Johann był człowiekiem ciekawym świata. Interesował się wszystkimi rzeczami, które dla innych stanowiły nudne lub niepotrzebne dodatki do życia. Chciał wiedzieć i znać wszystko. Potrzebował tylko towarzysza, który razem z nim mógłby podróżować po nieznanych rejonach wszystkiego. I w końcu znalazł.
Maciek był cichym mężczyzną, powściągliwym, otwartym na nowe znajomości, ale tylko te które nie potrzebowały zbytniego zaangażowania. Był idealny do wędrówek po górach i muzeach, do siedzenia w teatrze, w kinie czy w restauracji, jedynym jego minusem, który znajdował Johann, był wieczny brak uśmiechu.
- Jestem pesymistą - wyznał kiedyś Maciek, czując na sobie wzrok swojego towarzysza - nigdy ci to nie przeszkadzało.
Johann tylko skinął głową. Nie przeszkadzało. Po prostu... Johanna zawsze otaczali uśmiechnięci ludzie, był do tego przyzwyczajony, ale może właśnie ten smutek wyróżniał Maćka z tłumu innych. Powodował dreszcz ekscytacji i silne przywiązanie.
Mężczyźni widywali się stosunkowo często. Jednak nadeszło lato. Deszczowe, nie słoneczne, jak te dotychczasowe w ich życiu. Ich drogi trochę się rozeszły. Maciek odcinał się od swojego towarzysza.
- Jesteś jeszcze bardziej smutny, milczący i bliższy mojemu sercu - powiedział Johann do Maćka.
Johann udawał, że śpi i nie widzi, jak brunet przed nim ucieka. Maciek udawał, że wierzy w sen swojego towarzysza i wyszedł cicho z pokoju.
***
Tęsknili za sobą. Oddzielnie, równolegle. Pisali do siebie maile. Listy były zbyt kiczowate. Chociaż pozwalałaby na przeniesienie zapachu, w papier wsiąkają perfumy, w serce lepiej wsiąkają słowa spisane na papierze. Johann miał tylko wrażenie, że nie ważne co by zrobił serce bruneta i tak byłoby jedną bryłą lodu. Norweg udawał, że to mu nie przeszkadza.
Jednak czas płynął. Johann tęsknił coraz bardziej.
- Przyjadę do ciebie - zapowiedział, wiedząc, że Maciek nie przepada za niespodziankami.
- Dobrze - usłyszał w odpowiedzi, żadnych pytań, żadnych emocji.
***
Podróż do Polski przebiegła sprawnie. Johann musiał tylko pozbyć się poczucia zawodu, kiedy na lotnisku nikt na niego nie czekał. W dalszą podróż wybrał się małymi, urokliwymi busami, które wiozły go przez piękną i po części znajomą okolicą. Aż w końcu dotarł na miejsce.
- Czekam - wyszeptał do słuchawki telefonu.
Maciek najpierw wyjrzał do niego przez okno. Dopiero potem stanął w drzwiach.
Johann przyglądał mu się długo. Rozpoznawał twarz, włosy, gesty... Ale oczy i... Uśmiech. Były obce.
- To nie ty - szepnął i zbliżył się do Maćka.
Brunet nie odpowiedział. Nieco zaskoczony patrzył na przybysza.
- Po prostu się cieszę, że cię widzę - Maciek wzruszył ramionami i poruszył się, aby zrobić miejsce mężczyźnie.
Norweg wsunął się do środka. Zrzucił buty i oparł się o drzwi prowadzące do kolejnych pomieszczeń.
- Co się stało? - Forfanga poprawił w włosy.
- Nic - brunet znów się uśmiechnął. Przejął od przyjezdnego torbę i ruszył dalej, prowadząc go w głąb mieszkania.
Johann chciał zaopanować, ale nie odważył się.
VOCÊ ESTÁ LENDO
Pokusa ~ skijumping one shots
FanficMiłość nie jest grzechem. Miłość nie jest złem. Miłość jest siłą, która niszczy lub buduje. Miłość jest drogą, prowadzącą do raju lub zgubienia. Ty jesteś grzechem. Ty jesteś złem. Ty jesteś siłą, która mnie niszczy. Ty jesteś siłą, która mnie buduj...