Czarne, gwiaździste niebo na ośnieżonymi szczytami gór, odbijające się w pięknym jeziorku, które tego wieczoru miało być tylko dla nas. Baśniowa, romantyczna sceneria i perspektywa zaledwie kilku wspólnych godzin. Lepsze to niż nic, chociaż na pewno nie tak wyobrażałem sobie czas i miejsce naszego rozstania. Inaczej, wcześniej w ogóle go sobie nie wyobrażałem. Czułem się nieprzygotowany.
- Kiedy byłem mały, matka zabierała mnie tutaj. Oczywiście w lato, kiedy łatwiej jest się tutaj dostać. Spędzaliśmy tutaj całe dnie. Ona uciekała od problemów, a ja od toksycznej atmosfery panującej tam na dole. Była to niesamowita ulga. Prawie tak duża i cudowna, jak ta towarzysząca ci przy bezpiecznym lądowaniu za dwusetnym metrem - usłyszałem jego głos za sobą, spokojny, pozbawiony całej tej ekspresji, która zwykle mu towarzyszyła.
Odwróciłem się w jego stronę, ale on na mnie nie patrzył. Zamyślony obserwował lot jakiegoś dużego ptaka nad naszymi głowami. Był ze mną ciałem, ale jego myśli, jak zwykle były gdzieś daleko.
- Wróć do mnie - szepnąłem, na tyle cicho, aby mieć pewność, że na pewno mnie nie usłyszy.
- Zabrałem cię tutaj dopiero teraz, bo... - urwał i przygryzł wargę, spojrzał na mnie.
- Mi nie ufałeś? - uniosłem brew.
Nie dziwiło mnie to, że chłopakowi łatwiej było wpuścić mnie do swojego łóżka niż do miejsca, które było dla niego azylem. Gregor zawsze łączył w sobie wiele sprzeczności. Jego chłopięca, nieco infantylna uroda, wizerunek zewnętrzny wręcz ,,gryzł" się ze złożonością jego nabuzowanego emocjami charakteru. Niebieskie, zimne oczy, maskowały jego wrażliwość, nie kojarzyły się z empatią, którą nastolatek był obdarzony w zadziwiającym stopniu. Ostre rysy skutecznie skrywały delikatność i jego rozmarzoną stronę osobowości. Nawet po dwóch latach nie byłem pewny czy znam go chociaż w podstawowym stopniu. To nie tak, że nie rozmawialiśmy, ale... zawsze miałem wrażenie, że słowa nam tylko przeszkadzały.
- Nie pasowałeś do tego miejsca - odpowiedział - ale dzisiaj, tego ostatniego, a raczej ostatniej nocy chcę ci wszystko powiedzieć i wszystko pokazać.
- Chcesz się rozstać? - zapytałem mimo że przeczytana przeze mnie, jego korespondencja z Manuelem nie pozostawiała żadnej wątpliwości.
- To nie do końca tak - przygryzł wargę i przybliżył się.
Przytulił się od tyłu. Nigdy tego nie robił. Nie sam z siebie. Nie inicjował nic ot tak po prostu. Zawsze usprawiedliwiał swoją potrzebę bliskości, pieszczoty słowami: ,,jest mi smutno, potrzebuję ciebie" albo ,,tęskniłem". Nie skomentowałem tego. Cieszyłem się chwilą.
- Poznałeś kogoś? - pytanie puste i schematyczne.
- Nie spłaszczaj wszystkiego. Nie rób z uczuć jednowymiarowego bytu - prychnął i odsunął się.
Znowu wszystko psułem. To mogła być piękna chwila.
- Po prostu się zastanawiam. Myślałem wcześniej, że... - uciąłem i pokręciłem głową.
Musiałem patrzeć mu w oczy. Widzieć jego twarz, aby rozpoznać uczucia i emocje, które się w nim znajdowały.
- Nie zostawiłbym cię nigdy dla nikogo - odpowiedział pewnie nastolatek, który tak bardzo pragnął być traktowany jak dorosły mężczyzna - ale tak poznałem kogoś, ale...
ВИ ЧИТАЄТЕ
Pokusa ~ skijumping one shots
ФанфікиMiłość nie jest grzechem. Miłość nie jest złem. Miłość jest siłą, która niszczy lub buduje. Miłość jest drogą, prowadzącą do raju lub zgubienia. Ty jesteś grzechem. Ty jesteś złem. Ty jesteś siłą, która mnie niszczy. Ty jesteś siłą, która mnie buduj...