Rozdział 74

29.4K 948 122
                                    

COLLIN

Maddie poszła spotkać się z Sandy więc ja w tymczasie ruszyłem na spotkanie z Thomasem który dzwonił do mnie mówiąc, że ma mi coś ważnego do powiedzenia. Umówiliśmy się w jakiejś kawiarni więc pare minut przed dwunastą ruszyłem w umówione miejsce. Thomas siedział już przy jednym ze stolików, a gdy mnie zobaczył pomachał mi. Usiadłem na przeciwko niego zamawiając dla nas dwie czarne kawy.

-Opowiadaj, co się dzieje?-zapytałem.

-To co ci powiem może ci się spodobać-odparł, gdy po chwili przyszła kelnerka stawiając przed nami zamówienie i uśmiechając się figlarnie. 

Sorry laska, ale jesteśmy zajęci.

Upiłem łyk kawy patrząc z wyczekiwaniem na przyjaciela.

-Ostatnio byłem u kumpla w tej starej dzielnicy. Kojarzysz może, nie?

-No tak-pokiwałem głową.-co w związku z tym?

-Zobaczyłem tam Harrego-słysząc imie tego frajera cały zesztywniałem.-gadał z jakimś typkiem. Nie znałem go, ale wiem, że Harry i ten chłoptaś na pewno się znają bo o czymś rozmawiali. Schowałem się za śmietnikami i udało mi się podsłuchać całkiem niezłe wieści. Ten typek ma na imie Simon Wood. Zaczęli rozmawiać o planie jak mogliby się na ciebie zemścić. Tego nie powiedzieli więc niestety nie wiem, ale jest coś co ci się spodoba. Z tego co podsłuchałęm jest ich tylko dwójka. Nie ma żadnych ludzi, ani pracowników. Tylko Harry i Simon. 

-Więc...gdy mówił, że się zemści, że ma od tego ludzi to...nieprawda?-zapytałem zszokowany.

-Nie-pokręcił głową.-jest ich tylko dwójka. Nie są tacy mądrzy za jakich ich miałem.

-A tu skurwiele-warknąłem cicho.-czyli mógłbym go pobić, a ten nic by mi nie zrobił.

-Prawdopodobnie tak.

-Gdzie on teraz jest?-wstałęm gwałtownie z krzesła.

-Tego nie wiem.

-Jezu, dzięki ci stary. Bardzo mi pomogłeś-poklepałem go po ramieniu.

-Spoko. Od tego są kumple.

-Muszę lecieć do domu. Widzimy się później. Pa-pożegnałem się i wyszedłem z kawiarni.
***

Gdy byłem w domu zobaczyłem, że na kanapie siedzi już Maddie. Popatrzyła na mnie a na jej twarzy wykwitł szeroki uśmiech.

-Hej-powiedziałem całując ją lekko w usta.-kiedy przyszłaś?

-Niedawno. A ty gdzie byłeś?

-Z Thomasem w kawiarni. Pogadaliśmy chwilę-usiadłem obok niej obejmując ją ramieniem.

-Mama do mnie dzwoniła-odezwała się.-przepraszała mnie i chciała, żebym wróciła.

-I jaka jest twoja decyzja?

-Powiedziałam jej, że wrócę za pare dni. Że musze to sobie wszystko poukładać.

-I dobrze-pocałowałem ją w skroń i wyciągnąłęm telefon, aby odczytać SMS-a.

Harry-Nadal z nią jesteś? Nie znudziła ci się? :)

Ja-Weź spierdalaj Harry

Harry-Uu mocne słowa. Nieźle. Zobaczymy czy też tak będziesz mówił jak coś stanie się twojej dziewczynie.

Z nerwów cisnąłem urządzeniem w podłogę, a Maddie popatrzyła się na mnie.

-Znowu Harry?-zapytała, a ja przytuliłem ją do siebie.

-Tak, ale nie martw się. On tylko grozi. Nic ci nie zrobi.

-Boję się go-powiedziała wtulając się we mnie.

Ja też.

-Będzie dobrze-pocałowałem ją w głowę.-nie skrzywdzi cie. 

-Obiecujesz?

-Obiecuje. Chronie osoby które kocham-wypaliłem, a Maddie popatrzyła na mnie swoimi lekko zaczerwionymi oczami.

-Powiedziałeś, że mnie kochasz.

-Wątpisz w to?-uniosłem do góry brwi.

-Ja? Nigdy-zaśmiała się, a ja pocałowałem ją w usta. Pocałunek był długi, ale bardzo delikatny.

-Kocham cie Maddie-wyszeptałem w jej usta.

-Ja ciebie też-odszepnęła.



Rozdział krótszy, ale to dlatego, że zbliżamy się po woli do końca.
Oczekujcie jeszcze na duży finał który troche zmieni :D
Buziaki :*

Przekroczyć GranicęWhere stories live. Discover now