51. Wykorzystany - Kraftboeck

253 29 15
                                    

         Zawsze byli we trójkę, Marisa, Stefan i on – Michael. Wszystko robili razem. Byli szczęśliwymi dziećmi, przyjaciółmi z sąsiedztwa. Wspólne wakacje, szkoła, znajomi, pasje i zainteresowanie nic nie potrafiło ich rozdzielić do czasu...

         Po zakończonym liceum, Marisa wyprowadziła się do Szwajcarii na Studia, chłopcy zostali w swojej małej, austriackiej wiosce, pracując i pomagając rodzicom, codziennie dzwoniąc do swojej wyjątkowej przyjaciółki.

         Rozłąka z dziewczyną tylko bardziej zbliżyła do siebie Stefana i Michaela. W czasie nocowań, nie leżała między nimi Marisa, więc mogli bez przeszkód porozmawiać o wszystkich męskich problemach, a Stefan o swoich pierwszych zauroczeniach. W ogóle, to raczej Stefan mówił, żartował i planował wszystkie ich spotkania, kiedy Michi stracił pracę na farmie Pointnerów, pomógł mu się zatrudnić w kawiarni, w której on sam awansował ze sprzątacza na stanowisko baristy. Był organem decyzyjnym tego dwugłowego smoka.

Michaelowi to imponowało. Nie czuł się zazdrosny o sukcesy przyjaciela.

– Byłbyś idealną żoną, Michi – śmiał się często Kraft.

– Oczywiście – odpowiadał wtedy blondyn i opierał się na kiju od mopa – pilnowałbym ogniska domowego, sprzątał, gotował i podziwiał swojego męża.

Stefan tylko kręcił głową.

– Szkoda tylko, że żadna kobieta nie będzie tego potrafiła docenić.

– Może wystarczać jej będzie moje ponad metr osiemdziesiąt wzrostu – zastanawiał się na głos Hayboeck, którego zawsze ratował szeroki blat i słaba celność młodszego.

– Uważaj, bo wstrzymam twój awans na zmywak – groził wtedy brunet, zastanawiając się, jakby to było znów stoczyć z przyjacielem potyczkę na gałęzie akacji.

         Jednak nigdy do tego nie dochodziło, bo po całym dniu pracy obaj byli zbyt zmęczeni, aby zrobić coś więcej niż wrócenie wolnym marszem do domów. Czasami szli do Michaela, którego rodzice często wyjeżdżali. Szli do salonu, leżeli obok siebie i oglądali filmy, jedli kolacje lub grając w planszówki rozmawiali przez Skayp'a z Marisą.

       Michael uwielbiał takie wieczory. Lubił patrzeć na Stefana, na jego ciągle zmieniającą się mimikę twarzy, ciemne włosy w wiecznym nieładzie i małe przenikliwe oczy, które zawsze wydawały mu się takie mądre i ciepłe. Czasami miał ochotę przytulić młodszego mężczyznę z całych sił, potem pocałować go albo chociaż musnąć ustami jego wargi.

       Jeszcze parę lat temu uznałby to pragnienie za niedorzeczne, Stefan zawsze umawiał się z dziewczynami. Jednak dwa miesiące wcześniej, Kraft przedstawił przyjacielowi swoją nową miłość – Daniela. Przystojnego, zadbanego... blondyna. Michi poczuł wtedy coś więcej niż tylko znajomą zazdrość. W jego sercu zrodziła się nadzieja, którą podsycił ostatni weekend, podczas którego Stefan rozstał się ze swoim chłopakiem.

          Ten wieczór, piąty dzień, piątego miesiąca miał należeć do Michaela. Mężczyzna zamierzał wyznać miłość przyjacielowi i w jakikolwiek sposób pocieszyć go po rozstaniu. Wszystko zmierzało w dobrym kierunku. Stefan nie zapytał o przygotowaną kolację, świecę i kwiaty. Pozwolił nawet na dłuższe niż zwykle przytulenie. Po posiłku i długiej, przyjemniej rozmowie przeszli na kanapę razem z kieliszkami i butelką wina. Usiedli. Ich nogi stykały się tak samo jak ramiona, w końcu blondyn pochylił się nad młodszym chłopakiem.

– Chciałbym ci coś powiedzieć – szepnął, w momencie, w którym ich usta prawie się ze sobą stykały.

– Słucham – odpowiedział zduszonym głosem Kraft.

Pokusa ~ skijumping one shotsWhere stories live. Discover now