Rozdział 13. Pokój życzeń

610 24 0
                                    

W drodze na zielarstwo w poniedziałkowy ranek Miriel myślała tylko o tym, by dowiedzieć się więcej o Malfoyu i o tym czy jest śmierciożercą. Gdyby się okazało, że faktycznie nim jest to tak naprawdę nie wiadomo czy cokolwiek wie o śmierci jej babci. Była przekonana, że tak naprawdę chłopak nic nie wie, ale wewnętrzny głos nie pozwalał jej odpuścić.

Po ataku na Katie Bell została ona przeniesiona dzisiejszego ranka do Szpitala św. Munga. Wszyscy w szkole wiedzieli już co się stało i szukano winnego, lecz na razie nikogo, nawet potencjalnie, nie oskarżono. Problem był też w tym, że Katie grała w drużynie quidditcha, a teraz jej skład został osłabiony i Harry musiał dobrać kogoś z rezerwy, bo mecz z Ślizgonami zbliżał się nieuchronnie.

- Na dzisiejszej lekcji - zaczęła profesor Sprout, gdy wszyscy zebrali się przed cieplarniami - będziemy pozyskiwać zęby z zębatych geranium. Mieliście je na SUMach, a profesor Slughorn poprosił mnie o ich sporą ilość na potrzeby lekcji eliksirów. Dobrze wam to zrobi jako ćwiczenie.

- Świetnie - westchnął Weasley, szepcząc do Harry'ego - Znowu nas pogryzą.

- Rośliny są już spore, większe niż mieliście na egzaminie, więc zadanie będziecie wykonywać w parach, ale ja was podzielę.

Profesor Sprout zaczęła wyznaczać kolejne osoby, z którymi mieli współpracować. Miriel uważała to zadanie za dziecinnie proste.

- Feanar i Potter...

Miriel ucieszyła się, że nie musi pracować z żadnym Ślizgonem. Zajęli z Harrym wyznaczony stolik, na którym czekała na nich już wielka roślina o dużych, czerwonych płatkach, osadzonych na wieńcu zielonych liści. Wyglądała dosyć groźnie, a jej kły zdawały się ociekać jadem.

- Oczywiście proszę założyć rękawiczki ze smoczej skóry - powiedziała profesor Sprout jak już wszyscy mieli pary.

- Jak się czujesz? - zapytał Harry, kiedy zabrali się do pracy.

- Dobrze - skłamała Miriel. - Nie jest źle.

Minęło już parę tygodni od śmierci jej babci, ale nadal odczuwała potężną pustkę w sobie i wiedziała, że już niczym jej nie wypełni. Miała jednak dość już współczucia innych, więc po prostu udawała, że jest w porządku. Harry jednak nie wyglądał, jakby jej uwierzył.

- Kogo bierzesz do drużyny? - spytała Miriel, zmieniając temat. - Zbliża się mecz, a ta sytuacja z Katie...

- Myślę, że nie mam innego wyboru niż Dean, jest lepszy od Seamusa - rzekł, a przy imieniu Dean lekko przygasł.

Miriel wiedziała, że chłopcy się przyjaźnili, ale jakoś ostatnio przyjaźnią tego nazwać nie było można. Szczególnie od kiedy... Dean zaczął chodzić z Ginny. Miriel przyjrzała się Harry'emu i przeanalizowała sytuację. Jest szansa, że Potterowi po prostu podoba się Ginny. I to duża. Nie chciała jednak o tym myślec, bo wiedziała jak zabolałoby to Beth.

- Jasne... Słuchaj mam pytanie - powiedziała, zanim zdążyła dobrze to przemyśleć i teraz musiała je zadać.

- Jakie? - zapytał Harry.

- Czy... - zaczęła, ale nie wiedziała jak sformułować pytanie, by nie wyszło, że podsłuchiwała. Chciała bowiem zapytać o Malfoya i teorie, że jest śmierciożercą.

Harry zrobił pytającą minę, a jego jasnozielone oczy wpatrywały się w nią przenikliwie.

- Inaczej. Oboje wiemy, że ojciec Malfoya był, a raczej jest, śmierciożercą. I... myślisz, że jest szansa, iż Malfoy też nim jest? - zapytała, a jej mina nieco zrzedła. Teraz już na pewno wie, że podsłuchiwałam, myślała. Idiotka.

𝐘𝐨𝐮 𝐚𝐥𝐰𝐚𝐲𝐬 𝐡𝐚𝐯𝐞 𝐚 𝐜𝐡𝐨𝐢𝐜𝐞 | Draco Malfoy  Where stories live. Discover now