Rozdział 39

33.4K 1.1K 414
                                    

-Chodź, zatańczymy-powiedział Collin po chwili.

-Nie-zaczęłam kręcić przecząco głową.-nie umiem.

-Świetnie. Będzie nas dwójka-zaśmiał się.-oj no chodź.

-Ja nie chce...

-Wyluzuj-powiedział chwytając moją ręke.-ludzie tu są już praktycznie pijani więc nie będą na ciebie patrzeć. Zaraz wracamy-zwrócił się do chłopaków i pociągnął mnie do tłumi. Czułam jak z każdym krokiem stopy zapadają mi się w ciepły piasek.

Chwycił mnie za biodra, a ja zupełnie nie wiedziałam co robić więc poinstruował mnie, żebym zarzuciła mu ręce na szyję. I zaczęliśmy tańczyć. Początkowo tańczyłam jak kołek i to prawie Collin się ruszał, ale po dwóch piosenkach się rozręciłam. Nawet się uśmiechałam i kręciłam w kółko. Collin również miał na twarzy szeroki uśmiech.

-Idziemy się napić?-zapytał, a ja przytaknęłam. Chwycił mnie za ręke i pociągnął do baru, a ja się nie opierałam. Usiadłam na krześle, a Collin zamówił dla mnie drinka.

-Masz. Jest delikatny-powiedział podając mi szklankę z kolorowym płynem. Gdy trochę upiłam stwierdziłam, że jest nawet niezły w smaku. On zamówił sobie piwo i przez parę minut rozmawialiśmy. Nie wiedzieć czemu czułam się przy nim swobodnie. Jak to możliwe, że w tak szybkim czasie mu zaufałam?

-Poczekasz tu na mnie?-zapytał.-pójdę pogadać z chłopakami. Będe za pare minut.

-Ale...

-Nie bój się-położył swoją dłoń na mojej która znajdowała się na ladzie.-wrócę dosłownie za pare minut. Ty w tymczasie dokończ drinka, okey?

Pokiwałam nieśmiało głową, a Collin odszedł zapewne do chłopaków. I gdy zostałam sama znowu zaczęłam się denerwować. Upiłam solidny łyk drinka czując zarówno limonkę, pepsi jak i trochę alkoholu.

Mój spokój nie trwał długo. Po chwili podeszła do mnie wytapetowana blondynka z krótka, czerwoną mini i różową górą od bikini. Nie trudno było się domyślić, że to Jessica.

-Co? Teraz ciebie zabiera na imprezy?-zakpiła, a ja się nie odezwałam.-nie bądź naiwna. Myślisz, ze taki ktoś jak Collin zainteresuje się takim dziwadłem jak ty?-zaśmiała się ironicznie, a ja starałam się ją ignorować.-zrozum, że tu nie pasujesz. Nie tylko na imprezy, ale także do towarzystwa Collina. Spójrz tylko na siebie i na mnie. Najlepiej zostaw go w spokoju. On cie nawet nie lubi. No bo kto chciałby się zaprzyjaźnić z takim dziwakiem?-roześmiała się i zeskoczyła z krzesła.-a, i radze ci nie ubierać sukienek. Sukienki ubiera się jak ma się łądne, zgrabne nogi, a nie całe poharatane-obrzucając mnie ostatnim pogardliwym spojrzeniem odeszła zarzucając burze blond loków za siebie. Zobaczyłam w tłumie Collina i chłopaków którzy cały czas rozmawiali i śmiali się w najlepsze. Jessica ma racje. Nie pasuje tutaj. Widze jak ludzie co chwile zamawiają alkohol, tańczą luib rozmawiają w grupie. A ja siedzę sama jak kołek. 

Sprawdziłam telefon. Dochodziła północ. A ja nie miałam ochoty już tutaj dłużej być. Poczułam na odkrytych ramionach gęsią skórkę. Zeskoczyłam z krzesła odkładając pusty kieliszek na blat i ruszyłam gdzieś w drogę powrotną. Byłam jednak wciąż na plaży, ale z daleka od tej muzyki i ludzi. Tutaj było cicho i spokojnie. Słyszałam szum fali i skrzek mew.Otuliłam się bardziej rękami idąc przed siebie.

-Co taka ładna dziewczynka tu robi?-usłyszałam męski głos i cała zadrżałam. Język uwiązł mi w gardle, a moje ciało spięło się. Nieznajomy podszedł do mnie, a ja cofnęłam się.

