Rozdział 42: Gówno (dosłownie)

643 90 42
                                    

Wei WuXian prychnął, owijając pod nosem czarną szmatkę, aby zatamować smród łajna, które nieśli. Wen Chao zgrupował Młodych Paniczów Szlacheckich Sekt, przy czym sześciu z nich wzdychało podczas pracy. Jin ZiXuan na początku tak naprawdę nie rozmawiał z nimi zbyt wiele, posyłając Wei WuXianowi zirytowane spojrzenie.

W obronie Wei WuXiana nie spodziewał się, że wszyscy wpadną w kłopoty. Poza tym było to lepsze niż Wen Chao, który wysadził w powietrze pawilon i powiedział im, żeby zrobili coś gorszego. Ogrodnictwo wcale nie było takie złe.

— Młody Paniczu Jin, bądź ostrożny. — Jęknął Nie HuaiSang, unikając tylko chlapnięcia łajna, — Wątpię, aby Sekta Wen dała nam szansę na wypłukanie wszystkiego poza smrodem.

Wei WuXian roześmiał się: — Szczerze mówiąc, to nie jest takie złe.

— Tak, poza ostrym zapachem, wszystko w porządku. — Zgodził się Lan XiChen.

Jiang Cheng zadrwił: — Er-Ge, ty i WangJi macie niezrównaną siłę ramion Sekty Lan. Noszenie tego gówna jest prawdopodobnie jak noszenie miecza!

Lan WangJi poprawił: — Miecz jest mniej kłopotliwy.

— Cóż, oczywiście. — Jin ZiXuan przewrócił oczami. — To miecze. Są przypięte do naszych pasów.

— I nie musisz balansować na ramionach z dwoma wiadrami wypełnionymi łajnem kołyszącym się z obu końców, w pobliżu naszych nóg. — Dodał Wei WuXian.

— To... to również prawda. — Zachichotał Lan XiChen.

— Czy dużo uprawialiście roli w YunMeng? — Nie HuaiSang zapytał braci z YunMeng, gdy grupa weszła na teren, na którym mieli wyrzucić łajno: — Ponieważ obszarowi towarzyszy wiele świeżych roślin, zwłaszcza lotosów.

— Nie zajmujemy się rolnictwem, ale widzieliśmy ogrody i pomagaliśmy, jak możemy. — Odpowiedział Jiang Cheng, wylewając wiadra.

Wei WuXian zgodził się: — Tak! Wszystkie ładne panny dają nam potem słodycze i prezenty.

Jin ZiXuan spojrzał na niego zaskoczony, a potem na Lan WangJiego, który nagle wstał i wrócił z pustymi już wiaderkami. Zapytał Wei WuXiana: — Czy ty naprawdę jesteś w stanie mówić takie rzeczy, kiedy jesteś... zaręczony?

— Ach? — Wei WuXian wyglądał na zdezorientowanego, a potem spojrzał na oddalającą się postać w bieli: — O cholera.

— Czy niczego się nie nauczyłeś od ostatniego razu? — Lan XiChen roześmiał się.

Wei WuXian uśmiechnął się nieśmiało, spoglądając na wiadra i biegnąc za starszym. — Lan Zhan!

Mężczyzna zignorował go, a Wei WuXian nadąsał się, idąc tuż obok starszego: — Gege, przepraszam. Wiesz, że nie mam na myśli żadnego z tych flirtów, które robię, jestem twój!

Lan WangJi nie uraczył go najmniejszym spojrzeniem, ale jego wargi lekko drgnęły.

— Aj, Lan Zhan. Spójrz na siebie, zazdrosny o taki drobiazg. — Dokuczał Wei WuXian. — W porządku, przepraszam. Wybaczyć narzeczonemu, co?

Położył dłoń na jego ramieniu, tylko po to, by cofnąć ją, gdy bicz trzasnął w jego dłonie. Zszokowani, a wiadra, które nieśli, spadły z ich ramion i upadły na ziemię. Lan WangJi odwrócił się szybko, sięgając, by sprawdzić rękę Wei WuXiana, która zrobiła się czerwona od uderzenia.

Powstały hałas sprawił, że Spadkobiercy przerwali pracę i przyglądali się z daleka, zdezorientowani tym, co się dzieje. Wei WuXian i Lan WangJi spojrzeli w górę, aby zobaczyć Wen Chao i Wen Xu. Wen Chao trzymał w dłoni bicz i uśmiechnął się na widok tej dwójki: — Wiedziałem, że nie będziecie wykonywać swojej pracy, o czym rozmawiacie? No dalej, powiedz to głośno.

Brother in Law's || TŁUMACZENIE PLWhere stories live. Discover now