Rozdział 33

34.6K 1.1K 138
                                    

COLLIN

Wstałem rano z odziwo dobrym humorem. Może to przez to, że jest sobota? Albo...poprostu mam dzisiaj dobry humor. Wyskoczyłem z łóżka i wyjrzałem przez okno. Na niebie widać ciemne chmury które zwiastują tylko jedno-deszcz. Miałem dzisiaj ochotę troche pobiegać, bo dawno tego nie robiłem. Założyłem czerwoną koszulkę, na to czarną zapinaną bluzę z kapturem, szare dresy obniżone nieco w kroku i niebieskie adidasy z pomarańczowymi sznurówkami. Z takim strojem zawsze idę biegać, albo pakuje go na siłownię. Dziś nie miałem ochoty jechać na siłkę. Wolałem pobiegać.

Udałem się do parku ze słuchawkami w uszach słysząc jak lecą moje ulubione kawałki. Ludzi było mało;pewnie zmyli się widząc czarne chmury nad miastem.

Omijałem drzewa i garstkę ludzi którzy spacerowali. Coś jednak kazało mi się zatrzymać. W parku zobaczyłem na ławce siedzącą dziewczynę. Zmrużyłem oczy, a po chwili dotarło do mnie, że to Maddie. Siedziała na ławce wymachując nogami. Miała zwykłe rurki i szarą bluzę z kapturem który założyła na głowę. Mimo kaptura widziałem jej brązowe włosy które powiewały na wietrze. Zupełnie nie wiedziałem co robi o dwunastej w taką pogodę. Nagle zobaczyłem kolejną znajomą postać, a moje serce na moment stanęło z niewiadomych powodów. Zobaczyłem Harrego który żwawym krokiem szedł w stronę nic nie domyślającej się dziewczyny. Uśmiechał się, a jego wzrok skierowany był na mnie. Mimo średniej pogody miał na sobie krótkie spodenki i koszulke na ramiączkach.

Zacisnąłem dłonie w pięść widząc jak jest coraz bliżej dziewczyny. Nie wiedzieć czemu byłem cholernie przerażony tym co widziałem. Po chwili Harry uniósł palec wskazujący i przejechał nim po swojej szyji pokazując mi co ma zamiar zrobić Maddie. A wiedziałem, że taki gest nie oznacza nic dobrego. Szybko podbiegłem do dziewczyny i położyłem jej ręke na ramieniu. Maddie pisnęła i poderwała się na równe nogi głośno oddychając.

-Spokojnie, to tylko ja-powiedziałem starając się aby mój głos brzmiał pewnie.-co tu robisz?

-Ja...ja...-zaczęła się jąkać.-nie ważne-spuściła wzrok.-chciałam wyjść, pomyśleć.

-W taką pogodę?-uniosłem wysoko brwi, a dziewczyna wzruszyła ramionami. Instynktownie rozglądnąłem się do okoła, ale po Harrym nie było ani śladu.

-Wszystko dobrze?-zapytała cichutko dziewczyna, a ja spojrzałem na nią.

-W jak najlepszym-skłamałem.-wiesz...lepiej wracajmy, bo zaraz...-w tym momencie z nieba zaczęło lać, a my w pare sekund byliśmy przemoczeni. Usłyszałem głośny pisk Maddie i zaśmiałem się widząc, że jest mokra od stóp do głów.

-Chodź-powiedziałem głośno przekrzykując deszcz. Instynktownie chwyciłem ją za ręke i pociągnąłem w jedno miejsce; w stronę mojego domu.

-Gdzie mnie ciągniesz?-zapytała głośno, a ja wyczuwałem, że się zdenerwowała.-ja...mam dom w inną strone. Collin, puść! COLLIN!-widziałem, że jest przerażona i próbuje mi się wyrwać. Ignorując całkiem deszcz oraz to, że jesteśmy mokrzy stanąłem i odwróciłem się przodem do niej.

-Nie ufasz mi?-zapytałem, a dziewczyna pokręciła przecząco głową.-przecież nic ci nie zrobiłem.

-Ale mogłeś-odparła cicho, a nasz głos zakłócał deszcz.

-Ale nie zrobiłem-upierałem się.-przecież masz dalej dom, a u mnie się ogrzejesz i poczekamy aż deszcz się nieco uspokoi, co? No nic ci nie zrobie-szturchnąłem ją żartobliwie w ramie.-wiem jaką mam opinię i jaki jestem w oczach innych. Jestem chujem, frajerem, kretynem i można by tak jeszcze wymieniać w nieskończoność. Ale ten jeden raz weź mnie posłuchaj i po prostu chodź do tego pieprzonego domu bo zmarzniemy.

