29. Nie pozwól mi z ciebie zrezygnować M.Eisebichler x A.Wellinger

376 17 5
                                    

  Markus stoi przy oknie. Jego usta zanurzają się w zimowej herbacie z dzikiej róży. Przymyka oczy, pozwala, aby otulił go przyjemny zapach. Opiera się o parapet. Spód przymkniętych powiek patrzy na siedzącego nieruchomo blondyna z butelka piwa w ręku. Ktoś, patrzący na go z boku mógłby pomyśleć, że to kadr z filmu. Rzeczywiście, świetni aktorzy zamarli bez ruchu.

   Andreas gra pewnego siebie, rozrywkowego ekstrawertyka, który wieczór, wyjątkowo spokojnie spędza tylko z jednym piwem w ręku. W głowie mu szumi, ale stara się zaplanować kolejne wyprawy. A serce, dezerter, wciąż pyta o sens.

   Markus ma do odegrania jeszcze trudniejszą rolę. Ma mu na niczym niezależeć, ma niczego nie pamiętać, nie wspominać. Życie - najbardziej wymagający reżyser, chyba przecenia jego możliwości.

   Teraz, brunet powinien wyjść, zatrzasnąć drzwi i pociągnąć za sobą walizkę. I to pojawia się paradoks, bo bagaż jest pełen doświadczeń i wspomnień.

   Na przykład moment, kiedy się poznali. Typowa niemiecka szkoła, zajęcia sportowe z piłki nożnej. Tam się spotkali po raz pierwszy i tam zaczęli się przyjaźnić. Byli w jednej drużynie, musieli współpracować. Od razu zrozumieli się bez słów.

   Markus pamięta rozwiane jasne włosy, zadziorne spojrzenie młodszego chłopaka. Opalona skóra, piegi. Był idealny, ale zbyt daleki.

- Nie patrz na mnie z pogardą - trzeźwy głos Wellingera wyrywa go z rozmyślań.

- Nigdy tak na ciebie nie patrzyłem - zmienia swoją kwestię Markus.

   I znowu cisza. Markus może przypomnieć sobie inny dzień. Trening na skoczni. Małej zupełnie innej niż te, na których  teraz skaczą. Andreas stoi bez koszulki z nartami na ramieniu. Ma dwadzieścia, może dwadzieścia jeden lat i pozwala, aby łapały go ostatnie promienie sierpniowego słońca.

   Patrzył na niego w ten sposób, co teraz. Pełen nadziei na szczęśliwe zakończenie wieczoru.

- Peszy mnie twój wzrok - te same słowa, zupełnie odmienne znaczenia.

- Przepraszam - powiedział wtedy równie speszony.

   Teraz milczy. Przekrzywiając głowę. Bierze łyk herbaty. Słodkiej jak usta chłopaka tamtego wieczoru. Intensywnej jak ich pierwszy, wyjątkowy pocałunek.

    Ale za nim doszło do dotyku, pocałunku, łączyły ich lata przyjaźni, której też mu brakuje. Zawsze mogli na siebie liczyć. Nie zmienił tego seks, porażki, tylko sukces. Jeden, młodszego z nich. Ale Markus nie ma żalu. Nie wie, jak sam by się zachował.

   Andreas już nie walczy ze sobą. Nie czeka, bierze butelkę do ust. A Markus nadal patrzy na niego tego tak samo. Z miłością. Tylko spojrzenie jest zmęczone. Zupełnie inne niż, wtedy, kiedy nosił go na baranach po ich wspólnych, drużynowych viktoriach. Kiedy siedzieli na przeciw siebie, czekając, aż nadejdzie moment, w którym, będą mogli zrzucić ubrania i znowu się połączyć.

- Nauczyłeś mnie wszystkiego - powiedział Andreas pewnej pięknej, bezsennej nocy - kocham cię.

     Na to wspomnienie Markus bierze głęboki wdech, na to wspomnienie. Wtedy był kochany. Wtedy miał kogoś, kto zawsze na niego czekał.

