23. Poznać - M. Lindvik x K. Stoch

412 22 2
                                    

- Czy jedną z rzeczy, których o tobie nie wiem jest fakt, że lubisz pić w samotności - zapytał Kamil, stając w pewnej odległości ode mnie - szampan, przyznaję, nie najgorszy, ale z doświadczenia wiem, że zdecydowanie lepiej smakuje w towarzystwie.

- Czyim? - odwróciłem się.

- Chociażby moim - odpowiedział, mrużąc oczy.

- A w czyim towarzystwie ty pijałeś? - zapytałem.

- Z różnymi ciekawymi osobami - uśmiechnął się.

- Piłeś z Peterem, Severinem, Andreasem, ale czy picie z nimi kończyło się jak picie  Danielem? Czy każdy z nich wracał tak szczęśliwy do swojego pokoju nad ranem. Brał godzinny prysznic, na nowo przeżywając wydarzenia minionej nocy? - podszedłem do niego i zmusiłem, aby spojrzał mi w oczy.

- Opowiadał ci? - odpowiedział pytaniem na pytanie unosząc koniuszkami palców mój podbródek.

- Trudno zapomnieć o szczęściu jakie malowało się wtedy w jego oczach - przygryzłem wargę - opowiadał o tobie, jak o chodzącym ideale. A jednocześnie wiedział, że to były jednorazowe sytuacje, że nie może od ciebie niczego oczekiwać po wieczorach w Austrii, Polsce, Norwegii... Chociaż myślę, że kiedy nie mógł wieczorami zasnąć, zastanawiał się, co by było gdyby mógł zasypiać w twoich ramionach co wieczór i budzić się w nich.

- I dlatego boisz się mnie? - Kamil uniósł brew i odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy.

- Ja po prostu nie jestem chłopcem na jedną noc - pokręciłem głową, a włosy znowu opadły na mój policzek.

- Dlatego Oberstdorfie uciekłeś?- zapytałeś.

- Mnie naprawdę bolały te zęby - warkną, upijając kolejny łyk alkoholu.

- I dlatego trener ściągał cię tutaj niemal siłą? - drążył temat.

       Nie odpowiedziałem, po prostu się w niego wpatrywałem. 

- Marius...

- Kamil - odpowiedziałem, przykładając butelkę do ust, czemu nie mogłem znaleźć chłopca w swoim wieku, miłego, spokojnego, dobrze poukładanego - tak, przyznaję wpakowałem ci się do łóżka nie jeden raz, czasami nie do końca trzeźwy, zresztą ty nie byłeś wtedy w lepszym stanie, nie zastanawiałem się, co będzie później, ale ostatnio...

- Zrezygnowałeś z dwóch najważniejszych imprez tej części sezonu - przerwał mi - nie wiem, co się dzieje w twojej małej główce, ale nie chcę, aby to wszystko działo się przeze mnie.

- Nie pochlebiasz sobie? - zacząłem po prostu pić, łyk po łyku.

     Przerwał mi. Stanowczo wyrywając butelkę, przez co część trunku znalazła się na ziemi i mojej kurtce. 

- Będę śmierdział przez ciebie - powiedziałem i spojrzałem na niego wściekły.

- I tak już czuć od ciebie alkoholem na... - zaczął, ale mu przerwałem na chwile złączając nasze usta.

- Nie powiedziałeś mi jeszcze czy wolisz tych grzecznych czy tych nie - spojrzałem na niego, ciekawy jego reakcji - ja i Daniel to dwa różne światy.

- Daniel przede wszystkim wiedział czego chce. Może nie zawsze to dostawał, ale przynajmniej nie uciekał - Kamil dotknął palcami swoich warg.

- To drugie pytanie zdecydowani czy niezdecydowani? Ja na razie chcę tylko z powrotem swoją butelkę - powiedziałem.

- Wystarczająco dzisiaj wypiłeś.

- Nie. Nadal jestem spięty w twoim towarzystwie. Daj mi jeszcze parę łyków, a będę wiedział, że chcę się znaleźć w twoim łóżku - naciskałem.

Pokusa ~ skijumping one shotsWhere stories live. Discover now