-Jak ci na imie ślicznotko?-zapytał, ale się nie odezwałam. Odwróciłam się chcąc odejść, ale w tedy poczułam ręke chłopaka na swoim tyłku. Nienawidzę tego. Do oczu automatycznie napłynęły mi łzy.

-Z...zostaw mnie-wyszeptałam.

-Nigdy-powiedział przy moim uchu, a następnie pchnął na ziemie i usiadł na mnie okrakiem. Zaczął mnie macać i rozbierać. Wrzeszczałam i płakałam bardzo głośno starając się wyszarpać, ale był za mocny. Poczułam jak brutalnie łapie mnie za peirsi i zaczyna zrywać ze mnie sukienke poruszając biodrami. Zostanę zgwałcona. Na plaży.

Ale...przyzwyczaiłam się już.

COLLIN

-Widzieliście Maddie?-zapytałem chłopaków.-nie ma jej przy barze.

-Może poszła potańczyć.

-Nie poszłaby sama-pokręciłem szybko głową i zacząłem się za nią rozglądać. Gdzie ona mogła być?

-Collin, wyluzuj. Jest duża, poradzi sobie.

-Nie rozumiesz-odparłem patrząc na niego złowrogo.-Maddie...nie jest jak inna dziewczyna. Ona jest strasznie skryta i jestem pewna, że coś musiało się stać w jej życiu. Dlatego do cholery muszę ją znaleźć.

-To zmienia postać rzeczy. Idź jej poszukać. My też się rozglądniemy.

Pokiwałem głową i ruszyłem przed siebie. Krew odpłynęła mi z twarzy, a paznokcie boleśnie wbijały mi się w skórę. Nigdy nie bałem się tak o jakąś osobę. Muszę ją znaleźć. Gdyby chodziło o Jess czy inną laskę miałbym na to wyjebane, ale to Maddie;cholernie wrażliwa i skryta dziewczyna która nie poradzi sobie sama. 

Gdy usłyszałem znajomy pisk poczułem jak się we mnie gotuje. Ten krzyk i błaganie o pomoc dochodziło w oddali.

Czym prędzej ruszyłem pędem po piasku czując coraz głośniejsze krzyki. Zobaczyłem dwie osoby;jedna leżała na piasku, a druga siedziała na niej okrakiem. Dopiero gdy podbiegłem bliżej zobaczyłem, że to Maddie i...jakiś chłopak. Przysięgam, że nigdy nie byłem bardzo wkurwiony. To...co czułem było niedoopisania. Chwyciłem chłopaka za koszulę i rzuciłem go w bok, tak że upadł na piasek.

-Ty sukinsynie!-ryknąłem siadając na nim i zaczynając okładać go pięściami. Pierwszy cios, drugi cios, trzeci, piaty, siódmy. Chłopak był cały zakrwawiony, ale mnie to nie obchodziło. Widziałem, że ledwo żył i próbował się bronić. Ogarnęła mnie furia. Po chwili poczułem jak ktoś mnie odciąga i jestem pewny, że gdybym nadal na nim siedział zabiłbym go. A jestem do tego zdolny.

-Stary, uspokój się-usłyszałem głos kolegów, ale jak przez mgłę. Szarpałem się i krzyczałem.

-Puście mnie! Zabije go! Zabije!

-Collin, uspokój się-mówili, ale ich nie słuchałem. Starałem się im wyrwać, ale było ich za dużo. Chłopak siedział na piasku ocierając krew z nosa i z całej twarzy. 

-Nie daruje ci tego sukinsynie!-krzyczałem.

-Collin, uspokój się. Maddie cie teraz potrzebuje.

To co któryś powiedział sprawił, że nagle się uspokoiłem. Zacząłem gwałtownie oddychać, ale już się nie szarpałem. Spojrzałem na skuloną płaczącą dziewczynę z poszarpaną sukienką i rozmazanym makijażem. Ten widok był okropmny. Wyrwałem się z uścisku chłopaków i uklękłem przed nią.

-Już, spokojnie-wyszeptałem zarzucając na jej zimne ramiona swoją czarną bluzę. Dziewczyna skuliła się jeszcze bardziej zanosząc się głośnym szlochem, a ja rozglądnąłem się dookoła gdzie ludzie patrzyli na nas w wielkim szoku.

-Co się gapicie?! Nie macie własnych problemów?! Wracać na imprezę!-krzyknąłem po tym jak wziałęm bezbronną dziewczynę na ręce.

Przekroczyć GranicęWhere stories live. Discover now