123. Usłysz D.Prevc x M.Lindvik

101 10 2
                                    

    Marius

   To nie twoja wina, że schowałem się przed światem. Ja tak po prostu czasami mam. Muszę odpocząć od wszystkich i... Wszystkiego.

    Tak, tęsknię za tobą, chociaż przecież wiem, że wystarczy, że odpowiem na twoje wołanie. Ale może już nie potrafię...

     Przepraszam. Wiem, co to znaczy chcieć się odwdzięczyć. Przepraszam. Nie mam prawa ci tego odbierać. Nie wystarczy ci, gdy powiem, że nie musisz w żaden sposób się odwdzięczać. Pamiętam tego pragnienie... Chęć oddania tego ciepła, bliskości. Nie mam prawa ci mówić, że nie stało się nic. Wtedy, tobie, osunęła się ziemia spod nóg. Dla ciebie, wtedy, już nie było nadziei. A ja... Jakąś resztką sił, resztką tchu, dałem ci to wszystko czego najbardziej potrzebowałeś. Czego pragnąłeś.

    I teraz chcesz się odwdzięczyć.

    A teraz  ja nie potrafię tego przyjąć.

   Sam nie rozum dlaczego. Może po prostu taki jestem. Niedoskonały...Hah mało powiedziane. Z tyloma brakami.  Tyloma... Zapomnij o mnie. Przynajmniej nie będziesz dłużej cierpieć.

    Cierpiałeś. Widziałem. Kiedy zauważyłeś, że się oddałam. Kiedy skradałeś się, kiedy ze mną milczaleś. Kiedy po prostu byłeś, gdy ja sam nie wiedziałem, czego chcę.

Tak. Wiem. Chcesz pomóc. Tak. Słyszę, jak wołasz moje imię. Ale boję się. Ale nie wiem, czy nie rozczarujesz się, gdy mnie zobaczysz.

Domen

   Pamiętam, kiedy to się zaczęło. Wciąż czuję płynące od ciebie ciepło, dobro. Twój dotyk tak delikatny, tak ogrzewający, tak idealny.

     Twoje palce na mojej brodzie odcisnęły ślad, kiedy w ciszy, milczeniu prosiłeś bym na ciebie spojrzał.

   Potem tłumaczyłeś. Jak małemu dziecku. Świat. Ludzi. Dawałeś nadzieję. Dawałeś spokój i bezpieczeństwo. Trwałeś przy mnie. Oddawałeś mi siebie po mału. Po kawałku. A ja? Nie miałem wtedy siły rozumieć, że ciebie to wykańcza. Brałem ile potrzebowałem. A ty? Uśmiechałeś się tak pięknie.

   I kiedy ze mną już było lepiej. I kiedy myślałem, że wszystko się ułoży. I kiedy mieliśmy szansę stać się szczęśliwi, to ty bez słowa uciekłeś. Zniknąłeś w czerni nocy. 

   Fałsz. Tak by było romantyczniej. Byłeś obok. Cały czas. Martwym wzrokiem patrzyłeś w przestrzeń. Machinalnie jadłeś, przytulałeś się, a nawet... uśmiechałeś. To ostatnie było najstraszniejsze, bo twoje oczy nadal pozostawały puste.

     Długo się bałem, że nie dam rady, że cię stracę, że poradzę sobie z tym. Ale przypomniałem sobie, jak ty dawałeś radę sobie ze mną. Jak się nie poddawałeś.

   Czasami udajesz, że mnie nie widzisz. Albo naprawdę nie odczuwasz mojej obecności. Wtedy jest to mój błąd. 

   Zbliżam się. Ale nie nachalnie. Jestem coraz bliżej. Jestem tu przecież dla ciebie.

    Otwieram usta. Wołam cię. Najpierw szeptem. Potem coraz głośniej. Nie odwracasz nawet głowy w moją stronę. Dodaję magiczne słowo ,,proszę".

 Może jest już zapóźno.

Może jest to kara za dawne grzechy.

Może taki pisany jest nam los.

Ale błagam. 

Usłysz mnie.

Pozwól mojemu głosowi przebić się przez zasłonę twojego mroku.

Łatwiej nam będzie przez to przejść razem.

Przynajmniej tak mi powiedziałeś, kiedy to ja byłem na twoim miejscu i chciałem nie być. Pragnąłem nie istnieć. Ale jestem. Ale istnieję. I ty też będziesz. Jeżeli mnie usłyszysz. Odpowiesz. O ile będziesz tego chciał.

Pragnij tego. Nie dla siebie. Dla mnie...




Kochani. Zbliża się sezon. To z tych dobrych wiadomości.

Kochani zbliża się koniec tego zbioru shotów. Tę wiadomość oceńcie już sami.

Na pewno pojawią się jeszcze dwa shoty.

A jeżeli chodzi o shoty w tym sezonie.... Nie wiem czy będzie na to czas. Może powstanie kolejny tom, ale niczego nie obiecuję. Buziaczki i trzymajcie się cieplutko.

Pokusa ~ skijumping one shotsWhere stories live. Discover now