Rozdział 48. Błąd

392 14 2
                                    

Za dziesięć siedemnasta Miriel powiedziała przyjaciółkom, że idzie uczyć się do biblioteki. Wzięła więc dla pozoru torbę z książkami i wyszła z salonu Gryfonów. Szła korytarzem, nie zwracając większej uwagi na to, co się dzieje dookoła. Nadal myślała o tym, jak ma ująć wszystko w słowa. Zastanawiało ją też jak chłopak na to zareaguje. Nie miała pojęcia.

O ile w ogóle przyjdzie.

Gdy była pod pokojem życzeń, wślizgnęła się szybko do niego, ówcześnie sprawdzając czy nikt tego nie widzi. W pokoju odnalazła miejsce, w którym ostatnio się widzieli. Odłamki lustra nadal leżały na podłodze w takiej samej pozycji jak wcześniej. Miriel przeszło po głowie, czy może by nie naprawić lustra. Nie widziała jednak czy bardziej martwiło ją czy lustro zadziała, czy nie zadziała. Odrzuciła tę myśl.

Po piętnastu minutach czekania powoli traciła nadzieję, że Malfoy w ogóle pamięta o spotkaniu. Z drugiej, presja tego wszystkiego już tak przygniatała Miriel, że musiała zrzucić z siebie ten ciężar. Usiadła na ziemi pod jedną z szafek i zaczęła bawić się swoim pierścionkiem na palcu. Co było w nim tak wyjątkowego, że ktoś chciał go dostać? To tylko pamiątka.

Nagle poczuła oślepiający ból głowy. Oddaj mi to albo wszyscy, których znasz, zginą, rzekł głos. Miriel złapała się za głowę, zaciskając powieki, modląc się, by ból minął. Wiedziała, że to coś chce dostać jej pierścień i tylko domyślała się kto tego pragnie.

Otworzyła oczy, a ból minął. Odetchnęła głęboko z ulgą, wsuwając pierścień na palec. W niemal tym samym momencie zza zakrętu wyszedł Malfoy. Mina jak zawsze wyrażała chłodną obojętność. Miriel wstała z ziemii i zakręciło jej się lekko w głowie. Serce jej mocnej zabiło, jak za każdym razem, gdy go widziała.

Chłopak podszedł do dużego, zakurzonego starego fotela i usiadł w nim wygodnie.

- Więc? - spytał, obserwując ją z zaciekawieniem. - Jaki jest ten twój sekret?

Miriel zaczęła krążyć po pokoju, zastanawiając się jak zacząć. Po chwili dłużej chwili odezwała się:

- Zacznijmy od śmierci mojej babci - powiedziała, próbując jak najmniej wykazywać oznaki zdenerwowania.- Po jej śmierci zaczęłam miewać różne... sny. A raczej jeden i ten sam sen. Ciągle się powtarzał. Zaczynał się tak, że siedziałam na skraju jeziora, później wracałam do zamku przez błonia. Wracając, słyszałam głos, który wolał moje imię. Był stłumiony i nie wiedziałam do kogo należy. Dochodził z zakazanego lasu. Szłam więc za każdym razem w tę stronę i po pewnym czasie miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, więc się odwracałam. Stała tam postać. Wysoka, ubrana w czarną szatę. Miała bladą skórę i była przerażająca. Nie wiedziałam dokładnie jej twarzy, jedynie czerwone oczy.

Malfoy poruszył się delikatnie na fotelu na wzmiankę o czerwonych oczach i wyraźnie spoważniał.

- Potem uciekałam przed tym czymś przez zakazany las, a na końcu widziałam oślepiające światło i wtedy sen się skończył. Za każdym razem w tym samym momencie się kończył - kontynuowała, prawie nie patrząc na chłopaka.

Przechadzała się nerwowo, patrząc na różne obiekty, znajdujące się w pokoju życzeń. Jej wzrok na chwilę zatrzymał się na niebieskiej szkatułce, wysadzanej perełkami.

- W międzyczasie tego wszystkiego moi rodzice przysłali mi ulubioną książkę mojej babci, w której jak się okazało był list. List, w który się ze mną żegna. Pisze, że wie, iż śmierciożercy po nią idą, i że nie odda tej rzeczy. Nie wiem, co miała na myśli mówiąc "tej rzeczy", ale śmierciożercy jej pragnęli - powiedziała. - A i dodała, że mam pilnować tego - wskazała na swój pierścionek.

𝐘𝐨𝐮 𝐚𝐥𝐰𝐚𝐲𝐬 𝐡𝐚𝐯𝐞 𝐚 𝐜𝐡𝐨𝐢𝐜𝐞 | Draco Malfoy  Where stories live. Discover now