Rozdział 21. Wizja

470 21 10
                                    

Nadeszła sobota, a z nią nieco lepsza pogoda. Dziś miał się odbyć ostatni w tym semestrze wypad do Hogsmeade. Niebo było zachmurzone, lecz śnieg nie padał.

Miriel wstała, a jej oczom ukazał się piękny, zimowy krajobraz. Błonia były obsypane grubą warstwą śniegu, a zakazany las jeszcze nigdy nie był tak jasny. Wszystkie korony drzew zdawały się być oślepiająco białe.

Była wczesna godzina. Od paru dni, dokładniej od ostatniego snu, Miriel miała problemy ze spaniem. Budziła się o różnych godzinach w nocy, nie mogąc zasnąć, przez co była zmęczona w ciągu dnia.

Dziś, korzystając z okazji, że śniadanie jest później, poszła do łazienki i napuściła gorącej wody do wanny. Zakluczyła drzwi, rozebrała się i położyła w wannie. Dawno nie miała takiej okazji, bo przeważnie brała szybkie prysznice. Temperatura wody sprawiła, że od razu poczuła się o wiele lepiej, szczególnie, że w łazience było zimno.

Miriel zaczęła rozmyślać. Ostatnie dni były dziwne. Malfoy zdawał się ją ignorować, lecz parę razy przyłapała go na gapieniu się na nią. Ona sama coraz bardziej chciała, by zwrócił na nią uwagę, choć bardzo ją denerwowało jego zachowanie. Analizowała je czasem w stosunku do niej, lecz nic nie wywnioskował. Może za dużo myślała? Nawet nie rozmawiała z nim dużo razy. Tak naprawdę ledwo co pare razy. Ale i tak miała go w myślach. Pojawiał się tam jako pierwszy, gdy się budziła oraz jako ostatni jak zasypiała. Nie chciała o nim myśleć, ale to po prostu robiła. To było silniejsze od niej.

Dodatkowo za dwa tygodnie było przyjęcie u Slughorna i w dalszym ciagu się zastanawiała czy iść. Nie miała z kim. Mogłaby zaprosić jakąś randomową osobę, ale po co? Może jednak faktycznie zapyta Harry'ego, o ile nie znalazł już partnerki. Z drugiej strony to Beth chciała z nim iść, ale raczej nie widzi szans, by ją zaprosił. Totalnie jej nie dostrzega. Miriel jednak nie chciała narażać się przyjaciółce, więc wolałaby iść sama niż z nim.

Po śniadaniu było jeszcze trochę czasu do wyjścia, bo zbiórka była o jedenastej. Pogoda za oknem wydawała się niewinna, lecz tak naprawdę było bardzo zimno. Miriel założyła najgrubszą parę spodni, jaką znalazła, oraz ciemnozielony, trochę za duży sweter. Pasował jej do włosów.

- Jeszcze tylko dwa tygodnie - westchnęła Maddy rozmarzonym głosem znad podręcznika obrony przed czarną magią, którgo czytała w łóżku. - Mam już dość nauki, chcę przerwę.

- Ja tak samo - odrzekła Miriel. - Przynajmniej trochę odpoczniemy.

Za dziesięć jedenasta wstały z łóżek i powlokły się do sali wejściowej ubrane w płaszcze i czapki. Filch jak zwykle wariował, krzycząc, że jeżeli ktoś przyniesie coś nielegalnego, zostanie wyrzucony z Hogwartu. Uczniów było tak dużo, że Miriel miała wrażenie, iż wszystkie klasy od trzeciej wzwyż wybierają się dziś do Hogsmeade. Nic dziwnego, bo wioska w okresie świątecznym była naprawdę przepięknie ozdobiona, a klimat świąt czuć było o wiele bardziej.

Gdy miały już wychodzić, Miriel poczuła, że coś spływa jej po ustach. Musnęła palcami dziurki od nosa i zobaczyła krew. Czuła, że wypływa jej coraz więcej. Poczuła smak czerwonej cieszy w ustach. Był słony i nieprzyjemny.

- Matko! - krzyknęła Maddy, widząc jej twarz.

- Ja jednak dziś odpuszczę - powiedziała Miriel, zasłaniając dłonią zakrwawioną część twarzy.

- Zostaniemy z tobą - zaproponowała Beth i obie odwróciły się, gotowe by zostać.

- Nie, idźcie beze mnie. Idę do łazienki - rzuciła i zanim zdążyły się sprzeciwić, Miriel biegła już po schodach.

𝐘𝐨𝐮 𝐚𝐥𝐰𝐚𝐲𝐬 𝐡𝐚𝐯𝐞 𝐚 𝐜𝐡𝐨𝐢𝐜𝐞 | Draco Malfoy  Where stories live. Discover now