| pizza man | K. Stoch & P. Prevc

1.7K 89 79
                                    

Obiecałam prochlove tego shota, więc nie mogę nie dotrzymać słowa

Ostrzegam!

Tylko dla ludzi gotowych przeczytać wszystko... Jak ktoś nie ma mocnych nerwów to niech ominie. 

Nie no, żartuję :-p

Miłego czytania :-*

Edit 08.07.2019: Wiem, że kochacie tego shota 😂😂😂

Oderwałem wzrok od ekranu komputera i potarłem zmęczone oczy. Byłem dopiero w połowie pracy, którą musiałem przygotować na za dwa dni, a już padałem na twarz. Miałem w planie, aby skończyć to dziś, ale chyba nie dam rady.

Zgłodniałem, więc podniosłem się z fotela i skierowałem do kuchni, ale gdy uznałem, że nie mam ochoty na nic, co mam w domu, postanowiłem zamówić pizzę. Znalazłem jakąś ulotkę wybrałem pizzę i zamówiłem. Jedzenie miało być dostarczone w ciągu 30 minut, więc na spokojnie wróciłem jeszcze do pracy o odczytywaniu mowy ciała i  znaków niewerbalnych, którą przygotowywałem.

Nie mogłem się kompletnie skupić, podświadomie już odliczałem czas, kiedy przyjedzie dostawca, więc dzwonek do drzwi był dla mnie wybawianiem. Szybko poszedłem otworzyć, a za drzwiami zobaczyłem uroczego szatyna.

- Dobry wieczór, pepperoni dla pana - uśmiechnął się, a ja nie mogłem tego nie odwzajemnić.

- Dobry wieczór, ile się należy? - wziąłem karton, który mi podawał.

- Trzydzieści dwa  - odparł, a ja odstawiłem karton na komodę i wziąłem z niej portfel, zapłaciłem mu dając spory napiwek, a on zerknął na mnie zaskoczony. Jego oczy jakby mimochodem zatrzymały się na moich ustach.

- Dużo pracy dziś? - zagadałem sam nie wiem dlaczego.

- Wyjątkowo nie. Jest pan ostatnim klientem.

- Peter - podałem mu rękę. Był tym zaskoczony, ale uścisnął ją.

- Kamil.

- Nie jesteś Słoweńcem... Akcent cię zdradza - rzuciłem, bo rzeczywiście miał taki uroczy akcent.

- Jestem Polakiem. Aż tak bardzo słychać ten akcent? Staram się go pozbyć.

- Jest uroczy - uśmiechnąłem się i zlustrowałem go ostentacyjnie. Zarumienił się.

- Dziękuję... - zagryzł dolną wargę.

- Więc skończyłeś na dziś? - upewniłem się.

- Tak - potwierdził zapewne domyślając się do czego zmierzam.

Nigdy czegoś takiego nie robiłem. Nie podrywałem facetów w ten sposób, a tym bardziej nigdy nie miałem ochoty zaciągnąć do łóżka kompletnie obcego człowieka, jakim był dla mnie Kamil. A jego chciałem w swoim łóżku już. Natychmiast.

Uchyliłem szerzej drzwi, a chłopak wszedł do środka. Ledwo zdążyłem zamknąć za nim, a przyparłem go do drewnianej konstrukcji i pocałowałem. Nawet jeśli Kamil był zaskoczony tym gestem, to nie dał tego po sobie poznać i odwzajemnił pieszczotę, wczepiając palce w moje włosy.

Moje dłonie zsunęły się po jego ciele, zdejmując z niego kurtkę, która znalazła się na podłodze. Przesunąłem usta na jego szyję i składałem na niej mokre pocałunki, co spotkało się z westchnieniem Kamila.

Oderwałem szatyna od drzwi i zamknąłem nas od środka i spojrzałem mu w oczy.

- Nie myśl, że robię to często. Nigdy nie sypiam z obcymi.

- Ja też - przyznał i znowu złączył nasze usta. Uniosłem go lekko, a on oplótł mnie nogami w pasie. Skierowałem się do sypialni, gdzie położyłem chłopaka na łóżko, wcześniej zrzucając z niego książki. - Co studiujesz? - zapytał, gdy całowałem jego szyję.

