Rozdział 47

34.4K 1.1K 692
                                    

I nadszedł poniedziałek. Nieszczęsny poniedziałek. Obudziłam się a następnie głośno jęknęłam i zwinęłam z kulkę. Cholerny ból brzucha. Co ja wczoraj zjadłam nieświeżego? Od dawna nie czułam tak okropnych bólu brzucha.

-Boże-jęknęłam czując jak do oczu napływają mi łzy. Ten ból na prawdę jest okropny, uwierzcie mi. Wstałam z łóżka i uderzyłąm się dłonią w czoło. Maddie, ty idiotko. Cały mój dół od piżamy, jak i kołdra jest we krwi. 

-Jasna cholera-warknęłam. Że też nie pomyślałam o okresie. Szybko ściągnęłam kołdrę wkładając ją do pralki, podobnie jak moją piżamę. Założyłem nową bielizne oczywiście z podpaską i ubrałam się wygodnie. 

-Pierdole. Nie ide do szkoły-westchnęłam. Od kiedy przeklinam? Niedawno zauważyłam, że to na prawdę pomaga rozładować napięcie.

Położyłam się z głośnym westchnięciem na łóżku wcześniej wyciągając z szafy nową, czystą kołdrę. Nienawidze okresu. Od paru lat mam je strasznie bolesne i prawie nie mogę chodzić.

Weszłam do kuchni szukając tabletek przeciwbólowych, ale jak na złość ich nie było. Pewnie moja mama wszystkie zjadła i nie kupiła nowych.

-Pięknie-powiedziałam sama do siebie zamykając z hukiem szafkę. Nie mam leków, to teraz jestem w dupie.

Usiadłam cała zapłakana na łóżku zwijając się z bólu. Dlaczego to ja muszę mieć tak nieznośne bóle?!

Z  niechęcią sięgnęłam po telefon gdy dostałam SMMS-a.

Collin-Gdzie ty jesteś? :/

Ja-Nie dałam rady dzisiaj :( Ból brzucha ogranicza mi chodzenie

Collin-Aż tak źle?

Ja-Gorzej :/ Czuję się jakby w środku po moich kiszkach jeździł walec

Collin-Aha, rozumiem, że masz "te dni"

Ja-Bingo Eistainie. A teraz wybacz, ale nie mam ochoty na pisanie 

Odłożyłam telefon na biurko obok i położyłam się do łóżka zakopując się po uszy w kołdrze. Może sen mi pomoże...
***

Otworzyłam po woli oczy zdając sobie sprawę, że usnęłam. Ból brzucha nadal bolał, ale już nie tak bardzo jak poprzednio. Usiadłam na łóżku przecierając zaspane oczy. Wrzasnęłam przerażona gdy zobaczyłam czyjąć postać na łóżku. Prawie spadłabym z łóżka, ale ktoś z porę chwycił mnie i z powrotem posadził na łóżku.

-Collin? Co ty tu robisz?-zapytałam zszokowana.

-Przyszedłem do ciebie-wzruszył ramionami.-urwałem się z paru lekcji i przyszedłem ci potowarzyszyć.

-To miłe, ale nie musiałeś. Wiesz...w te dni chciałabym być sama. 

-Patrz co mam-chłopak podniósł dwie siatki różnych słodyczy i słonych przekąsek, a mi od razu zaświeciły się oczy.-to co? Mam iść rozumiem?

-Nie nie nie-chwyciłam go za ręke gdy ten próbował wstać.-w sumie zmieniłam zdanie. Możesz zostać.

-To może wybierzemy jakiś film i oglądniemy?-zapytał biorąc z biurka mój laptop.

-Mhm-mruknęłam gdy włożyłam sobie do ust garść żelków. Collin położył się obok mnie i zaczął szukać filmu.

-Nadal cie boli?-zapytał po paru minutach ciszy.

-Mniej-odparłam sięgając po paczkę chipsów.

