Rozdział 86. Walka

279 11 2
                                    

Miriel odzyskała świadomość i chwyciła swoją różdżkę. Wszystkie trzy wybiegły z dormitorium. W salonie panował chaos. Uczniowie młodszych klas stali zapłakani, pocieszani przez starszych uczniów. Jakieś dziewczyny z czwartego roku głośno planowały ucieczkę ze szkoły najbezpieczniejszą drogą. Starsi uczniowie, uzbrojeni w różdżki, co parę chwil opuszczali salon, by pomóc w walce.

Miriel stanęła jak wryta. Nie wiedziała co robić. Była w szoku, a z drugiej strony musiała działać szybko. Nie przemyślała tego. Nie miała żadnego planu. Ktoś krzyknął. Z drugiej strony ktoś zanosił się płaczem. Nie mogła się skupić.

- Musimy walczyć! - krzyknęła do niej Maddy i pociągnęła za sobą.

Po chwili w trójkę biegły już ciemnym korytarzem, uważnie nasłuchując ze wszystkich stron.

- Wiesz coś o tym? - zapytała oskarżycielskim tonem Beth.

- Nie! - zaprzeczyła Miriel. - Nie mam pojęcia, co się dzieje.

Nie zadawały więcej pytań. Jej przerażony ton potwierdził jej prawdomówność. Mimo to Miriel poczuła ukłucie żalu do Beth, że podejrzewała ją o coś takiego.

Zalał ją potok myśli. Gdzie jest Draco? Czy Dumbledore już nie żyje? Jak mogła do tego dopuścić?! Jak mogła być tak głupia? Co ona sobie wyobrażała? To wszystko dzieje się naprawdę. Nie ma wyjścia z tej sytuacji. Co ja zrobiłam, pomyślała zrozpaczona, a panika uderzyła ją z ogromną siłą.

Nie było jednak czasu na nic. Nawet na myślenie. Tuż za zakrętem wpadły na grupę czarodziejów. Rozpoznały profesor McGonagall. Walczyła z jakimś chudym wysokim czarnowłosym mężczyzną, którego postura przypominała dementora.

Przez ułamek sekundy się wahały, lecz szybko dołączyły do walki. Było tu sporo osób z Zakonu Feniksa i Gryfonów. Miriel rozpoznała Lupina, który właśnie odparł atak samej Bellatrix Lestrange. Na jej widok Miriel przeszył lodowaty dreszcz. Tu naprawdę są śmierciożercy. Nawet ci najgorsi.

Beth i Maddy wyglądały na równie przestraszone. Maddy rzuciła się biegiem w stronę Lupina, którego właśnie atakował wysoki, blady mężczyzna przypominający nieco goblina.

Nagle szalone spojrzenie Bellatrix zatrzymało się na Miriel, która odbiła akurat jej zaklęcie. Delikatnie zmrużyła ciężkie powieki, a potem krzyknęła:

- TO ONA! ŁAPCIE JĄ!

W jednym momencie spojrzenie śmierciożerców padło na Miriel.

- FEANAR, CO TY TU ROBISZ?! - ryknęła profesor McGonagall, a jeden z autorów rzucił się w stronę Miriel.

Wszystko działo się bardzo szybko. W jednej chwili dziewczyna o kolorowych włosach odbiła czarnomagiczne zaklęcie, które leciało wprost na Miriel. Jeden ze śmierciożerów ruszył w jej stronę.

- Petrificus Totalus - ryknęła, a śmierciożerca runął na ziemię.

- ZABIERZCIE JĄ STĄD! - krzyknęła ponownie McGonagall, a czarownica o kolorowych włosach, która ówcześnie odbiła zaklęcie, wzięła ją za ramię i pociągnęła za sobą.

- Nie! - protestowała Miriel. - Muszę im pomóc!

Walka była zacięte. Zewsząd przelatywały różne zaklęcia, sufit wręcz sypał się na głowę.

- Crucio - krzyczał wysoki, blady mężczyzna, a Ginny ledwo zdążyła zrobić unik.

Nagle wbiegło jeszcze paru śmierciożerców. Było ich teraz znacznie więcej. Neville zawzięcie starał się odepchnąć atak jak największej ilości śmierciożerców, lecz nagle zesztywniał i runął na ziemię. Profesor McGonagall walczyła teraz z niską brunetką, której szalone spojrzenie i krzywy uśmiech przyprawiły o przerażenie. Lupin ledwo dawał sobie radę ze swoim przeciwnikiem. Ron i profesor Sprout walczyli przeciwko Bellatrix, której przecięli drogę do Miriel. Kilku śmierciożerców ruszyło w jej stronę.

𝐘𝐨𝐮 𝐚𝐥𝐰𝐚𝐲𝐬 𝐡𝐚𝐯𝐞 𝐚 𝐜𝐡𝐨𝐢𝐜𝐞 | Draco Malfoy  Where stories live. Discover now