- Przyniosłem szampana, ale patrząc na ciebie to skoczymy do Piotrka po wódkę i... - zacząłem.
- Nie no co ty, będziemy świętować twój medal - Dawid zerwał się z łóżka i przykrył uśmiechem smutek.
- Nie musisz udawać, że cieszysz się, że to ja byłem trzeci a nie Kamil - podszedłem do niego i objąłem.
- To nie o to chodzi - powiedział, kiedy już wygodnie ułożył głowę na moim obojczyku - po prostu... Dawno nie widziałem Kamila w takim stanie i...
- Naprawdę nie musisz mi się tłumaczyć - szepnąłem mu do ucha, pociągając delikatnie za jasne, blond kosmyki, przedzielając je swoimi palcami - mógłbyś ewentualnie wysłać go do Markusa na szkolenie z ,,miej...
- Obawiam się że to nie przejdzie - westchnął cicho Dawid i spojrzał i mi prosto w oczy - on jest ambitniejszy od nas obydwóch razem wziętych.
- Tym bardziej się cieszę, że to ja zdobyłem brąz, bo jestem w euforycznym stanie, który, o ile się zgodzisz, zamierzam skarbie wykorzystać przy twoim skromnym udziale - wyznałem z powagą.
- Jak skromnym? - zapytał z miną niewiniątka.
Odpowiedziałem uśmiechem i zębami złapałem z suwak jego bluzy, powoli schodząc w dół.
- Eh, cóż za typowy sposób świętowania - prychnął.
W odpowiedzi parsknąłem śmiechem i odsunąłem się od niego trochę.
- Nie no, ale jak już zaczynasz to skończ, zapraszam - rozłożył ręce i zrobił taką minę jakby robił mi łaskę.
- No skoro nalegasz - udając, że się zastanawiam sam zdjąłem z siebie bluzeczkę - to może, może...
Tym razem obydwoje parsknęliśmy śmiechem. Cieszyłem się, że chłopak miał już całkiem przyzwoity humor. Postanowiłem jednak pracować nad nim dalej. Ująłem jego dłoń i położyłem sobie na sercu.
- Czujesz? Bije. Tak mocno. Dla ciebie - wyszczerzyłem zęby a on znowu nie potrafił powstrzymać chichotu.
Chciał zjechać ręką niżej ale mu nie pozwoliłem. Pocałowałem każdy jego palec osobno.
- To skoro już ustaliliśmy, że świętujemy to na wesoło... - zawiesiłem głos i poruszyłem brwiami w sposób, który Polak tak uwielbiał - to...
- Przejdźmy do rzeczy. Nie bawmy się w konwenanse - prychnął Polak.
- Jak dwa lata temu w Bischo? - zapytałem niewinnie.
- Cicho.
- Wolę się upewnić - odparłem.
- Byłem pijany - mruknął i zmarszczył brwi, jakby to miało wszystko usprawiedliwić.
- Teraz też się tak zachowujesz - zwróciłem mu uwagę z powagą.
- To twoja wina.
- Teraz czy wtedy? - wolałem się upewnić.
- Zawsze - prychnął - ktoś musi być winny.
- Przypominam, że wtedy myliłeś moje imię - przypomniałem z rozbawieniem - Markus, a ten chłopak obok mnie to Stephan, Pius czy ten no...
- Możesz mnie nie przedrzeźniać? - jak zwykle uprzejmie poprosił Dawid.
- Wiesz, nie ty słuchałeś tej salwy śmiechu Markusa - zauważyłem.
- To nie ja stwierdziłem, że to genialna psiapsi do wysłuchania rozterek sercowych - jego palec wskazujący wbił się w mój nagi tors.
- No bo wtedy zacząłeś się do mnie uśmiechać - westchnąłem - skąd mogłem wiedzieć, że robiłbyś to niezależnie czy byłbym Karlem, Stephanem...
YOU ARE READING
Pokusa ~ skijumping one shots
FanfictionMiłość nie jest grzechem. Miłość nie jest złem. Miłość jest siłą, która niszczy lub buduje. Miłość jest drogą, prowadzącą do raju lub zgubienia. Ty jesteś grzechem. Ty jesteś złem. Ty jesteś siłą, która mnie niszczy. Ty jesteś siłą, która mnie buduj...