56. Bezpieczna przystań - M.Lindvik x H.E.Granerud

350 31 12
                                    


 Danny – krzyczę za mężczyzną, który wrzuca bagaże do samochodu.

Mężczyzna odwraca się gwałtownie. Mam nadzieję, że na jego twarzy zobaczę ślady zaschniętych łez, ale zamiast tego dostrzegam rozbiegany, nieco rozmarzony wzrok. Po chwili, blondyn uśmiecha się smutno i wyciąga w moją stronę ramiona. Mam ochotę do niego podejść i pozwolić zamknąć się w uścisku. Jednak to mija. Wkładam ręce do kieszeni i ulatuje ze mnie cała odwaga.

– Nie rozumiesz – stwierdza Daniel i podchodzi do mnie.

Kręcę głową.

– Tak czasami się dzieje. Ludzie się kłócą. Przestają się dogadywać – mężczyzna kontynuuje cichym i spokojnym głosem.

Oplatam się ramionami. Te słowa przypominają okropne dzieciństwo albo wręcz jego brak. Nie chcę ich słyszeć z ust jednej z najbliższych mi osób. Oznaczają rozpad jedynej pewnej rzeczy w moim życiu. I dopiero, kiedy Daniel dłużej zatrzymuje wzrok na mojej twarzy – rozumie.

Kładzie dłoń na moim ramieniu, pochyla się i nasze czoła stykają się. Mimowolnie się uśmiecham. Początki naszej znajomości, moment, kiedy pierwszy raz komuś zaufałem.

– Marius, wiem, że chciałbyś, aby było jak wcześniej, ale to niemożliwe – tłumaczy mężczyzna – i naprawdę nie powinieneś się tym przejmować.

Prycham. On przygryza wargę i kiwa głową. Rozumie, że jego prośba jest niemożliwa do spełnienia.

– Nie zapominaj, że między mną a tobą nic się nie zmieni. Przynajmniej z mojej strony – Daniel obiecuje i ściska moją dłoń – zawsze będziesz moim przyjacielem i zawsze będę miał dla ciebie czas.

Trudno mi w to uwierzyć. Przymykam oczy. Może gdy je otworzę, to będzie normalnie.

– Zostawiam cię w dobrych rękach. Na pewno zaraz pojawi się tu Halvor i zabierze cię do środka – Daniel przekrzywia głowę, może nawet już teraz widzi mojego chłopaka wychodzącego z hotelu – wrócisz z nim. I będziesz grzecznym chłopcem, on naprawdę chce dla ciebie dobrze.

Patrzę na niego zaskoczony. Zawsze miałem dziwne wrażenie, że on i Granerud nie darzyli się najcieplejszym uczuciem.

– To, że to egoistyczny dupek nie zmienia faktu, że częstotliwość twojego uśmiechu przy nim wzrosła, jesz ładnie i rozkwitasz – mężczyzna całuje mnie w policzek na pożegnanie.

– Tak, jak ty przy Johannie? – nie potrafię powstrzymać się od zadania tego pytania.

– Kiedy ostatnio usłyszałeś od Halvora, że jesteś przystojny, atrakcyjny, seksowny? – odpowiada po chwili milczenia, stojąc znowu przy samochodzie.

Marszczę brwi, nie rozumiejąc pytania. On tylko odrzuca włosy do tyłu.

– Ja nie pamiętam, kiedy usłyszałem to od Johanna, kiedy ostatnio to on coś zainicjował, jednostronna relacja, Marius, jest trudna do utrzymania – mówi, siadając z kierownicą – trzymaj się, mały, może niedługo znów się spotkamy. 

I za nim zdążę odpowiedzieć, zatrzaskują się drzwi. I znów zostaję sam. Ale tylko na chwilę, bo kiedy tylko odwracam głowę w bok, widzę Halvora, patrzącego na mnie z troską. Mężczyzna wyciąga do mnie dłoń. Zaciskam na niej palce. Daniel w jednym ma rację. Zostawia mnie w dobrych rękach. 


************

– Skarbie, widzę, co ty kombinujesz, ale Sisi nie zje kanapek z humusem, a z nutellą jej nie dasz, bo przecież wiesz, że by to jej zaszkodziło – mimowolnie uśmiecham się i podnoszę wzrok na stojącego do mnie plecami Halvora.

Pokusa ~ skijumping one shotsWhere stories live. Discover now