Chciałam wstawić shota z okazji zbliżających się IO, ale no... z powodu dzisiejszej wiadomości o braku Kamila w Zakopanego i tej pechowej kontuzji, to wrócę dzisiaj coś takiego. Mam nadzieję, że Kamil wróci do rywalizacji dopiero, kiedy z nogą będzie naprawdę wszystko w porządku. A jednocześnie, że wyrobi się do Pekinu.
A teraz zapraszam do lektury:
*****
- Co on tu robi? - bardzo serdecznie przywitał mnie Kamil, a ja liczyłem grymas na jego twarzy mimo wszystko jest konsekwencją bólu, a nie mojego widoku.
- No, tak jakby... - zaczął Andrzej, ale przerwałem mu.
- Słyszałem, że mój ulubiony polski skoczek chce się pozbawić startu na igrzyskach i przyleciałem mu wyjaśnić, że to słaby pomysł – odpowiedziałem – a Andrzej jest średnio asertywną osobą. Dawid powiedział, że jakbyś chciał to byś odpisał. Ja jednak uważam, konsekwentnie, że od pewnego czasu nie wiesz, do końca, czego chcesz i znowu ci pomogę. Tym razem podjąć parę ważnych decyzji.
- Jestem dorosły, poradzę sobie – Kamil uśmiechnął się sztucznie i jęknął, próbując podnieść się sprzed szpitalnej ławki.
- Trener powiedział, że zaraz po ciebie przyjedzie – Andrzej położył dłoń ramieniu kolegi z drużyny, przyjacielsko lecz zdecydowanie.
- Zaraz będzie czy wsiądzie w samochód? - dopytałem.
- Wsiądzie...
- Jędruś! - przerwał młodszemu chłopakowi Stoch.
- To w takim razie zabieram ciebie i oczywiście Jędrusia do swojego samochodu i odstawię do domu – uśmiechnąłem się szeroko.
- Ja mam jeszcze badana – Andrzej spojrzał się zdziwiony na kolegę z drużyny – plecy. Wrócę z trenerem, ale wy jedźcie, bo Kamil musi dużo wypoczywać, aby pojechać do Pekinu.
- Zajmę się nim – odpowiedziałem, nie przestając szczerzyć się w złośliwym uśmiechu – wasz mistrzunio będzie pod bardzo troskliwą opieką.
Potem podszedłem bliżej Kamila. Kiedy przyjeżdżałem do Polski głowę miałem wypełnioną paplaniną Daniela, jakimiś jego frazesami o przestrzeni, czasie, wzajemnym szacunku i tak dalej. Jednak teraz nie zamierzałem nie skorzystać z faktu, ż facet nie był w stanie wstać. Bezceremonialne wziąłem go na ręce. Zdziwiłem się, myślałem, że będzie cięższy.
- Chyba żartujesz – prychnął Kamil – Jędruś.
- Ja tam uważam, że to nie jest głupie rozwiązanie – zaśmiałem się ze strategicznej zdrady Andrzeja, który z moimi oczekiwania poparł mój pomysł – pomóc jakoś?
- Otworzysz samochód? Kamil, a ty możesz mi wyjąć z prawej kieszeni spodni kluczyki? - zapytałem.
Stoch z obojętnym wyrazem twarzy zrobił to, o co go poprosiłem. Rozśmieszyło mnie to, gdyby nie ryzyko, że gdzieś w pobliżu mogły czaić się dziennikarskie hieny, to pocałowałbym go.
Po paru chwilach byliśmy już w moim samochodzie. Andrzej pomachał nam na pożegnanie.
- No dobra, to gdzie teraz? - zapytałem.
- Ty to chyba do hotelu – Kamil uniósł brew, chyba myśląc, że uda mu się mnie zagiąć.
- Myślałem, że u ciebie nam będzie wygodnie, ale skoro preferujesz wąskie, jednoosobowe łóżko... - zacząłem a on prychnął.
- Daj mi telefon to wpiszę ci adres – rozkazał.
- A co się stało z twoim? - zapytałem, ale podałem mu aparat.
![](https://img.wattpad.com/cover/215363161-288-k817786.jpg)
YOU ARE READING
Pokusa ~ skijumping one shots
FanfictionMiłość nie jest grzechem. Miłość nie jest złem. Miłość jest siłą, która niszczy lub buduje. Miłość jest drogą, prowadzącą do raju lub zgubienia. Ty jesteś grzechem. Ty jesteś złem. Ty jesteś siłą, która mnie niszczy. Ty jesteś siłą, która mnie buduj...