartowania gdy usłyszałem dźwięk wiadomości. Maddie wciąż siedziała mi na brzuchu, ale zignorowałem to i sięgnąłem po telefon. Włączyłem wiadomość, a krew momentalnie odpłynęła mi z twarzy, pojawiła się gęsia skórka, a oddech stał się przyśpieszony co nie umknęło uwadze dziewczyny.
Harry-Widzę, że fajnie się ze sobą bawicie. Spędzaj z nią czas póki możesz. Nigdy nie wiadomo co może się jej przydarzyć :)
Cholera. Jakim cudem ten frajer ma mój numer. Gdy byliśmy dziećmi wymieniliśmy się numerami, ale niemożliwe, żeby miał go do dziś. Zmieniałem numer conajmniej dwa razy i nie podawałem mu nowego. A gdy to czytam...zaczynam się na prawdę bać, co jest dziwne, bo niczego się nie boję. Gdyby to był ktoś inny już dawno leżałby w szpitalu, ale to jest Harry. On zawsze znajdzie sposób-nawet gdy go zabije-na to, aby się zemścić. Jest za mądry. Muszę na niego uważać.
-Collin, wszystko okey?-zapytała gdy się ze mnie sturlała i położyła obok mnie.-Collin?
-Huh-podniosłem wzrok.
-Pytałem czy wszystko dobrze. Zbladłeś.
-Uhm...jest dobrze-posłałem jej wymuszony uśmiech i zablokowałem telefon.
-Na pewno? Widzę, że jednak coś jest nie tak. Przez ten sms?
-Um...nie ważne-machnąłem ręką.-to tylko Thomas prosił mnie o zwrot kasy-skłamałem.
-I dlatego tak zbladłeś?
-No...czasem tak mam-wiem. Gorszego kłamstwa nie mogłem wymyśleć.-nie ważne. Nie gadajmy o tym-poklepałem Maddie po kolanie, a ta intuicyjnie się odsunęła.
-Przepraszam. To...takie odruchy. Czasem tak mam-zaczęła się tłumaczyć.
-W porządku. Rozumiem. Wiesz...chcesz dzisiaj jechać do mnie? Nie ma twojej mamy, a zapowiada się na poważną burzę.
-Nie zrobię ci problemu?-spytała cicho.
-Nie-zaśmiałem się.-mój dom też świeci pustkami, więc pomyślałem, że może chciałabyś przenocować.
-Chętnie. Wezmę tylko potrzebne rzeczy i możemy jechać.
CZYTASZ
Przekroczyć Granicę
Teen FictionOsiemnastoletnia Maddie jest nieśmiałą, zamkniętą w sobie nastolatką. Jej trudna przeszłość nie pozwala dziewczynie zaufać nikomu, a tym bardziej chłopakom. Dziewczyna nie ma nikogo z kim mogłaby pogadać i wyżalić się. Jest sama na tym wielkim świec...