- Wjedziemy daleko, uciekniemy - Andreas lubił niespodziewanie go przytulać, rzucać się na niego i błądzić wargami po jego szyi, zostawiając ślady swojej obecności.

   Teraz Andreas lubi tylko siebie. Swoje ciało, swoją twarz i tak od Igrzysk.

- Stajesz się bogiem - wykrakał Markus.

    Czuje łzy w oczach. Zaraz spłyną po policzku. I nikt się nimi nie przejmie. Staną się tak samo bezwartościowe jak błyskotka na palcu Andreasa.

   A jednak łączy ich więź. Młodszy mężczyzn właśnie bawi się zaręczynowym pierścionkiem.

- Jest taki wyjątkowy - powiedział, gdy go dostawał w śnieżnym Willingen - niezastąpiony.

   Skłamał. Błyskotka z Korei była zdecydowanie bardziej wartościowa. Wstrzymała ślub na ponad trzy lata. I nic nie wskazywało na to, że się to zmieni.

- Andreas - mówi cicho.

   Blondyn patrzy na niego wzrokiem bez wyrazu. Pustym.

- Kocham cię - mama Markusa mawiała, że to wyjątkowe zaklęcie.

    Cisza. Może tylko kącik ust ironicznie uniesiony do góry.

- I ty kiedyś też mnie kochałeś - kontynuuje, coraz mocniej ściskają kubek z herbatą - jak przyjaciela, jak kogoś więcej, może przez chwilę jak narzeczonego czy miłą maskotkę, z którą fajnie się pokazać.

    Andreas nie spuszcza z niego wzroku. Odstawia jedną butelkę, bierze kolejną.

- Mam słabą głowę, wolę gorącą czekoladę, ale tylko, kiedy ty mi ją serwujesz - Wellinger usiadł mu wtedy na kolanach.

    Teraz Markus ma wrażenie, że to był  tylko sen.

- Ale coś się zmieniło. Przestałem pasować do twojego nowego świata - brunet przygryza wargę, myśląc o tym jak samotnie czuł się parę tygodni wcześniej w jednym z droższych, berlińskich klubów - nie winię cię. Ludzie się zmieniają, ale...

... czemu to spotkało właśnie ich. Czemu po tylu długich latach wszystko się wali.

- Ale ja cię kocham. Nadal. Nie chcę cię tylko więzić przy sobie - Markus stara się zdobyć na uśmiech - powiedz jedno słowo a z ciebie nie zrezygnuję, zrób cokolwiek a...

    Andreas wstaje odkłada butelkę na stolik obok. Idzie. Wyprostowany, nieuśmiechnięty. W jego oczach nie ma nic. Żadnej emocji, która mogłaby pomóc odgadnąć emocję. Maska pozbawiona emocji... Andreas zawsze był lepszym aktorem.

    Markus czuje się taki mały, kiedy narzeczony staje parę centymetrów od niego. Nie pochyla się. Zastyga w bezruchu. Markus ma wrażenie, że zapomina roli. Nie wie, którą kwestię wygłosić, a wie, że to jego ruch. Jednak każdy wydaje się błędny i nielogiczny. W końcu, po chwili wahania, odstawia swój rekwizyt kubek z herbatą.

   Andreas jest jego lustrzanym odbiciem. Odrzuca swój. Pierścionek ląduje obok kubka, wydając nieprzyjemny odgłos.

- Nigdy na niego nie zasługiwałem - mówi tylko, patrząc w zastygłe oczy partnera - to ja, nie chcę więzić ciebie.

     I Markus już pamięta. Chłopaka, który zawsze marzył, aby być wielki. Jednak zawsze był u jego boku.

- Co się zmieniło? - pyta mężczyzna sam siebie.

    Ale prawidłowe pytanie brzmi, co teraz. Koniec scenariusza.

Ship, za który nigdy się nie wzięłam, a widzę, że powinnam już dawno.

Pokusa ~ skijumping one shotsUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum