Jiang Chengowi zrobiło się niedobrze, gdy patrzył na czerwony symbol Sekty QiShan Wen na niebie. Wszyscy wpatrywali się w niego, początek sytuacji ogarnął ich. Wei WuXian wyrwał się z oszołomienia, twarz wykrzywiła się w powadze i gniewie, wyciągnął z pochwy SuiBiana. Stanął na nim i wzniósł się w niebo, wyciągając z rękawów dwie flary. Jiang Cheng wiedział, co robi, zwracając się do rodziców, gdy pozwolił swojemu bratu znaleźć nadciągającą armię i ostrzec resztę Przystani: ― Co z nią zrobimy?
― Niech zgnije. ― zadrwiła Yu ZiYuan.
― O cholera. ― klątwa Wei WuXiana sprawiła, że spojrzeli na mężczyznę, widząc, jak Wei WuXian wysyła fioletowe flary, aby zdradzić lokalizację nadchodzącej armii. Zwykłe śmiechy i paplaniny ucichły, a Jiang Cheng usłyszał tupot stóp i ciche wykrzykiwane z niedaleka rozkazy. Wei WuXian zanurkował mieczem gwałtownie w dół i spojrzał na nich: ― To cała armia, nie wspominając już o Wen ZhuLiu.
Oczy Jiang FengMiana zwęziły się i rozkazał, patrząc na swoją żonę: ― Walczymy, bronimy się.
Wei WuXian i Jiang Cheng pokiwali twardo głowami, wyciągając miecze. Jiang FengMian wciąż miał swój miecz, a Yu ZiYuan wezwała Zidiana. Potem rozległ się ostrzegawczy okrzyk. ― STRZAŁY!!!!
Cała grupa wskoczyła na dach, dysząc ciężko, gdy zobaczyli niebo strzał — płonących strzał lecących w kierunku Przystani Lotosów i wielkość floty. Czekali na sygnał do ataku. Strzały nie trafiły wielu uczniów, ale ogień był potężny i zaczął się rozprzestrzeniać. Jiang Cheng wciągnął powietrze. Yu ZiYuan skrzywiła się mocno, ale zamieniło się to w zmartwienie, gdy Wei WuXian wykrzyknął: ― Wioska!!!
Jiang Cheng rzucił głową w miejsce, gdzie rozległy się zaniepokojone krzyki, gdy ogień się rozprzestrzenił. Wei WuXian zaczął się trząść u jego boku. Ze złości lub bólu Jiang Cheng nie był pewien. Potem zbladł, gdy jego brat sapnął: ― CHOLERA! Sierociniec! Dzieci!
― A-Xian! ― Jiang Cheng złapał swojego brata, powstrzymując go przed pobiegnięciem tam. ― A-Xian, nie możesz tam iść! Wiesz to!
― Mogą umrzeć! ― Wei WuXian krzyknął: ― Każdy może umrzeć!
Yu ZiYuan położyła dłoń na ramieniu siostrzeńca, patrząc stanowczo na jej dwie służące: ― Zapewnijcie mieszkańcom wioski bezpieczeństwo. Ewakuujcie ich. Upewnijcie się, że schronienie jest bezpieczne.
JinZhu i YinZhu skinęły głowami i odbiegły. Odwracając się, Jiang FengMian rozejrzał się i potrząsnął głową: ― Nie możemy wygrać. Są przygotowani i im dłużej przedłużamy, tym więcej tracimy.
Wei WuXian i Jiang Cheng wymienili spojrzenie. Następnie w harmonii schowali miecze i zeskoczyli do kamiennego pawilonu przed Salą Mieczy. Jedną rzeczą w tym pawilonie było to, że był głównym sercem ich domu. Jiang Cheng i Wei WuXian szybko zaczęli chodzić w kółko, unosząc ręce i świecące na czerwono i fioletowo. Jiang FengMian i Yu ZiYuan obserwowali zdumieni, jak bracia rysowali potężną i liczną tablicę. Następnie, patrząc na siebie, złączyli dłonie, tablica zaświeciła jasno i rozprzestrzenił się podmuch duchowej energii.
Ta energia wyzwoliła zaklęcia na skraju Przystani i wioski. Aktywowali potężną fioletową kopułę chroniącą Przystań Lotosów. Dysząc, Wei WuXian i Jiang Cheng wstali, starszy powiedział do dorosłych: ― Musimy się ewakuować.
― I porzucić Sektę? ― Yu ZiYuan zmarszczyła brwi, nie podobał jej się ten pomysł.
― Matko, nie będzie Sekty, jeśli każdy uczeń i my zginiemy! ― Jiang Cheng rozumował: ― Przystań Lotosów można odbudować. Wioska może zostać odbudowana. Życia nie można przywrócić... cena wojny jest niezmienna.
YOU ARE READING
Brother in Law's || TŁUMACZENIE PL
FanfictionUpdate'y i poprawa rozdziałów w toku Jiang Cheng i Lan WangJi. NIE dogadują się. Nawet po ślubie Wei WuXiana i Lan WangJiego, nawet po tym, jak Jiang Cheng i Wei WuXian wyznali sobie wszystko i pozbyli się wszystkich pozostałych nieporozumień, na...