Rozdział 38

33.4K 1.1K 293
                                    

-Już?-zapytał pukając do drzwi.

-Mhm-mruknęłam nieśmiało, a chłopak wszedł do pokoju. Nie chciałam tej sukienki. Wyglądałam okropnie. Beznadzieja.

-No i to rozumiem-zaklaskał w dłonie.-teraz wyglądasz idealnie. Chociaż...czekaj-podszedł do mnie i chwycił za moją czarną frotkę rozpuszczając moje włosy które opadły na ramiona.-idealnie. 

-Nie czuję się w tym dobrze-wymamrotałam nieśmiało i usiadłam na łóżku.-muszę tam iść.

-Musisz. Jako twój kolega cie zmuszam-wypiął dumnie pierś.

-Po co się ze mną zadajesz?-odparłam podnosząc głowę, aby na niego spojrzeć.-przecież ja do ciebie nie pasuje. A mimo to chcesz mnie gdzieś wyciągnąć.

-Stwierdziłem, że chciałbym coś w tobie zmienić. Jesteś na prawdę śliczna tylko tego nie dostrzegasz-klęknął przede mną i dotknął moich kolan, a ja zadrżałam.-chce ci pokazać jak fajnie możesz korzystać będąc nastolatkiem.

Założyłam kosmyk włosów za ucho starając się na niego nie patrzeć. W tej sytuacji nawet mój puszysty dywan był lepszy od niego.

-Maddie...-zaczął po chwili, a jego głos był jakby groźny, więc na niego spojrzałam.-co to jest?-wskazał na moje nogi, a ja zbladłam. Kompletnie zapomniałam, że miałam tam czerwone sramy po...cięciach i...traumatycznych przeżyciach.

-To...to nic-bąknęłam.

-Jak to nic? Przecież niektóre szramy są strasznie czerwone. Masz całe nogi pokaleczone. Co ty zrobiłaś?-syknął, a ja spięłam się i przełknęłam śline.

-Nie ważne. Nie chce o tym rozmawiać Collin.

-Ręce też?-zapytał i nie czekając na moje pozwolenie wziął moje nadgarstki. Nie były tak pocięte, ale miały pare czerwonych blizn.

-Dlaczego cię cięłaś?

-Ja...nie...-zaczęłam, ale mi przerwał.

-Cięcie to nie rozwiązanie Maddie. Dlaczego tak robisz? To ci w niczym nie pomoże.

-Nie zrozumiesz-wyszeptałam z po moim policzku spłynęła łza.

-Nie rozumiem? Kurwa, co tu do rozumienia? Tniesz się lub cięłaś i teraz są tego skutki.

-Nie Collin...

-Nie oszukasz mnie. Martwię się o ciebie i nie chce, żebyś to robiła-westchnął i wstał przecierając twarz dłońmi.-chodźmy, czekają na nas.

Nie chciałam iść, ale nie miałam wyjścia. Wyszłam po woli z domu kierując się do samochodu Collina. Usiadłam, a Collin zajął miejsce obok pasażera. Spojrzałam na niego i widziałam jak trzyma mocno kierownice z zaciśniętą szczęką. Widać, że jest zły. Oparłam głowę o chłodną szybę oglądając miasto które po woli się ściemnia.

-Nie rób tego więcej-usłyszałam jego głos więc popatrzyłam na szatyna, ale ten nie odrywał wzroku od kierownicy.-nie tnij się. To w niczym nie pomoże.

-Nie zrozumiesz-wyszeptałam ponownie opierając głowę o okno.

-To mi wytłumacz-warknął, ale ja już się nie oddzywałam. To nie tak jak myśli. Ja...z resztą nie ważne. Nikt mi nie uwierzy.

-Jesteśmy-oznajmił Collin zatrzymując się obok plaży. Gdy wyszłam z auta usłyszałam wrzawe ludzi i głośną muzykę.

-Chodź, nie denerwuj się tak-powiedział kładąc ręke na dole moich pleców i popychając do przodu. Zadrżałam czując nieprzyjemny prąd przebiegający po całym ciele.

-Ja...nie wiem czy to dobry pomysł-odparłam po chwili.-boję się zobaczyć reakcji ludzi.

-Miej na to wywalone jak ja.

-Ty...nie denerwujesz się?-zapytałam patrząc na niego.-że ludzie coś o tobie pomyślą.

Collin jedynie wzruszył ramionami i posłał mi lekki uśmiech.

-Nie ma tu za wiele ludzi ze szkoły, więc nie wszyscy będą wiedzieć. Ale prędzej czy później i tak szkoła będzie od tego huczyć. Teraz chodź. Poznam się moim kumplom.

-Ja...nie wiem.

-Będe cały czas z tobą-powiedział spokojnie.-chodź.

Popatrzyłam na swoje czerwone nogi i ruszyłam obok szatyna. Może nikt nie zwróci uwagi na moje nogi? W końcu jest już ciemno. 

W momencie gdy weszliśmy na plażę wzrok ludzi skupiony był na nas. Nie wszystkich. Tylko nielicznych.

-Ignoruj ich-wyszeptał szatyn, a ja instynkownie się odsunęłam. Nadal nie ufam mu całkowicie.

Poczułam jak Collin delikatnie chwyta za nadgarstek i prowadzi do swoich kumpli którzy stali rozmawiając i o czymś i głośno się śmiejąc.

-Collin przyszedł!-krzyknął jeden, ale wszyscy uchichli widząc kogo przyprowadził. 

Stanęliśmy obok chłopaków, a ja starałam się na nich nie patrzeć.

-To jest Maddie-przedstawił mi, a później zaczął mówić imiona swoich kumpli. Myślałam, że zaczną się ze mnie śmiać, albo krzyczeć na Collina kogo przyprowadził, ale oni po kolei podali mi ręce. Starałam się, aby moje ręce nie drżały. Na marne.

-Nie musisz się bać-powiedział blondyn.-nie jesteśmy źli. No...może Thomas gdy jest głodny.

-Spadaj-zaśmiał się chłopak i uderzył go lekko w brzuch.-nie słuchaj ich. Jesteśmy portulni jak barabki dla niektórych.

-Dobrze, że dodałeś-zaśmiał się Collin który w dalszym ciągu trzymał mnie za nadgarstek, ale się nie wyrywałam. Czułam się przy nim bezpiecznie co było dziwne.

-A więc Maddie...pijesz?-zapytał jeden z nich.

-Ym..ra...raczej nie-bąknęłam poprawiając sukienkę. Nadal czułam się w niej niekomfortowo. Wydawała mi się, że jest za krótka i każdy patrzy na moje obrzydliwe ciało. Przez kolejne minuty stałam blisko Collina bojąc się chociażby otworzyć usta przy pozostałych chłopakach.

Przekroczyć GranicęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz