Rozdział 91. Pierwotna

309 11 1
                                    

Miriel niewiele spała. Od samego rana wyczekiwała. Nie miała pojęcia, która jest godzina, lecz było jeszcze ciemno. Z góry nie sączyło się żadne światło. Głód dawał o sobie znać. Nie dostała nic do jedzenia, a musiała mieć siłę.

Nagle usłyszała szczęk zamka i zerwała się na równe nogi, wpatrując się w ciemność. Czy to już czas? Przyszli po nią. Pomieszczenie rozświetliło wątłe światło sączące się z różdżki. Ujrzała bladą twarz Draco i odetchnęła z ulgą.

- Co tu robisz? - zapytała, nie mogąc zamaskować radości na jego widok.

- Mamy mało czasu - odparł i podał jej małą paczkę, owiniętą papierem. - Jedzenie. Wątpię, że dali ci cokolwiek wcześniej.

Miriel wzięła paczkę, wdzięczna z całego  serca. Była potwornie głodna.

- Mam plan - powiedziała czym prędzej. - Ale musisz mi coś obiecać.

Chłopak spojrzał na nią podejrzliwie, lecz nie krył przerażenia.

- Jaki? - zapytał.

- Pierścień stracił moc, więc mu go oddam w zamian za wyjście na wolność. Nic prostszego. Najpierw jednak muszę się nie zgodzić na jego oddanie. On musi uwierzyć, że ten pierścień ma ogromną wartość. To jedyny sposób - powiedziała, próbując brzmieć przekonująco, choć sama nie do końca wierzyła w to, że plan się powiedzie.

- Dobrze wiesz, że zacznie ci grozić. Zacznie szukać sposobu, byś się zgodziła. Dotrze do twojej rodziny - odparł chłopak, niezbyt przekonany.

- Wiem. Jednak zanim to zrobi, zapewne stwierdzi, że tortury są szybszym rozwiązaniem. Później posunie się do gróźb, a wtedy go oddam - odpowiedziała.

Malfoy drgnął.

- I właśnie dlatego musisz mi coś obiecać. Nie zrób nic głupiego. Nie powstrzymuj ich. Nie rób nic, bo jeżeli cokolwiek spróbujesz, by ich powstrzymać, zabiją nas obu - powiedziała, patrząc mu w oczy.

- Naprawdę myślisz, że będę tam stał i patrzył, jak cię torturują? - zapytał wściekły, intensywnie wpatrując się w jej oczy.

- Tak. Musisz to zrobić. Chcesz, żebyśmy żyli? To jedyny sposób - odparła stanowczo.

- Nie, to wcale nie jedyny sposób. Nie masz pewności, że właśnie tak się stanie. Ja mogę cię stąd wyprowadzić. Wystarczy, że uciekniesz za bramę. Potem jakoś sobie dasz radę - powiedział, próbując ją przekonać.

- Nie. Nie umiem się teleportować. Nie ucieknę daleko. Potem na pewno mnie znajdą i zabiją. A w pierwszej kolejności zabiją ciebie. Musisz mi zaufać. Proszę - powiedziała, podchodząc do niego bliżej. Położyła dłonie na jego ramionach, jakby chciała powstrzymać go przed ucieczką.

Draco patrzył na nią z lękiem, przerażeniem i bólem. Miriel jednak wiedziała, że musi to dla niej zrobić, mimo że będzie go to wiele kosztować.

- Muszę iść - odparł i przyciągnął ją do ciebie, przytulając mocno. Miriel odwzajemniła uścisk.

- Obiecaj mi - powiedziała, nie chcąc go puścić.

- Obiecuję - odparł bezbarwnym głosem. Wiedziała, że i on wie, że to jedyne wyjście.

Po wyjściu Malfoya, Miriel zjadła kanapkę, którą jej przyniósł. Zastanawiała się czy była tak dobra, czy ona była tak głodna.

***

Parę godzin czekania dłużyło się niezmiernie. Zaczęła wątpić w powodzenie swojego planu, który od samego początku miał mierne szanse na powodzenie. Nie było innego wyjście. Musi kontynuować to, co wymyśliła.

𝐘𝐨𝐮 𝐚𝐥𝐰𝐚𝐲𝐬 𝐡𝐚𝐯𝐞 𝐚 𝐜𝐡𝐨𝐢𝐜𝐞 | Draco Malfoy  Where stories live. Discover now