Rozdział 75. Sectumsempra

329 14 0
                                    

Przez następne pare dni Miriel ignorowała Malfoya, tak jak on ignorował ją całe miesiące. Nie miała głowy do tego, by zamartwiać się ich rozmową. W dalszym ciągu myślała o rodzicach.

W piątek rano dostała jednak list, po którym odetchnęła z ulgą.

Droga Miriel,

Zapewne już wiesz co się stało. Ja i tata jesteśmy z powrotem w domu. Środki bezpieczeństwa zostały wzmocnione. Nic nam nie grozi, nie martw się. Życzymy ci powodzenia na egzaminach i zobaczymy się już za niedługo. Dbaj o siebie i bądź ostrożna.

Kochamy cię, Mama

List, choć krótki, był dużym pocieszeniem i ukojeniem jej nerwów. Przestała się już tak zamartwiać, ale z tyłu głowy nadal pojawiał się cień strachu i pytania "Co jeśli?"

- Tak się stresuję... - westchnęła Beth podczas piątkowego obiadu. Było już po zajęciach i wszyscy cieszyli się nadchodzącym weekend, lecz dla szóstoklasistów był to szczególnie stresujący czas.

- Och, daj spokój! Ta teleportacja wychodzi ci o wiele lepiej niż mnie. Na pewno zdasz - odparła zirytowana Maddy, która od paru dni musiała znosić ataki histerii Beth dotyczące bliżającego się egzaminu.

- Pójdzie wam świetnie - powiedziała Miriel, nie odrywając spojrzenia od tekstu książki, którą właśnie czytała.

- Pocieszeniem jest to, że już w sobotę ostatni mecz - rzekła podekscytowana Beth. - Mam nadzieję, że wygramy.

- Też mam taką nadzieję - odparła Maddy, odsuwając od siebie pusty talerz po jedzeniu.

Miriel westchnęła w duchu, myśląc o nadchodzących egzaminach końcowych. Musiała jeszcze sporo powtórzyć, by zdać je jakkolwiek zadowalająco. Opuściła się w tym roku, ale nie miała wpływu na te wszystkie niefortunne wydarzenia.

- A co jeżeli obleje?! - spytała dramatycznym tonem Beth po dłużej chwili.

Wewnętrzna irytacja Miriel narastała z każdą chwilą. Od początku dnia słyszała w kółko tylko o egzaminach z teleportacji, a to pytanie padło już trzeci raz.

- To podejdziesz za rok - odrzekła, próbując zachować obojętny ton głosu.

- A co jeśli i za rok nie zdam? Nie będę miała gdzie ćwiczyć. Zapomnę i... - mówiła Beth z prędkością światła. Ledwo dało się ją zrozumieć.

- Na litość boską, przestań! - warknęła zirytowana do granic Miriel, zatrzaskując książkę do transmutacji. - Od początku dnia słyszymy to samo. Daj już spokój.

- Nie moja wina, że się stresuje - odrzekła z wyrzutem blondynka, która poczuła się dogłębnie urażona wybuchem Miriel.

- To się stresuj w ciszy - westchnęła. Maddy się nie odzywała, lecz było widać, że zgadza się z Miriel.

- Łatwo ci mówić, jak sama nie podchodzisz do tych egzaminów - odparła obrażalskim tonem. Beth miała to do siebie, że często obrażała się o najmniejsze głupoty.

- Może dlatego, że miałam inne problemy na głowie - mruknęła, patrząc wymownie w sufit.

- Oczywiście... - westchnęła Beth z nutą kpiny w głosie. Miriel się to nie spodobało.

- Słucham? - spytała z niedowierzaniem.

- Nie ważne - mruknęła Beth, nie patrząc na nią. Widać było jednak, że zrobiło jej się trochę głupio.

Miriel była zła. W tym roku stało się tyle strasznych rzeczy, a ona sama niemal nie zginęła. Takie komentarze wcale nie były na miejscu. Wstała więc i nie patrząc na Beth ruszyła do wyjścia. Miała jej dość na dziś. Maddy coś powiedziała, lecz Miriel nie dosłyszała co. Nie miała ochoty się wracać.

𝐘𝐨𝐮 𝐚𝐥𝐰𝐚𝐲𝐬 𝐡𝐚𝐯𝐞 𝐚 𝐜𝐡𝐨𝐢𝐜𝐞 | Draco Malfoy  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz