Rozdział 85. Atak

283 12 0
                                    

Oderwali się od siebie w ułamek sekundy. Miriel poczuła jak coś ciężkiego i lodowatego opada jej na dno żołądka. Ale gdy spojrzała na Maddy i jej wściekły wyraz twarzy poczuła, jak gdyby schodząc ze schodów nie ominęła tylko jednego stopnia, a wręcz runęła w dół w pustą, niekończącą się przestrzeń.

- Co tu się dzieje? - powtórzyła z niedowierzaniem.

Miriel nic nie powiedziała. Nie była w stanie. To miało się nigdy nie wydarzyć, myślała. Nikt nie miał wiedzieć. Czuła żar na twarzy.

- Teraz nagle ci mowę odjęło? - warknęła, odwróciła się na pięcie i ruszyła korytarzem.

Miriel tylko posłała przerażone spojrzenie Draco i pobiegła za Maddy bez zastanowienia. Ta jednak nagle się zatrzymała i znów odwróciła w jej stronę.

- Co ty sobie w ogóle wyobrażasz?! - Wściekłość eksplodowała jak lawa, wypalająca wszystko dookoła i niszcząc inne uczucia.

- To nie tak... Chciałam wam powiedzieć, ale byście mnie znienawidziły - powiedziała błagalnie Miriel. Nie raz już ćwiczyła swoją wypowiedź w razie, gdyby przyjaciółki się wszystkiego dowiedziały, lecz w tej chwili było to zupełnie bezużyteczne.

- I miałaś rację - warknęła. - Nie dość, że nas okłamujesz, to jeszcze mieszasz w to Notta, tylko po to, by uratować samą siebie. Żałosne. I jeszcze Malfoy? Ten Ślizgon? Ten okropny, arogancki, bogaty śmieć? Przecież jego cała rodzina zapewne jest w ścisłym kręgu popleczników Voldemorta. WRAZ Z NIM!

- Nic o nim nie wiesz - zdenerwowała się Miriel. - Nie masz najmniejszego pojęcia.

- Więc mi wytłumacz - warknęła. - Chętnie posłucham.

- Nie będę ci nic tłumaczyć. I tak nie zrozumiesz.

- O, nagle to ty jesteś ta obrażona? - powiedziała z kpiną. - Hermiona mi powiedziała, że wyszłaś zapewne porozmawiać z McGonagall, więc chciałam sprawdzić czy wszystko okej, a tu nagle widzę was.

Miriel milczała. Nie wiedziała co więcej powiedzieć. W tym momencie bała się tylko tego, kto jeszcze może się dowiedzieć.

- Możesz mi to wytłumaczyć czy nie? - warknęła, a jej twarz zdążyła przybrać czerwonej barwy. - Jak to się niby stało? Ty i on?

Chciała jej powiedzieć. Tak bardzo chciała jej powiedzieć, ale nie mogła niczego wyjawić. Tego jak podejrzewała go o bycie śmierciożercą, o tym jak zawarli wieczystą przysięgę... Nie mogła nic powiedzieć. Nie chciała już kłamać.

- Nie mogę powiedzieć - przyznała szczerze.

Maddy prychnęła i ruszyła w stronę salonu Gryfonów.

- Czekaj! Nic nie rozumiesz - powiedziała Miriel, zatrzymując ją siłą. - Chcę ci powiedzieć. Naprawdę bardzo chcę, ale nie mogę. Rozumiesz? Nie mogę.

- Możesz, tylko nie chcesz - warknęła, wyszarpując się z jej uścisku.

- Skup się, co do ciebie mówię - powiedziała Miriel, modląc się w duchy, by zrozumiała o co jej chodzi. - Nie mogę. Fizycznie po prostu nie mogę.

Maddy wpatrywała się w nią ze złością, gdy po chwili coś błysnęło w jej oczach, a wściekłość zaczęła ulatywać.

- Czy...? - zaczęła, ale nie dokończyła. Wpatrywała się tylko w nią ze zdziwieniem, ale i strachem.

- Tak - odparła Miriel, widząc, że Maddy zrozumiała, że chodzi jej o przysięgę. Przynajmniej w tym momencie nie musiała kłamać.

- Z nim?! Jak cię do tego zmusił? - zapytała.

𝐘𝐨𝐮 𝐚𝐥𝐰𝐚𝐲𝐬 𝐡𝐚𝐯𝐞 𝐚 𝐜𝐡𝐨𝐢𝐜𝐞 | Draco Malfoy  Where stories live. Discover now