7. Nie musisz jutro wstać - H.E.Granerud x D.A.Tande

510 21 5
                                    


- Pomyślałem, że przyda ci się towarzystwo - powiedział Halvor i wszedł do pokoju Daniela.

- Skąd taki wniosek? - starszy kolega nawet na niego nie spojrzał zza grubej książki, którą trzymał do góry nogami.

- Wyglądasz na przybitego - zaryzykował Granerud i oparł się o ścianę.

- Mówisz? - syknął Tande i wreszcie na niego spojrzał.

     Halvor chciał się odezwać, ale zobaczył  czerwone, podkrążone oczy kolegi.

- Przepraszam, Hal, nie mam dzisiaj nastroju, dobrze będzie jak już po prostu pójdziesz. Znając życie Johann szuka towarzystwa. Opowiesz mu jak dzisiaj było. Może opowiedzieć, jak koncertowo spieprzył wszystko Marius, chociaż jak ten wrócił to rzeczywiście nie masz tam czego szukać.

    Ostatnie słowa powiedział z bólem. Rzucił książkę na łóżku i pochylił się do przodu. Palce zanurzył we włosach i odgarnął je do tyłu.

- Chcę być sam. Czego nie rozumiesz?! - Daniel prawie krzyknął, jadnak Halvor się nie ruszał.

- Nie powinieneś być teraz sam - oznajmił młodszy.

- Skończyłeś psychologię w czasie coronaferii? - warknął Tande i wstał.


        Podszedł do Halvora. Był od niego sporo wyższy, jednak Granerud się tylko uśmiechnął.

- Tak jakby, skarbie - odpowiedział.

- To pogadaj z kimś, kto bardziej potrzebuje pomocy - Daniel nie odsunął się tylko skanował go wzrokiem.

- Wszyscy inni się świetnie bawią - Granerud położył swoją dłoń na piersi swojego rozmówcy - gadają, śmieją się, Johann i Marius... sam wiesz najlepiej, tylko ty tutaj samotny czytasz książkę do góry nogami .

- Bardzo śmieszne - prychnął starszy z mężczyzn - tak, doskonale zdaję sobie sprawę, jak bardzo jestem żałosny, nie musisz mi o tym przypominać. Jestem też cholernie zazdrosny o faceta, którego sam zostawiłem, więc naprawdę nie chcesz być dzisiaj moim towarzyszem.

- Sam o tym zdecyduję.

- Jesteś okropnie uparty i nachalny - Halvor miał wrażenie, że Daniel jeszcze bardziej się do niego przybliża.

- Może to, to czego dzisiaj najbardziej potrzebujesz - zaśmiał się Granerud i zacisnął palce na cienkiej koszulce kolegi.

- Chcesz mnie przelecieć, aby mi poprawić humor - blondyn odrzucił grzywkę do tyłu i uniósł kącik ust do góry - od razu zastrzegę, że nie lubię oddawać kontroli.

- Nie po to tu przyszedłem - Halvor zjechał dłonią na brzuch towarzysza.

- Nie?

- Mam dużo ciekawszą propozycję - wyznał unosząc rąbek koszulki.

- Nie wydaje mi się - Tande położył dłoń na jego policzku, kciukiem przejechał po gładko ogolonej twarzy.

- Inaczej. Ty już dzisiaj nie usłyszysz ciekawszej propozycji - Halvor delikatnie odepchnął Daniela i złapał go za dłoń.


***


- Nie do łózka, ale za to na dach hotelu. Z tych dwóch rzeczy naprawdę wolałbym być teraz pod kołderką - pokręcił głową Daniel, wyjmując z kieszeni papierosy.

- No chyba żartujesz - prychnął  Halvor - masz się skoncentrować tylko na mnie.

- Nie wyglądasz wyjątkowo seksownie w tej kurtce, może być trudno - Tande przyłożył zapalniczkę do peta.

Pokusa ~ skijumping one shotsDonde viven las historias. Descúbrelo ahora