Rozdział 71

29.7K 1K 187
                                    

COLLIN

Wyszedłem z siłowni na prawdę zmęczony. Na ten moment marzyłem o łóżku i śnie. Poprawiłem na ramieniu torbę witając się z paroma osobami którzy akurat wchodzili na siłownię. Dzisiaj zrobiłem sobie spacer, dlatego nie byłem samochodem. Korzystałem z pięknej pogody, więc poszedłem do domu spacerkiem.

Do celu zostało mi jeszcze jakieć pięć minut gdy nagle przede mną wyrosła męska postać. Moje mięśnie od razu się spięły gdy zauważyłem przed sobą uszczęsliwionego Harrego.

-Czego chcesz?-warknąłem.-nie mam ochoty z tobą gadać.

-Zmęczony po siłowni?-zakpił.

-Tak jakby. A teraz weź się posuń i daj mi spokój.

-Może się ożywisz gdy powiem co zrobiłem twojej dziewczynie.

Z wrażenia na chodnik spadła torba, a moje oczy zrobiły się jak dwie duże monety. Czułam krew szumiącą w uszach i zatrzymujące się serce. Zacisnąłem dłonie w pięść biorąc gwałtowny oddech.

-Powiedz, że kurwa żartujesz.

-Mam ku temu powody?-zapytał krzyżując ręce.-mówiłem, że się zemszczę-zaśmiał się złowrogo.

-Ty sukinsynu-warknąłem.-jeżeli zobaczę, że coś jej zrobiłeś...przysięgam, że nie będe miał skrupułów. Słyszysz do kurwy?

-Uspokój się-wywrócił oczami.-powinieneś być mi wdzięczny za to, że się jej pozbyłem. Możesz znaleźć sobie inną dziewczynę, a to tej kalece z przeszłości zapomnieć.

-Nie daruje ci tego do kurwy!-krzyknąłem łapiąc swoją torbę i biegnąc do jej domu po drodze trącając Harrego który już się nie odezwał. Nagle poczułem się wypoczęty. Krew cały czas szumiala mi w uszach, a w głowie miałęm najczarniejszy scenariusz. Myślałem, że zemdleje. Bałem się wejść do jej domu. Co jak się tam włamał? Co on jej zrobił? 

Zbliżałem się do celu więc przyśpieszyłem łapiać gwałtowne oddechy. Upuściłęm sportową torbę w jej ogródku i starałem się otworzyć drzwi. Zamknięte.

-Kurwa-zaklnąłem zaczynając pukać coraz głośniej i dzwonić na przemian.

-Co jest? Pali się?-usłyszałem głos który nie należał do Maddie, a po chwili w progu stanęła starsza kobieta w modnej sukience i szpilkach. Zapewne jej mama. Wyczuwałem podobieństwo.

-Nie kupie od pana żadnych ciastek ani biletów-odparła znudzona.

-Jest Maddie?-zapytałem wciąż głośno oddychając.

-A kim pan w ogóle jest?

-To nieistotne. Jest Maddie?-powtórzyłem swoje pytanie tym razem groźniej. Próbowałem wejść, ale kobieta zablokowała mi przejście.

-Nie wpuszczę cie do domu.

-Ja przyszedłem do Maddie. Mam prawo się z nią widzieć.

-Myślę, że wpuszcze takiego napakowanego mięśniaka który tylko myśli, żeby coś ukraść, albo nie daj boże zrobić nam krzywdę.

Fuknąłem zdenerwowany i lekko popchnałęm kobietę wchodząc do środka.

-Wracaj tutaj!-krzyczała gdy ja pędziłem po dwa stopnie po schodach. Im bliżej jej pokoju tym bardziej się bałem. Otworzyłem drzwi bojąc się, że zastanę dziewczynę w kałuży krwi, albo nieprzytomną. Tymczasem ta siedziała na łóżku jakby nigdy nic i czytała swoją książke. Gdy drzwi otwarły się z hukiem dziewczyna spojrzała na mnie i podniosła się z łóżka.

-Collin, co ty tu...-przerwałem podchodząc i gwałtownie wpijając w jej usta. Dziewczyna nie oddała pocałunku, bo odsunąłem się od niej.

-Tak się bałem-wyszeptałem przytulając ją.

-Czemu?-spytała w moją klatke piersiową.

-Harry nagadal mi głupot. Bałem się, że coś ci się stało. Nawet nie wiesz jak mi teraz ulżyło, że nic ci nie jest.

-Żyje-zaśmiała się lekko obejmując mnie w pasie.-i nic mi nie jest.

-Cholernie się z tego powodu ciesze.

-Co tu się dzieje!?-do pokoju weszła jej mama, a my odsunęliśmy się od niej.

-Jak bardzo mamy przechlapane?-wyszeptałem jej do ucha.

-Bardzo bardzo-odszepnęła z lekkim rozbawieniem w głowie.

-Madeline, kto to jest?!-wskazała na mnie.

-To...

-Jestem Collin. Chłopak Maddie-przedstawiłem się, a kobieta zrobiła wielkie oczy.

-Chłopak!? Maddie, czy to prawda?

-No...tak-mruknęła bawiąc się swoimi palcami.

-Nie wierzę-prychnęła.-ty i chłopak. I to jeszcze taki gangster. Spójrz na niego! To wielka góra mięśni. Maddie, nie poznaje cie.

-To mój chłopak mamo-odezwała się.-ja wybierma z kim chodzę.

-Chodź se z kim chcesz, ale na pewno nie z nim.

-Nie będziesz mi rozkazywać!

-Nie podnoś na mnie głosu!-odkrzyknęła. Żyłka na jej czole poruszyła się niespokojnie, a ona sama wyglądała jakby zaraz miała eksplodować.-a ty kolego wyjdź.

-Nigdzie nie wyjdzie-chwyciła mnie za ręke, a ja stałem patrząc na tą całą szopkę.

-Wychodzi w tej chwili.

-Nie!-warknęła.-albo on zostaję, albo ja wychodzę razem z nim.

-Bardzo proszę!-krzyknęła wyrzucając ręce do góry.-droga wolna! Tylko nie przybiegaj z płaczem jak cie wykorzysta-wyszła z pokoju trzaskająć drzwiami.

-Ugh!-fuknęła dziewczyna wyciągając spod łózka walizkę i pakując do niej ubrania.

-Co ty robisz?-zapytałem zdziwiony.

-Wyprowadzam się, nie widać? Wynajmę pokój w hotelu na pare dni. Może się w tedy uspokoi.

-Chyba oszalałaś-stanąłem obok dziewczyny.-pomieszkasz chwilę u mnie.

-Odpada. Będe dla ciebie tylko ciężarem. Po prostu pójdę do hotelu.

-Albo idziesz do mnie, albo tu do kurwy zostajesz-warknąłem.-nie będziesz mieszkać w żadnym pieprzonym hotelu. Idziesz do mnie i koniec.

Dziewczyna popatrzyła na mnie ze łzami w oczach i lekko się uśmiechnęła.

-Dobrze. Skoro tego chcesz...

-Właśnie tego chcę-odparłem. Maddie skończyła się pakować. Chwyciła walizkę, a drugą ręką pociągnęła mnie w stronę drzwi.

-Gdzie ty się wybierasz!?-ryknęła jej rodzicielka.

-Mówiłaś, że mam się wyprowadzić więc to robię. Wrócę za pare dni jak zmądrzejesz.

-Wracaj tutaj! Ani mi się waż z nim wyjść!-wrzeszczała wymachując histerycznie rękami. 

-Odezwij się jak się uspokoisz-odezwała się i pociągnęła mnie w stronę wyjścia. Kurde, Maddie potrafi postawić na swoim.

Przekroczyć GranicęWhere stories live. Discover now