Rozdział 62: Bez Żalu - Część V

551 84 21
                                    

TO JUŻ KONIEC ARCU "BEZ ŻALU".

Również na wypadek, gdyby ktoś się nie zorientował, bądź zapomniał.

Wei = duch

Ying = niemowlę

WuXian = bez żalu

Prawdziwa nazwa Arcu to "WuXian"

*•*•*•*•*

Kiedy Wei WuXian otworzył oczy, był w jasnym, wręcz białym miejscu przypominającym pokój. Jego ciało nie cierpiało i był całkowicie zdrowy. Wstając, Wei WuXian wystąpił krok naprzód, rozglądając się dookoła zagubiony. Gdy zrobił następny krok, pokój się zmienił i stał na molo nad wodą.

― A-Xian!

Wei WuXian odwrócił się i zobaczył, że Jiangowie się do niego uśmiechają. Już miał się odezwać, kiedy usłyszał własny głos i odwrócił się, by zobaczyć, jak biegnie w ich stronę z uśmiechem. Jego drugie ja było ubrane w fioletowe szaty, a Wei WuXian skrzywił się, odwracając wzrok. Znowu wystąpił naprzód, scena znów się zmieniła.

Tym razem była noc, a nad nim świecił księżyc w pełni. Stał na dachu, a przed nim znajdowało się jego 15-letnie ja i 15-letnie ja Lan WangJiego. Wei WuXian uśmiechnął się: ― Nasze pierwsze spotkanie.

Lan WangJi spojrzał na Wei WuXiana i zawołał: ― Wei Ying!

Ale potem scena zmieniła się gwałtownie i Wei WuXian poczuł się, jakby spadał. Dysząc, Wei WuXian znalazł się przed małym domkiem. Wei WuXian nigdy wcześniej nie widział tego domu, ale wydawał się znajomy. Zanim zdążył się poruszyć, dłoń dotknęła jego ramienia. ― A-Ying?

Wei WuXian odwrócił się na nieznany głos. Stały tam dwie osoby. Kobieta ubrana w biało-beżową szatę, ze srebrnymi oczami i jasnymi włosami. Obok niej był mężczyzna o ciemnych włosach i brązowych oczach, ubrany w czarne szaty z fioletowymi szatami wewnętrznymi.

Wei WuXian przyglądał się im przez chwilę, próbując przypasować do nich imiona. On ich zna... powinien ich znać. Dlaczego nie może ich sobie przypomnieć?!

Bezradność spadła mu na twarz i skłonił się głęboko: ― Przepraszam... nie mogę... nie mogę sobie przypomnieć waszych imion. Czy możecie mi powiedzieć, kim jesteście?

― Wychowałeś się w Sekcie Lan? Jaki syn kłania się ich rodzicom? ― mężczyzna roześmiał się, a Wei WuXian wyprostował się z szeroko otwartymi oczami.

― Moim...

Kobieta, CangSe SanRen, wystąpiła naprzód i ujęła jego twarz w jej dłonie. Wei WuXian ją znał. Jej dłonie były ciepłe i miękkie. Ona była bezpieczną ostoją. Pochylił się w jej dotyk, uśmiechając się promiennie z łzami w oczach. ― Mama...

CangSe SanRen uśmiechnęła się, przyciągając Wei WuXiana do uścisku. ― Moje dziecko.

Wei ChangZe również przytulił ich oboje, Wei WuXian chwycił ich tak mocno, jak tylko mógł. Płakał w ich objęcia, uśmiechając się promiennie i powtarzając: ― Mamo... Tato... Mamo... Tato...

― Mój A-Ying przeszedł tak wiele. ― westchnął smutno Wei ChangZe, gdy się odsunęli.

Wei WuXian trzymał ich ręce, zanim coś sobie uświadomił. Powiedział: ― Czy ja... umarłem?

― Nie. ― CangSe SanRen uśmiechnęła się pokrzepiająco. ― Twoje ciało leży w Kopcach Pogrzebowych, a wokół ciebie roi się od energii urazy. Próbuje cię zabić... próbuje sprawić, że stracisz rozum i złamiesz rdzeń... Ale A-Ze i ja cię chronimy.

Brother in Law's || TŁUMACZENIE PLNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