Jeżeli przyszliście po odmóżdżający, lekki, romantyczny twór, to zapraszam. Czasami trzeba. Natomiast jeżeli czekaliście na coś głębszego to zapraszam następnym razem. Jestem w takim stanie, że nie dam rady, dzisiaj, wydobyć z siebie nic sensowniejszego, a potrzebuję zrzucić z siebie nadmiar uczuć.
Kamil stanął przy balustradzie balkony. Oparł łokieć o odbijającą światło latarni, metaliczną poręcz. Do ust włożył fajkę, piękną, drewnianą, bogato zdobioną, pełną delikatnych ornamentów. Biała koszula była rozpięta na wysokości wyraźnie widocznych obojczyków. Skórzany rzemień, a na nim ledwo widoczne paciorki, dodawały jego urodzie nutkę egzotyki. Andreas wpatrywał się w niego zahipnotyzowany.
Rozmarzonym, głodnym wzrokiem, zjeżdżał wzdłuż sylwetki mężczyzny, przygryzając wargę przy nieco już za długich włosach. Miał ochotę podejść i objąć mężczyznę, zanurzyć dłonie w ciemnych kosmykach i szepnąć coś tak banalnego jak zwykłe ,,kocham", ale się na to nie zdobył. Wyszli przecież tylko na chwilę. Kamil na fajkę, a Andreas na papierosa. Niemiec krzywił się przy tym niemiłosiernie. Nienawidził papierosów, zapachu tytoniu, zaczął palić tylko i wyłącznie ze względu na Stocha. Głupie wyjście na balkon, aby dym nie przeszkadzał innym, był idealnym pretkstem, aby pobyć tylko we dwoje. I Wellinger z przyjemnością z tego korzystał, wysyłając w powietrze, znienawidzony, papierosowy dym.
Dwudziestoparolatek liczył na rozmowę. Zawsze wiedział, że tylko ona jest w stanie naprawdę połączyć dwie szukające się duszę. Jednak smagany słońcem Kamil, albo go nie zauważył, albo nie uważał za godnego partnera do rozmowy.
A zresztą, o czym by mieli mówić? Andreas wiele razy wyobrażał sobie, jak razem siedzą w kawiarni, jak smukłe palce bruneta obejmują jego dłoń, ich spojrzenia się spotykają, a erotyczne napięcie zaczyna wzrastać. W tym wszystkim jest rozmowa. Ambitna, no bo jak, w tak pięknej fantazji mogłaby być banalna. Może dyskusja. Każdy z nich żarliwie broni swojego stanowiska, jednocześnie bezwzględnie szanując zdanie teoretycznego przeciwnika. Andreas, nie potrafiąc znaleźć odpowiedniego argumentu, zapewne, odwołałby się do ostateczności (Andi nigdy nawet się nie łudził, że byłby w stanie wygrać potyczkę słowną z Kamilem) i złożyłby na wargachPolaka namiętny pocałunek, chociażby na chwilę zamykając jego usta.
Ale milczeli. Kamil nie czuł potrzeby mówienia. A Andreas drżał że strachu na samą myśl, że sam miałby zacząć rozmowę. Nawet taką niezobowiązującą. A może przede wszystkim taką, bo jak można rozmawiać o pogodzie z człowiekiem, który w wolnych chwilach od palenia czyta.
- Twój wzrok byłby kłopotliwy, gdyby nie fakt, że zdążyłem się już oswoić z jego obecnością na moim ciele - jakby od niechcenia rzucił Kamil, odsuwając fajkę od ust.
Wellinger wstrzymał oddech. Po chwili zaczął się krztusić. Nie spodziewał się, że Polak przerwie ciszę w taki sposób, że bez pardonowo go zdemaskuje, nawet na niego nie patrząc, niebieskie oczy wbijając w piękną panoramę miasta.
- Najpierw niechciany, potem niekomfortowy, następnie pochlebny i w końcu... - Kamil wziął głęboki oddech - obojętny.
- Co? - zapytał zaintrygowany Andreas.
- Twoje spojrzenie. Stał się częścią mnie. To trochę niepokojące, że tak szybko się z nim oswoiłem, nie uważasz? - Stoch odłożył fajkę na balustradę.
- Nic złego się za nim nie kryje - odpowiedział drżącym głosem.
- A co dobrego?
Andreas prychnął. Miał swoją, ambitną rozmowę, w której pogrążał się coraz bardziej, mając dziwne przeczucie, że rozmówca świetnie bawił się jego zmieszaniem.
![](https://img.wattpad.com/cover/215363161-288-k817786.jpg)
YOU ARE READING
Pokusa ~ skijumping one shots
FanfictionMiłość nie jest grzechem. Miłość nie jest złem. Miłość jest siłą, która niszczy lub buduje. Miłość jest drogą, prowadzącą do raju lub zgubienia. Ty jesteś grzechem. Ty jesteś złem. Ty jesteś siłą, która mnie niszczy. Ty jesteś siłą, która mnie buduj...