5. Nic więcej- Morgenzauer

354 23 4
                                    


       Czarne, gwiaździste niebo na ośnieżonymi szczytami gór, odbijające się w pięknym jeziorku, które tego wieczoru miało być tylko dla nas. Baśniowa, romantyczna sceneria i perspektywa zaledwie kilku wspólnych godzin. Lepsze to niż nic, chociaż na pewno nie tak wyobrażałem sobie czas i miejsce naszego rozstania. Inaczej, wcześniej w ogóle go sobie nie wyobrażałem. Czułem się nieprzygotowany.


- Kiedy byłem mały, matka zabierała mnie tutaj. Oczywiście w lato, kiedy łatwiej jest się tutaj dostać. Spędzaliśmy tutaj całe dnie. Ona uciekała od problemów, a ja od toksycznej atmosfery panującej tam na dole. Była to niesamowita ulga. Prawie tak duża i cudowna, jak ta towarzysząca ci przy bezpiecznym lądowaniu za dwusetnym metrem - usłyszałem jego głos za sobą, spokojny, pozbawiony całej tej ekspresji, która zwykle mu towarzyszyła.

     Odwróciłem się w jego stronę, ale on na mnie nie patrzył. Zamyślony obserwował lot jakiegoś dużego ptaka nad naszymi głowami. Był ze mną ciałem, ale jego myśli, jak zwykle były gdzieś daleko.

- Wróć do mnie - szepnąłem, na tyle cicho, aby mieć pewność, że na pewno mnie nie usłyszy.

- Zabrałem cię tutaj dopiero teraz, bo... - urwał i przygryzł wargę, spojrzał na mnie.

- Mi nie ufałeś? - uniosłem brew.


     Nie dziwiło mnie to, że chłopakowi łatwiej było wpuścić mnie do swojego łóżka niż do miejsca, które było dla niego azylem. Gregor zawsze łączył w sobie wiele sprzeczności.  Jego chłopięca, nieco infantylna uroda, wizerunek zewnętrzny wręcz ,,gryzł" się ze złożonością jego nabuzowanego emocjami charakteru. Niebieskie, zimne oczy, maskowały jego wrażliwość, nie kojarzyły się z empatią, którą nastolatek był obdarzony w zadziwiającym stopniu. Ostre rysy skutecznie skrywały delikatność i jego rozmarzoną stronę osobowości. Nawet po dwóch latach nie byłem pewny czy znam go chociaż w podstawowym stopniu. To nie tak, że nie rozmawialiśmy, ale... zawsze miałem wrażenie, że słowa nam tylko przeszkadzały.

- Nie pasowałeś do tego miejsca - odpowiedział - ale dzisiaj, tego ostatniego, a raczej ostatniej nocy chcę ci wszystko powiedzieć i wszystko pokazać.

- Chcesz się rozstać? - zapytałem mimo że przeczytana przeze mnie, jego korespondencja z Manuelem nie pozostawiała żadnej wątpliwości.

- To nie do końca tak - przygryzł wargę i przybliżył się.


      Przytulił się od tyłu.  Nigdy tego nie robił. Nie sam z siebie. Nie inicjował nic ot tak po prostu. Zawsze usprawiedliwiał swoją potrzebę bliskości, pieszczoty słowami: ,,jest mi smutno, potrzebuję ciebie" albo ,,tęskniłem".  Nie skomentowałem tego. Cieszyłem się chwilą.

- Poznałeś kogoś? - pytanie puste i schematyczne.

- Nie spłaszczaj wszystkiego. Nie rób z uczuć jednowymiarowego bytu - prychnął i odsunął się. 


     Znowu wszystko psułem. To mogła być piękna chwila.

- Po prostu się zastanawiam. Myślałem wcześniej, że... - uciąłem i pokręciłem głową.


        Musiałem patrzeć mu w oczy. Widzieć jego twarz, aby rozpoznać uczucia i emocje, które się w nim znajdowały. 


- Nie zostawiłbym cię nigdy dla nikogo - odpowiedział pewnie nastolatek, który tak bardzo pragnął być traktowany jak dorosły mężczyzna - ale tak poznałem kogoś, ale...

Pokusa ~ skijumping one shotsWhere stories live. Discover now