Rozdział 10: Rodzina Lan - Część II

691 74 5
                                    

Lan WangJi stał, wpatrując się w dom przed sobą. Było bardzo cicho, ale słaby blask świec sygnalizował, że ktoś tu mieszkał. Wzdychając, Lan WangJi szedł ścieżką i wspinał się po małych schodach do drzwi. Kolejny raz zawahanie wstrząsnęło jego ciałem, zatrzymując jego rękę, zanim zapukał.

— Kto tam? — Dało się usłyszeć spokojny głos wydobywający się ze środka.

Lan WangJi zamarł. Od lat nie słyszał głosu swojego ojca. Nawet przed śmiercią nigdy nie był w stanie stawić czoła ojcu. Obwiniał go za ból, przez który zmuszona była przejść jego matka. Kiedy miał 13 lat, miał okazję raz odwiedzić swojego ojca. To był ostatni raz, kiedy widział tego człowieka.

Lan WangJi nie mógł na niego spojrzeć i stwierdził, że nigdy nie chce z nim rozmawiać. Że jeśli to zrobi, zabije go to od środka. Ale teraz... i kiedy dotarła do niego wiadomość o zranieniu jego ojca, nie chciał nic więcej. Chciał uklęknąć i błagać o przebaczenie. Ale nigdy nie dostał na to szansy.

Aż do teraz.

— Ojcze... — Wychrypiał boleśnie Lan WangJi.

Nastąpiła chwila ciszy. Serce Lan WangJiego załomotało głośno w piersi, prawie całkowicie zagłuszając zszokowane wezwanie ze środka: — W-WangJi?

— Ojcze, czy mogę wejść do środka? — Lan WangJi błagał lekko.

— Oczywiście.

Lan WangJi wyciągnął rękę i niepewnie otworzył drzwi. Wszedł do środka, zasuwając za sobą drzwi HanShi. Lan WangJi rozejrzał się po pokoju, znajdując mężczyznę o podobnych szarych oczach co Lan XiChen, tylko bez domieszki bursztynu i ciepła. Te oczy były dalekie, skrywające znajomą stratę i samotność, którą Lan WangJi widział w sobie w ciągu tych odrażających 13 lat, wzywając ducha, którego nikt nie mógł znaleźć.

Lan HuiLang ‒ lub bardziej znany jako QingHeng-Jun, był oszałamiającym mężczyzną. Miał długie, czarne włosy, z których połowę utrzymywało piękne nefrytowe nakrycie głowy. Wstążka Sekty Gusu Lan na czole idealnie przylegała do jego skóry, nad idealnie ukształtowanymi brwiami. Mężczyzna był ubrany w białe szaty, które były proste, biorąc pod uwagę zwykłe szaty, ale wciąż posiadały akcenty chmur i elegancji.

Lan HuiLang siedział w Pozycji Lotosu na środku pokoju, na cienkiej jasno niebieskiej poduszce, za stołem, na którym były tylko dwie świece i kadzidło, które obecnie rozprowadza po pokoju lekki zapach jaśminu.

Wbrew młodzieńczemu wyglądowi Lan WangJi widział oznaki depresji i poczucia winy swojego ojca. Jego oczy były matowe i zmęczone, a skóra bledsza niż powinna. Jego ciało, w doskonałej pozie, było sztywne, a głowa wydawała się ciężka na szyi.

Lan HuiLang podniósł wzrok, lekko rozszerzając oczy. Spojrzał na swojego najmłodszego syna, który miał 15 lat, jeśli dobrze pamiętał. Kiedy ostatni raz się spotkali, widział małego chłopca, sztywnego i powściągliwego, ukrywającego w sobie emocje i przestrzegającego zakorzenionych w jego umyśle zasad. Ale teraz było coś innego. Lan WangJi wydawał się bardziej dojrzały i spokojny. Niegdyś pozbawione emocji oczy były nieco jaśniejsze, a zimna aura, która niegdyś go otaczała, dramatycznie zniknęła.

Lan WangJi skłonił się z szacunkiem, Lan HuiLang skłonił głowę. Przywódca sekty wskazał na siedzenie naprzeciwko niego: — Usiądź, jesteś spięty.

Lan WangJi nie zdawał sobie sprawy, że tak jest, ale teraz, kiedy jego ojciec to powiedział, poczuł, jak zesztywniały mu wszystkie mięśnie. Wziąwszy głęboki oddech, aby się zrelaksować, Lan WangJi powoli usiadł przy stole na innej poduszce, opierając dłonie na udach i spuszczając wzrok, spoglądając na stół.

Brother in Law's || TŁUMACZENIE PLWhere stories live. Discover now