Pierwszy raz - jest jak deszcz po upalnym dniu. Wytchnieniem po maratonie zazdrości mojego stałego partnera. Jego usta i dłonie są lekarstwem. Oczy oceanem pożądania.
Jego zaangażowanie w każdą czynność jest czymś nowym. Napięte mięśnie, pot spływające po nagim ciele dowodem na to, że obydwie strony mogą być aktywne.
- Dziękuję - mówię rano, całując go policzek.
On uśmiecha się.
- Ja też, tylko nie mów nikomu - prosi cicho.
- Też mam stałego partnera, Kamil - odpowiadam z żalem - ale...
- Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy - mówi.
Siada obok mnie. Patrzymy sobie przez chwilę w oczy. Pochylam się. On błyskawicznie to wykorzystuje. Przyciąga mnie do siebie i po raz kolejny łączy nasze usta w pocałunku.
- Nigdy... - zaczynam, gdy odrywamy się na chwilę.
- Wydaje ci się - odpowiada brunet i wstaje, jeszcze przez mogę podziwiać jego nagą sylwetkę.
Kręcę głową, kiedy zabiera ciuchy i kieruje się w stronę łazienki.
Drugi raz - Kamil mówi, że nie powinien się zdarzyć, zdzierając ze mnie ubrania. Mówi, że Peter i Johann nie zasługują na takie traktowanie, popychając mnie na łóżko, po chwili na mnie opadając. Nasze usta łączą się, wchłaniam jego zapach, przesuwam dłonie po idealnym ciele. I jest to jedyny niewinny ruch tego wieczoru. Noc jest agresywna, czuję jego paznokcie na plecach, przygryzam fragment jego ucho. Słyszę cichy jęk, kiedy siadam na jego biodrach, a dłonie, błądząc po brzuchu schodzą coraz niżej. Ale nawet wtedy mężczyzna nie jest do końca uległy. Już po chwili zaczyna spełniać moje niewypowiedziane pragnienia.
- Nie wiem, jak to robisz, ale jesteś tym wszystkim czego potrzebuję - wyznaję, kiedy mężczyzna w samych dżinsach zbiera ubrania z podłogi.
- To Johann chyba rzeczywiście nie ma o tych sprawach bladego pojęcia - Kamil uśmiecha się bardziej jak niegrzeczny chłopiec, niż dorosły mężczyzna - zupełnie jak Peter.
- To zostań jeszcze - proponuję.
Mężczyzna patrzy na zegarek. Już po chwili jest przy mnie.
- Piętnaście minut - szepcze w moje usta, kiedy pociągam go do siebie.
Wypełnia mnie szczęście, gdy mężczyzna robi wszystko by było mi przyjemnie. Johann tak nie potrafi...
Trzeci raz - miał się nie odbyć, bo Kamil nie ma tym razem jedynki. Ale los pcha nas w swoje ramiona. Polska reprezentacja ma wynajęta salę przed nami. Proponuję Kamilowi, aby z nami został. Nikt nie protestuje. My też często korzystamy z gościnności Polaków. Czekamy z Kamilem, aż wszyscy opuszczą pomieszczenie. Ostatni robi to Johann.
- Czekam na ciebie na górze - mówi i całuje mnie w policzek i macha Polakowi na pożegnanie, lubi go, jeszcze.
- Uroczy - mówi Kamil, kiedy zamykam drzwi za swoim partnerem - kocha cię.
- Bez wzajemności - odpowiadam i opieram się o ścianę.
- Szkoda - mówi a jego twarz na chwilę szpeci grymas smutku, jednak to tylko parę sekund.
Patrzymy na siebie, potem on do mnie podchodzi. Patrzy mi w oczy. Dotyka dłonią miejsca, w którym mojej skóry dotknęły usta Johanna.
- Nie powinniśmy odtrącać osób, które nas kochają - mówi.
Kręcę głową. Nie zamierzam się z nim kłócić. Biorę go na ręce. On zaplata nogi na moich biodrach.
CZYTASZ
Pokusa ~ skijumping one shots
FanfictionMiłość nie jest grzechem. Miłość nie jest złem. Miłość jest siłą, która niszczy lub buduje. Miłość jest drogą, prowadzącą do raju lub zgubienia. Ty jesteś grzechem. Ty jesteś złem. Ty jesteś siłą, która mnie niszczy. Ty jesteś siłą, która mnie buduj...