Rozdział 71. Samokontrola

321 17 2
                                    

Wyszła z łazienki prefektów, czując się okropnie. Nie wiedziała, która emocja bardziej wzięła nad nią górę. Czy smutek z powodu tego, jak ją potraktował? Rozczarownie, które po raz kolejny się pojawiło? Czy wściekłość na cały świat? Ten niesprawiedliwy, gówniany świat.

Nie chciała wracać do dormitorium. Jej humor był zbyt podły. Chciała pobyć sama. Ruszyła więc schodami w dół i po chwili była już w sali wejściowej. Wymknęła się na zewnątrz i ruszyła ku błoniom.

Było zimno, lecz Miriel nie odczuwała tego zimna. Niebo spowiły szare chmury i zbierało się na marcowy deszcz. Powietrze było przesycone zapachem mokrej ziemii. Między drzewami zakazanego lasu unosiła się mgła. Miriel wzięła głęboki wdech, lecz to nie załagodziło jej złości. Była tak zła, tak wściekła na wszystkich. A przy tym tak smutna.

Zapiekły ją oczy i nawet nie próbowała powstrzymać łez. Jest tu sama. Ona i natura. W oddali ujrzała znajome jej drzewo i kamień, na którym niegdyś siedziała. Wróciły jej wspomnienia. Tam kiedyś złapał ją za rękę. Zatrzymała się, patrząc w to miejsce, a jej samopoczucie tylko się pogarszało. Zdała sobie sprawę z jednej rzeczy, lecz bała się tych dwóch słów wymówić nawet w myślach.

Nagle usłyszała za sobą kroki, ale się nie odwróciła. Przetarła szybko zły. Miała w duszy nadzieję, że to Malfoy.

- Miriel! - To nie był głos Malfoya. To był Harry.

- Co tu robisz? - zapytała, odwracając się. Jej głos brzmiał nieco inaczej. Lekko zachrypnięty, jak u osoby, która przed chwilą płakała. O ironio.

Harry ją dogonił i przyjrzał się podejrzliwie.

- Co się stało? - zapytał, patrząc w jej zaczerwienione oczy.

Jego czarne włosy były jeszcze bardziej rozczochrane niż zwykle. Wiatr je rozwiewał, odsłaniając cienką bliznę w kształcie błyskawicy. Zielone oczy błyszczały się.

- Nic - odparła krótko. - Co tu robisz?

Harry nie odpowiedział.

- Co robiłaś z Malfoyem w łazience? - zapytał surowym tonem. Miriel, zdziwiona, że o tym wie, odwróciła wzrok. Nie miała ochoty teraz z nim rozmawiać. Z nikim nie miała ochoty rozmawiać.

- Nic - powtórzyła. - Poza skąd w ogóle wiedziałeś, że tu jestem?

To było dziwne. Skąd Harry wiedział, że była z Malfoyem w łazience prefektów. I skąd wiedział, że akurat tu jest. Śledził ją?

- Śledziłeś mnie? - powtórzyła to, co w pojawiło się w jej myślach.

- Tak jakby - przyznał Harry. Nie wyglądał jednak, jakby się wstydził tego wyznania.

Miriel prychnęła zirytowana. Czy on nie może zająć się sobą?

- Tak jakby? - spytała, czując, że ponownie narasta w niej złość, górując nad smutkiem.

Harry stał chwilę bez słowa, po czym wyjął coś ze swojej kieszeni. Był to złożony parę razy, nieco pomięty, żółtawy pergamin. Nagle Miriel uderzyła prawda z taka siłą, że zrobiło jej się gorąco.

Mapa. Harry kiedyś jej o niej wspominał. Jak mogła być tak głupia? Tak ślepa? Ile razy Harry widział ją na niej w towarzystwie Malfoya? To o niej mówił wtedy na schodach. "Ale ja wam mówię, że mam rację. A ona mnie okłamuje." Widział ją. Widział ją tyle razy z nim.

- Więc wytłumaczysz mi to w końcu? Dlaczego się z nim spotykasz? O co w tym wszystkim chodzi? Najpierw chcesz mi pomóc, a teraz mnie unikasz i spotkasz się z nim? - powidział Harry, czując satysfakcję, widząc minę Miriel. Była w szoku. W jego głosie była jednak również nuta rozczarowania.

𝐘𝐨𝐮 𝐚𝐥𝐰𝐚𝐲𝐬 𝐡𝐚𝐯𝐞 𝐚 𝐜𝐡𝐨𝐢𝐜𝐞 | Draco Malfoy  حيث تعيش القصص. اكتشف الآن