Popatrzyłem na Maddie która nerwowo przygryzała wargę i bawiła się swoimi palcami. W końcu kiwnęła głową, a ja chwyciłem ją za ręke i szybkim krokiem udaliśmy się w stronę mojego domu.

Przekręciłem klucz w drzwiach i otworzyłem ja, a następnie razem weszliśmy do środka. Byliśmy cali mokrzy i zmarznięci. Woda kapała nam z ubrań i włosów. Spojrzałem na Maddie która cała drżała. I muszę przyznać, że wyglądała uroczo z przemokniętymi ubraniami i gdy dygotała z zimna.

-Może...dać ci jakieś ubrania?-zaproponowałem. Głupi ja nie pomyślałem, że jak zaprosiłem ją to raczej nie będzie siedziała w mokrych ubraniach, a jak na złość nie mam żadnych damskich ubrań;nawet mojej matki.

-Um..a masz jakieś damskie?-zapytała cichutko.

-Wiesz...mieszkam tu ja, więc...raczej nie-wzruszyłem ramionami.-wiesz gdzie jest mój pokój? Tam możesz coś sobie wziąźć.

-Um...nie trzeba. Posiedze w tym.

-Nie wygłupiaj się. Weź sobie coś, a ja zrobię coś do picia na rozgrzanie-odparłem i zobaczyłem, że Maddie patrzy na mnie jak na idiotę.-nie bój się-parsknąłem śmiechem.-ty na prawdę mi nie wierzysz dziewczyno.

-Mam ku temu powody-powiedziała z lekkim uśmiechem.

-Zapewniam cie, że nic ci sie tu nie stanie. Idź po jakieś cuche ciuchy, bo zaraz to zamarzniesz na kość. Chociaż...słyszałem, że jak jest ci zimno to należy pozbyć się ubrań. W tedy będzie cieplej-powiedziałem z chytrym uśmieszkiem, a Maddie się zaczerwieniła.

-Pójdę po jakieś ubrania-wyszeptała.

-Weź jakieś spodnie i koszulę-powiedziałem gdy ta wspinała się po schodach. Ściągnąłem bluzę, koszulkę i dresy zostając w samych dresach. Wytarłem mokre włosy podkoszulkiem i odłożyłem je gdzieś w kąt. Potem posprzątam.

Ruszyłem do kuchni gdzie zacząłem robić gorącą czekoladę. No bo...kto nie lubi gorącej czekolady?! Podczas gdy mleko się gotowało nasypałem do dwóch kubków trochę czekolady i zalałem gorącym mlekiem.

W tym momencie z góry zeszła Maddie. Widziałam jaka jest nieśmiała. Bawiła się swoimi palcami nie patrząc na mnie. Miała na sobie moje jakieś czarne dresy w których już nie chodzę i...ciemnozieloną koszulkę z napisem "Największe ciacho na świecie". Widząc podkoszulek mocno zagryzłem wargę i zacisnąłem dłonie w pięść. Nie wiem jak znalazła ten podkoszulek. Nie nosiłem go już...dawno. Tylko jedna osoba go nosiła. I to jednej mi przypomina.

-Wszystko dobrze?-usłyszałem jej głos więc na nią spojrzałem starając się przybrać obojętny wyraz twarzy.

-Nie. Wszystko w porządku-mruknęłam drapiąc się po karku. Widziałem jak Maddie spuszcza wzrok zaczerwieniona pewnie na widok półgołego chłopaka przed nią.

-Mógłbyś...się...um...ubrać?-zapytała speszona odwracając ode mnie wzrok.

-Jak sobie życzysz księżniczko-ukłoniłem się teatralnie.-na blacie masz gorącą czekoladę. Ja wrócę za pare minut.

Ubrałem pierwsze lepsze ubrania i zbiegłem na dół. Maddie stała oparta o blat trzymając w dłoniach kubek. Jej włosy zarzucone na jedną stronę nadal były wilgotne.

-Oglądniemy coś?-zaproponowałem, a Maddie pokiwała głową. Wziąłem z blatu drugi kubek i poszliśmy do salonu.

-Chcesz?-zapytałem podając jej biały koc, bo widziałem jak dygota z zimna, ale ta tylko spuściła głowę w dół.-weź. Widzę, że ci zimno.

Niechętnie chwyciła koc i przykryła się nim popijając czekoladę.

-Na co miałabyś ochotę?-zapytałem chcąc ją troche rozluźnić.

-Obojętnie-wzruszyła ramionami, więc przełączyłem na jakiś kanał rozsiadając się wygodnie na kanapie.

Przekroczyć GranicęWhere stories live. Discover now