Pyongyang 2018
- Stresuje się pan, panie Stoch – usłyszałem przy uchu głos Andreasa.
- Niecodziennie zostaje się mistrzem olimpijskim, panie Wellinger – odpowiedziałem.
- Dopiero trzeci raz w życiu – roześmiał się chłopak i położył ręce na moich ramionach – och tak, bardzo jest pan spięty. Ale chyba jestem w stanie jakoś temu zaradzić panie Stoch.
- Ale tak przy ludziach? - zapytałem kpiąco, koncentrując na sobie rozbawione spojrzenie Roberta.
- Chyba się już wszyscy przyzwyczaili – odpowiedział z lekkim roztargnieniem Andi – to już cztery lata.
Chciałem jakoś z tego zażartować, ale kiedy palce Wellingera zacisnęły się na moich ramionach ogarnęła mnie fala przyjemności i rozluźnienia. Jednocześnie poczułem się sennie i chęć błyskotliwej odpowiedzi zeszła na drugi plan.
- Panie Stoch, niepokoi mnie pana milczenie – szepnął mi do ucha.
- No widzisz, a mnie jest po prostu dobrze – odpowiedziałem z uśmiechem na ustach – od czterech lat.
- Naprawdę? - zapytał, a coś w jego głosie się zmieniło.
- Naprawdę, misiu – przytaknąłem i odchyliłem głowę do tyłu, chcąc zobaczyć jego przystojną twarz.
Tym razem to on milczał, tylko z rozmyśleniem patrzył na moją twarz. Przez chwilę wyglądał tak samo niewinnie jak cztery lata temu.
Sochi 2014
- Przepraszam – powiedział młody, jasnowłosy chłopak w dresie niemieckiej drużyny – te wszystkie drzwi są takie same i ja... przepraszam, pa... Kamilu
Nie wytrzymałem i wybuchnąłem śmiechem, przykładając do twarzy zawinięty w szmatkę lód.
- Spokojnie, na drzwiach nie ma tabliczki z moim nazwiskiem – powiedziałem i uśmiechnąłem się do chłopaka. O matko, wyglądasz jakbyś zobaczył ducha. Aż tak strasznie wyglądam? A Łukasz mówił, że już jest dobrze... No tak, nie chciał mnie zamawiać przed jutrzejszym konkursem.
- Nie, wyglądasz świetnie, to znaczy... - chłopak zaczął się plątać a ja znowu parsknąłem śmiechem, on był taki rozbrajający – strasznie się wystraszałem jak upadłeś, najpierw Sev na małej skoczni, teraz ty na dużej... Taki zakrwawiony zeszedłeś ze skoczni, to było straszne.
- To było wkurzające – pomyślałem, przewracając oczami na własne roztargnienie podczas treningu.
- Ale jak widzisz, oprócz mojej przystojnej twarzy nic nie ucierpiało – wzruszyłem ramionami i odgarnąłem włosy z czoła – fuck.
Na moich palcach zobaczyłem ślady krwi. Znając własne zdolności byłem gotowy uwierzyć, że sam sobie rozdrapałem ślady lodu i śniegu na moim ciele.
- Poczekaj – Andreas sięgnął po chusteczki do kieszeni bluzy i wyjął chusteczki.
Rozejrzał się i na jedną z nich wylał parę kropel wody. Podszedł do mnie i delikatnie przyłożył namoczoną chusteczkę. Robił to w dużym skupieniu, zaciskając usta w cienką linię.
- Dziękuję – powiedziałem zaskoczony.
On odsunął się trochę zawstydzony i rumieniec pojawił się jego twarzy i szyi.
- Andreas – mruknął chłopak.
- Słucham? - nie zrozumiałem.
- Andreas, tak mam na imię – powiedział skierował się do drzwi.
![](https://img.wattpad.com/cover/215363161-288-k817786.jpg)
YOU ARE READING
Pokusa ~ skijumping one shots
FanfictionMiłość nie jest grzechem. Miłość nie jest złem. Miłość jest siłą, która niszczy lub buduje. Miłość jest drogą, prowadzącą do raju lub zgubienia. Ty jesteś grzechem. Ty jesteś złem. Ty jesteś siłą, która mnie niszczy. Ty jesteś siłą, która mnie buduj...