9. Morgenzauer

351 22 136
                                    

- Mój mały, kochany chorowitek już nie musi się niczym przejmować - powiedział Thomas, rzucając na środek mojego mieszkania torby z zakupami.

- Wiesz, że właśnie skazujesz się na dziesięć dni dobrowolnego aresztu - powiedziałem, zaplatając ręce na piersi.

- Z tobą mogę siedzieć nawet do gwiazdki - powiedział, kierując się do łazienki.

- Nie kracz - mruknąłem i podreptałem za nim.

- Oh skarbie, dzisiaj mam jeszcze dobry humor - poruszył brwiami - jeżeli podtrzymamy tradycję, to pożremy się dopiero pod koniec weekendu. I zostanie tylko błogi tydzień nieustannych, twoich fochów.

- Moich?

- Twoich, bo ja dzisiaj robię obiad - odpowiedział.

- Nakarmisz mnie? - pytam z niedowierzaniem.

- Mów mi daddy i bądź grzecznych chłopcem - Thomas cmoknął ustami w moim kierunku.

- Twój pobyt tutaj zaczyna się intrygująco - podszedłem do niego i cmoknąłem w policzek.

- Liczę, że jak nie będziemy wychodzić z łóżka, to się nie pozabijamy - szepnął mi do ucha.

- Twój pragmatyzm nie przestaje mnie szokować, tatuśku - mruknąłem i pokręciłem głową - ale jego kierunek jest całkowicie słuszny.

- Na taką reakcję czekałem - odpowiedział - a teraz choć, odkryjemy moje talenty kulinarne.

- Już nie mogę się doczekać - wziąłem część przyniesionych przez niego toreb.

***

- Naprawdę spaghetti? - spojrzałem z niedowierzaniem na gotujący się makaron i mięso na patelni.

- Ale ze szczyptą tajemnicy - odparł melodyjnie.

- Oczekiwałem czegoś bardziej wykwintnego - mruknąłem - i mniej kalorycznego, bo w przeciwieństwa nadal skaczę.

- Ostatnio po prostu klepiesz bulę, więc nie marudź - odpowiedział - a poza tym, to nie będzie wykwintne, bo będziemy jeść z patelni.

- Dlaczego?

- A zamierzasz zmywać dodatkowe naczynia? - zapytał, dodając różową sól do mięsa.

- Ty się miałeś wszystkim zająć tatuśku - odpowiedziałem i objąłem go od tyłu.

- Nie kontynuuj, bo pogryziemy się szybciej niż zwykle - mruknął.

- Możesz zacząć już teraz. Ostatnio nie zrobiłeś mi malinki i czułem się taki niczyj - poskarżyłem się.

- Tak? I kto się tobą zaopiekował? 

- A co, zazdrosny?- zacząłem szarpać jego przylegający do ciała sweterek.

- A powinienem? - odsunął mnie trochę od siebie, koncentrując się zupełnie na jedzeniu.

- Wcześniej, nigdy nie prosiłeś mnie, abym był grzecznym chłopcem - odparłem niewinnie.

- Gregor...

- Nie no... Kraftboeck był zajęty sobą, może Stefan by się bardziej Michaelem podzielił, gdyby wiedział, że będą się musieli znosić dzień w dzień. Daniel, to jeszcze taki... no nieokrzesany, a reszta... To nawet nie wiem, kto skakał. To znaczy był jeszcze Philip, chyba... w każdym razie on też ma wirusa - mój słowotok ewidentnie poprawił mu humor.

- Już mnie tutaj nie czaruj. Po prostu skoncentrowałeś się na Tande - przewrócił oczami i zaczął przenosić patelnię na stół.

- No na nikogo innego nie było warto, ale... poczekaj, no jeszcze Kamil chyba potrzebował pocieszenia po konkursie indywidualny, ale wrócił Andi, więc w czasie pandemii, no trudno się było do niego dopchać. W każdym razie byłem grzeczny - zakończyłem a on podał mi widelec.

Pokusa ~ skijumping one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz