Rozdział 62.Otwarty umysł

399 19 0
                                    

Miriel szła za Firenzo korytarzem, nie za bardzo wiedząc, czego się spodziewać. Jak ma niby obudzić w sobie moce, których nigdy nie przejawiała? To przecież niemożliwe.

Po chwili znaleźli się już w klasie numer jedenaście. Weszła do środka za Firenzo. Podłoga była pokryta trawą i mchem, z którego wyrastały drzewa. Ich liście sięgały bardzo wysoko. Miriel czuła się, jakby weszła do prawdziwego lasu. Sufit klasy był zaczarowany na wzór prawdziwego nieba. Nie odwzorowywał on jednak faktycznej pory dnia. Niebo było usiane gwiazdami, mimo że było jeszcze przed południem.

- Naprawdę pan myśli, że to się uda? - spytała niepewnie Miriel, siadając na jednym z większych głazów nieopodal największego drzewa w sali.

- To zależy tylko od ciebie - powiedział Firenzo i spojrzał na nią. Jego oczy wyglądały jak dwa szafiry błyszczące na tle jasnych włosów. - Myślę jednak, że masz duży potencjał.

- Ale... przecież... - zaczęła Miriel, ale nie wiedziała do końca co chce powiedzieć. Miała ogromne wątpliwości. Niestety był to jedyny sposób, by przeżyła. Inaczej klątwa ją w końcu zniszczy na dobre. Nie mogła zostawić rodziców samych. Nie chciała też zostawiać swoich przyjaciółek. I tego jednego chłopaka, bo wiedziała, że potrzebuje jej pomocy. Miała wrażenie, że prędzej czy później presja jego zadania go przerośnie. Mimo że miała swoje, naprawdę poważne problemy, nie mogła przestać myśleć o nim.

- Lepiej bierzmy się do roboty. Najważniejsza jest wiara. Jeżeli nie będziesz wierzyć w to, że może ci się udać, nic nie zdziałasz - rzekł Firenzo. Otworzył elficką księgę na jednej ze stron i zaczął czytać jakiś fragment.

Miriel jednak trudno było wierzyć w cokolwiek. Próbowała jednak odrzucić wszelkie negatywne myśli. Musiała się skupić. Myśleć o sobie. O swoich bliskich. Przeszedł ją zimny dreszcz. Musi dać radę.

Firenzo czytał jeszcze chwilę, po czym odłożył książkę i przeszedł się kawałek po trawie. Jego złotobeżowa sierć błyszczała w blasku nieprawdziwego księżyca.

- Połóż się - powiedział łagodnie Firezco, co Miriel wykonała bez zastanowienia. - Spójrz w gwiazdy.

Wbiła spojrzenie w niebo. Poczuła dziwną, pozytywną energię. Energię, która niemal natychmiast sprowadziła na nią wewnętrzny spokój. Czuła się tak za każdym razem, jak patrzyła w gwiazdy. Przypominały jej się czasy, gdy obserwowała niebo z babcią.

- Najpierw się rozluźnij - rzekł. Jego głos był jedwabisty i spokojny, co samo w sobie pomagało rozluźnić się Miriel. - Zamknij oczy i pomyśl jak każda część twojego ciała po kolei się rozluźnia, zaczynając od palców po sam czubek głowy. Uwolnij całą negatywną energię, jaką czujesz. Spraw, by wręcz wyparowała z ciebie. Nie jesteś od niej zależna. To ona jest zależna od ciebie. To twoje ciało. Ono cię słucha.

Miriel zamknęła oczy i spowolniła swój oddech, biorąc długie, spokojne wdechy.

- Myśl o tym, co cię uszczęśliwia - mówił. - O otaczającej cię naturze. Jesteś jej fragmentem jako część elifickiego świata. Połącz się z nią. Musisz poczuć, że się z nią jednoczysz. Zapomnij o jakimkolwiek innym świecie...

Miriel poczuła jak jej ciało powoli się rozluźnia. Coraz bardziej i bardziej. Wyzbyła się negatywnych myśli. Jej umysł był pusty od wszelkiego zła, które ją pochłaniało i otwarty na nową energię. Czuła miękką trawę pod swoim ciałem. Opuszki jej palców dotykały wilgotnej ziemii. Czuła, jak się z nią jednoczy. Jak staje się jej faktyczną częścią. Słyszała cichy szum chwijących się na wietrze drzew. Szelest liści. Zapach lasu. Delikatny wiatr, przyjemny i chłodny, sprawiał, że jej umysł stawał się bardziej trzeźwy.

𝐘𝐨𝐮 𝐚𝐥𝐰𝐚𝐲𝐬 𝐡𝐚𝐯𝐞 𝐚 𝐜𝐡𝐨𝐢𝐜𝐞 | Draco Malfoy  Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