-Widzisz? Ja zawsze pomagam-zaśmiał się, a ja uderzyłam go lekko w żebra.

-Sen pomaga-poprawiłam go.

-Chcesz się kłócić. Dobrze wiem, że to ja ci pomagam.

-Źle myślisz chłopczyku-zaśmiałam się.-jedynie co teraz mi pomaga to żelki i ciepłe łóżko.

-Uważaj...grabisz sobie mała...

-A co mi zrobisz?-przechyliłam lekko głowę w bok. Od kiedy robię się taka odważna?

-Lepiej nie chcesz wiedzieć-uniósł do góry brwi.

-Pff...nie to nie-chwyciłam w ręke drugą paczkę żelek, ale zanim ją otwarłam Collin wytrącił mi ją z rąk.-eej, to było moje!-pisnęłam, ale chłopak zamiast odpowiedzieć przycisnął swoje usta do moich. Cała się zestresowałam oblał mnie zimny pot, kompletnie nie wiedziałam jak się zachować. Jego usta ruszały się po woli, a ja stałam jak kołek.

-Weź odwzajemniaj pocałunek-warknął mi do ust.

-J...ja się nigdy nie całowałam-wyjąkałam przestraszona.-nie wiem co mam robić.

-Nie myśl. Po prostu to rób-odparł ponownie łączjąc nasze usta. Niby jak mam to robić? Pieprzyć to!

Nieśmiało zaczęłam poruszać swoimi ustami. Collin uśmiechnął się szeroko ciągnąc za moją dolną wargę, a potem ponownie całując. Starałam się odnaleść wspólny rytm. To było cudowne. Przy nim zapominałam o wszystkich problemach.

Chłopak położył ręce po bokach mojej głowy, a sam zawisł nade mną nie przestając mnie całować. Jego ręce mnie nie dotykały za co byłam mu cholernie wdzięczna. Nie wiem jak bym zareagowała gdyby zaczął mnie dotykać.

-Jesteś zestresowana-wysapał mi do ust szatyn.-połóż mi ręce na klatce piersiowej.

Nieśmiało położyłam mu dłonie na torsie, a chłopak się uśmiechnął ponownie wpijając w moje wargi. Pierwszy raz poczułam się tak śmiała. To...pierwszy raz kiedy się całuje. Nie licząc w tedy gdy miałam jedenaście lat. Pamiętam to do dziś.



-Dzięki za dzisiaj. Było super-powiedziałam do Austina zatrzymując się pod moim domem. Chłopak z czapką z daszkiem i deską w jednej ręce spojrzał na mnie swoimi szmaragdowymi oczami i uśmiechnął się.

-To ja dziękuje. Również świetnie się bawiłem. No i...możemy to powtórzyć. Znowu mogę cie uczyć jazdy na deskorolce.

-I skończy się na tym-pokazałam na swoje lekko pocharatane, czerwone kolano.

-Jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz-zaśmiał się uroczo. Podszedł do mnie bardzo blisko, a ja poczułam jak moje serce przyśpiesza. Schylił się i nieśmiało cmoknął w usta, a ja cała zbladłam, a oczy prawie mi wyskoczyły.-do jutra Mad-pomachał mi i wbiegł do swojego domu.

To był mój pierwszy i zarazem ostatni pocałunek. Potem Austin okazał się...totalnym frajerem i...nie chce już z resztą do tego wracać.

-Collin-wysapałam odsuwając się od niego. Chłopak usiadł obok mnie ze zdezorientowaną miną.-moglibyśmy...oglądnąć już jakiś film?

-Jasne. Skoro chcesz-powiedział znowu kładąc laptop na kolanach, a ja wzięłam paczkę żelek. Przez cały film jednak czułam moje opuchnięte usta od pocałunku. Co najdziwniejsze-podobało mi się to i chciałabym więcej.

Co się ze mną do cholerny jasnej dzieje?!

Przekroczyć GranicęWhere stories live. Discover now