115. Wszystko czego chcesz, gdy mnie widzisz G.Schlierenzauer x M.Fettner

154 12 5
                                    


Bycie pięknym człowiekiem – zewnętrznie – bywa niejednokrotnie trudniejsze, niż bycie pięknym wewnątrz. Jeżeli twoje serce jest ze szczerego złota, a ty sam jesteś dobry, uczynny i ufny grozi ci jedynie łatka łatwowiernego idioty czy naiwnego frajera, przy odrobinie szczęścia, ludzie którzy cię otaczają okażą się zbyt leniwi, aby to wykorzystać. Kiedy jednak przyciągasz uwagę swoim wyglądem istnieje duże ryzyko, że uznają, że warto cię wykorzystać. A kiedy twój wygląd jest trochę... wyzywający, to potem będą twierdzić, że to ty prowokowałeś. Bywa.

Uwiedzenie przez nauczyciela... No cóż zdarza się. Jeżeli uczeń jest nastolatkiem. No dobra. Młodszym nastolatkiem, to przecież obrazy nastoletnich królowych z dawnych czasów same się nasuwają przed oczy. Czasami dziecko, to znaczy nastolatek sam szuka opieki... to znaczy pomocy w znalezieniu swojej seksualności a duże, ciepłe dłonie, troskliwego, otwartego nauczyciela są do tego idealnie stworzone. A nauczyciel biologi ma do tego teoretyczne przygotowanie. Całkiem zresztą przydatne. Nazwie wszystkie rzeczy po imieniu.

Potem wszystko dzieje się tak prędko. Nowe znajomości. Brak problemu z rozbieraniem się. Brak problemu z pozwalaniem na dotykanie. Przecież taki dotyk potrafi sprawić przyjemność. Flirt, nie zawsze niewinny, to doskonała zabawa, a uwiedzenie najmłodszego w sztabie trenera... Emocjonujące wyzwanie, któremu nie potrafiłem się oprzeć. Niestety, trener poniósł konsekwencje swojego... to znaczy mojego czynu. To ja zrozumiałem, że ręka na moim kolanie czy udzie poza treningiem jest zaproszeniem. On mnie uspokoił, że co prawda jego zamiary były czyste, ale moje buzujące hormony miały prawo tak to zinterpretować. Związek z głównym trenerem na czele byli nieco innego zdania. Ups.

Potem wszystko było na chwilę. Było przygodą. Codziennie mijałem wielu ludzi. Codziennie poznawałem nowe ciała i pozwalałem na poznawanie mojego. Czasami dostawałem nagrodę w postaci słodkich pocałunków, ale nie o to w tym wszystkim chodziło... Moje ciało służyło do zabawy, do dotykania, a pocałunki... to była strata czasu, chociaż ja sam lubiłem, gdy moje wargi stykały się z innymi.

I myślałem, że się to nie zmieni. Ale pewnego dnia poznałem Thomasa. Nie był taki, jak wszyscy, od razu poczułem z nim wyjątkową więź. Fala pożądania zalała moje ciało z niespotykaną dotąd siłą, a ja mu nie pozostawałem obojętny. I chociaż on był najjaśniejszą gwiazdą drużyny, a ja jedynie cieniem wszystkich wielkich tego zespołu, to zawsze mnie zauważał. Wywyższał ponad innymi, szczególnie w sypialni, ale...

Nie potrafiłem mu powiedzieć, że potrzebuję księcia z bajki, rycerza, który potrafiłby mnie obronić przed złem tego świata, albo przynajmniej przed jego pijanymi kumplami, którzy także chcieli się ze mną pobawić, dotknąć, ale ja... Chciałem być tylko dla Thomasa.

Kiedy Thomas był na szczycie wszystko szło dobrze, ale kiedy był sfrustrowany... Czułem się samotny i skrzywdzony oraz że moja więź z mężczyzną traci na swojej niezaprzeczalnej wyjątkowości.

I właśnie wtedy poznałem Gregora.

Był trochę bardziej nieśmiały od Thomasa, może dlatego, że był młodszy. Na początku siedział z boku. Jasna grzywka spadała na jego nastoletnie czoło. Jasne oczy rzadko się uśmiechały, ale kiedy już to robiły były skierowane na mnie. Odwdzięczałem się tym samym. Poczułem, jak buduje się między nami niecodzienna więź.

Dużo rozmawialiśmy. Pierwszy raz miałem wrażenie, że ktoś naprawdę mnie słucha. Pierwszy raz wierzyłem, że naprawdę kogoś interesuję co mam do opowiedzenia. Powoli stawaliśmy się przyjaciółmi. Ufałem mu jak nikomu innemu. Tylko on jeden nie kładł ręki na moim udzie w przy każdej okazji. Zdarzyło mu się to tylko wtedy, kiedy pobudzony rozmową nie zwracał uwagi na nic. Jak mogłem się na to za niego gniewać. Byłaby to okropna hipokryzja, biorąc pod uwagę, że Thomasowi pozwalałem na wszystko zawsze i wszędzie.

Pokusa ~ skijumping one shotsWhere stories live. Discover now