Rozdział 65. Avada Kedavra

397 17 19
                                    

Jej powieki były ciężkie. Tak ciężkie, że nie była w stanie otworzyć oczu. Nie mogła się ruszyć. Choćby podniesienie palca równało się z wysiłkiem przebiegnięcia stu mili. Każdy oddech zdawał się być jej ostatnim. Tak trudno było oddychać. Każdy wdech był cudem.

- Przeżyje. Jest tylko bardzo słaba.

Usłyszała głos Dumbledore'a. Słyszała go jednak, jakby nurkowała parę metrów pod wodą, a on mówił do niej z lądu. Głos zanikał. Jedyne co czuła to miękkość materaca łóżka skrzydła szpitalnego. Chciała się odezwać, lecz nie mogła. Była zbyt wykończona.

Zasnęła.

Otworzyła oczy. Wszystko było rozmazane. Leżała na łóżku szpitalym. Ktoś obok niej siedział. Po chwili obraz nabrał ostrości. Poczuła, że ktoś trzyma ją za rękę. Przekręciła głowę i ujrzała profil chłopaka, który nie zdążył zauważyć, że się obudziła.

- Malfoy? - spytała zdziwiona, mrużąc delikatnie oczy.

Na dźwięk jej głosu odwrócił głowę. Miriel zauważyła jak jego spojrzenie z przestraszonego zamienia się na spokojne.

- Nareszcie - odetchnął z ulgą i posłał jej blady uśmiech.

Miriel nadal czuła się słaba, lecz tym razem była w stanie przynajmniej
otworzyć oczy. Za oknami było ciemno. Był środek nocy. Sala była pusta, a oni byli jedynymi osobami w pomieszczeniu.

- Co ty tu robisz? - spytała zdezorientowana. Było grubo po północy.

- Mówiłem, że przyjdę - odrzekł, wpatrując się w nią uporczywie swoimi szarymi oczami. Wątłe światło, które rzucała świeca zapalona na szafce obok łóżka, rozświetlała jego bladą twarz. Coś jednak było nie, ale Miriel nie mogła odczytać co.

- Widziałem po południu jak cię nieśli na lekcji do skrzydła. Nie poszedłem na zajęcia. Myślałem, że nie żyjesz. Tak to wyglądało - powiedział ochrypniętym głosem.

- Żyje - westchnęła ciężko, nadal nie wierząc, że faktycznie jej się udało tego dokonać.

- Ledwo - dodał, widząc jej stan.

Chłopak nie puszczał jej dłoni za co była mu wdzięczna. Jego ręce były jednak zimne. Wręcz lodowate.

- Cieszę się, że żyjesz - przyznał z niekrytą szczerością. - Nie wiem, co bym zrobił, jakbyś nie przeżyła. A ja się wahałem.

- Nie rozumiem - odrzekła Miriel. Nie wiedziała, co ma na myśli.

Chłopak bez słowa przybliżył się do niej i pocałował ją. Miriel oddała pocałunek zaskoczona, ale i szczęśliwa. Czekała na to wieki. Po jej ciele rozpłynęło się przyjemne ciepło. Chłopak całował ją przez dłuższy czas, lecz gdy się odsunął, miał zniesmaczoną minę.

- O co chodzi? - spytała zdezorientowana.

- Nie chcę tego robić, ale muszę - odrzekł. Oczy miał teraz dziwnie puste, jakby wyzbył się wszystkich emocji.

- O czym ty...

Coś na jego twarzy drgnęło. Nagle wyciągnął różdżkę, wstając i celując prosto w nią. Nie zawahał się ani chwili. Wiedział dokładnie co robi i czego chce.

- On tego potrzebuje. Oddaj mi to natychmiast - rzekł chłodnym tonem. - Inaczej muszę cię zabić.

Miriel była w szoku. To wszystko było tylko jej wyimaginowanym złudzeniem. Postępem. Chłopak stał, wpatrując się w nią martwym spojrzeniem. Podparła się z trudem o łokcie, nie spuszczając z niego spojrzenia.

𝐘𝐨𝐮 𝐚𝐥𝐰𝐚𝐲𝐬 𝐡𝐚𝐯𝐞 𝐚 𝐜𝐡𝐨𝐢𝐜𝐞 | Draco Malfoy  Where stories live. Discover now