107. Słodycz Part II

166 15 6
                                    


– Kim dla ciebie jestem? – pytasz rano, kiedy tylko otwierasz oczy.

Uśmiecham się krzywo. Ostatnio zrobiłeś się taki... ciekawy. Podpieram dłonią głową i przyglądam ci się z zainteresowaniem. Tyle się zmieniło...

– Kochaniem – odpowiadam z uśmiechem, zastanawiając się czy i tym razem tyle ci wystarczy.

Prychasz. Już nie. Ale lubisz dawać się okłamywać, a ja opowiadam wyjątkowo piękne bajki.

– A tak naprawdę? – drążysz.

Marszczę czoło. To się robi męczące. Dlatego nie zaszczycam cię odpowiedzią. Po co? Nie musisz jej znać. Tak będzie lepiej – dla ciebie. Ujmuję palcami twoją brodę. Przysuwam się do ciebie. Moje usta znajdują twoje wargi. Przysysam się do ciebie. Przygryzam twoją wargę. Jest taka delikatna. Już po chwili czuję metaliczny posmak twojej krwi. Zlizuję ją. Odsuwasz się trochę zaskoczony.

Sexy Doll

Znowu jestem przy tobie. Ty lekko, niemal niezauważalnie się odsuwasz. Łaskawie tego nie zauważam. Znów wpijam się w twoje usta. Moja dłoń łapie tył twojej głowy. Jesteśmy jeszcze bliżej.

– Wystarczy? – pytam z zadowoleniem.

Milczysz. A ja uśmiecham się szeroko. Siadam, a potem wstaję z łóżka. Rozciągam się. Kieruję się do łazienki. Pora rozpocząć kolejny dzień.

– Andreas, naprawdę nie wiem, kim dla ciebie jestem – rzucasz za mną słabym, tak bardzo pasującym do ciebie szeptem.

– W ogóle nie wiesz kim jesteś – odpowiadam niby lekko, żartem.

– Masz rację – ku mojemu zaskoczeniu przyznajesz mi rację.

***

Wchodzę do kuchni. Stoisz bokiem do mnie. Dużymi dłońmi, którymi zwykle pieścisz moje ciało, teraz obejmujesz duży kubek z kawą. Moja filiżanka, jak zwykle wypełniona w połowie mlekiem, stoi na stole. Podchodzę i unoszę ją do twarzy. Otula mnie przyjemny zapach. Dobrze jest tak zacząć dzień.

– Co robiłeś, kiedy mnie nie było? – pytasz nawet na mnie nie patrząc.

Wiedziałem, że kiedyś o to zapytasz, ale nie przygotowałem na to odpowiedzi. Przecież takie pytanie potrzebuje odpowiedzi, wpasowujące się w twój obecny nastrój. Dlatego moja dłoń ląduje w kieszeni szarych, materiałowych spodni. Przez chwilę po prostu na ciebie patrzę. Nasycam tobą wzrok.

Gdybym chciał być z tobą szczery, powiedziałbym, że byłem w wielu miejscach. Zwiedziłem wiele łóżek. Poznałem wielu chłopców na jedną noc. Zgłębiłem przyjaźń z paroma naszymi wspólnymi znajomymi.

– A powiesz przynajmniej dlaczego? – nie czekasz na moją odpowiedź.

Zaczynam podejrzewać, że zadajesz te pytania tylko dla formalności. Żebyś potem z czystym sumieniem mógł się poskarżyć Markusowi czy Karlowi, tak jak wczoraj – niesłusznie.

I znowu. Gdybym chciał być z tobą szczery, a ty byś chciał znać prawdę, powiedziałbym, że przez własną głupotę. Małe przeoczenie. Nie zauważyłem, że zacząłeś się zmieniać. Zacząłeś dostrzegać więcej niż twoi poprzednicy. Zaczynałeś rozumieć, że robię ci krzywdę, z miłości, ale jednak. Mimo miłosnego oślepienia zacząłeś pragnąć prawa do własnej godności i kiedy znalazłeś mnie w łóżku Daniela, coś w tobie pękło. Chciałeś czegoś więcej niż dennego – przepraszam – z ust, który cię zdradziły, które nie całowały tylko twoich warg. Zapomniałem jakie to potrafi być ważne, jak ogromną wagę można temu przypisać.

Pokusa ~ skijumping one shotsWhere stories live. Discover now