- Jestem wykładowcą - odparłem, patrząc mu w twarz, a on się roześmiał.

- Ile masz lat? - zapytał ze śmiechem.

- 28* - wsunąłem dłonie pod jego bluzkę. - A ty?

- 32, jestem właścicielem tej pizzerii - mówił, a ja zdjąłem z niego koszulkę i rzuciłem ją na podłogę.

- Dlaczego ją otworzyłeś? - wyszeptałem, całując jego klatkę piersiową.

- Znudziło mi się siedzenie za biurkiem - wplątał palce w moje włosy i jęknął, gdy przygryzłem mu skórę na brzuchu. -  Co wykładasz? - złapał za krawędź mojej koszulki.

- Komunikację interpersonalną - odparłem, a Kamil się zaśmiał. - Jestem psychiatrą.

- Jesteś młodym wykładowcą - rozebrał mnie z górnej części garderoby.

- Zostałem na uczelni po studiach - znowu zacząłem składać mokre pocałunki na jego ciele. - Własny gabinet otworzyłem dopiero dwa miesiące temu... Koniec gadania, więcej całowania - wymruczałem i złączyłem nasze wargi. Kamil uśmiechnął się i odwzajemnił pieszczotę, przyciągając mnie do siebie mocno.

Moja prawa dłoń wsunęła się między nas, aby rozpiąć jego dżinsy, a kiedy to zrobiłem, oderwałem się od niego i rozebrałem go aż został w samych bokserkach. Kamil nie pozostał mi dłużny, a gdy zostałem w bieliźnie wsunął dłoń w moje bokserki i złapał w dłoń mój twardy członek. Jęknąłem głośno w jego usta i przygryzłem mu dolna wargę. Mężczyzna drugą ręką zaczął zsuwać ze mnie bieliznę, a ja zrobiłem mu kilka małych malinek na szyi. Rozebrał mnie, a ja pozbyłem się jego bielizny i wziąłem go w dłoń.

- Chcę cię w sobie - oznajmił.

- Wolisz z gumką czy bez? - zapytałem. - Jestem czysty, więc nie musisz się martwić - uśmiechnąłem się.

- Preferuję bez gumki - uśmiechnął się. -  Raczej nie wpadniemy.

- No raczej nie - zaśmiałem się i sięgnąłem do szafki nocnej po lubrykant. Wycisnąłem trochę na moją dłoń, która po chwili znalazła się między nogami Kamila, chłopak zacisnął wokół mnie uda, wiec wsunąłem w niego jeden palec, co spotkało się z jego jękiem. Poruszałem nim przez chwilę, a potem, wsunąłem w niego drugi palec, przez co jego jęki jeszcze się wzmogły. Gdy uznałem, że wystarczająco go przygotowałem, odsunąłem się. - Usiądź - szepnąłem, chłopak to zrobił. - Uklęknij, odwróć się tyłem do mnie i oprzyj klatkę piersiową o poduszkę - poleciłem, a on to zrobił. Sięgnąłem jeszcze po lubrykant i kolejną porcję rozsmarowałem na moim penisie. Odrzuciłem butelkę na bok i przysunąłem się do Kamila. Musnąłem jego plecy ustami, a potem wsunąłem się w niego, co spowodowało jego głośny jęk. Uśmiechnąłem się do siebie i zacząłem się w nim poruszać, co chwilę słysząc jak szepcze moje imię, a każde mocniejsze pchnięcie bioder było nagradzane jego głośnym jękiem, lub krzyczeniem mojego imienia.

Moja ręka przesunęła się po ciele Kamila i zsunęła się na jego podbrzusze, a potem chwyciłem jego penisa. Zacząłem poruszać ręką, chcąc doprowadzić go do orgazmu. Jego jęki się wzmogły, stały się głośniejsze.

- Jestem już blisko - wymamrotał, a ja przyspieszyłem ruchy bioder i ręki. Kamil doszedł chwilę potem, a ja wykonałem jeszcze kilka ruchów bioder i również osiągnąłem szczyt.

Wysunąłem się z niego i opadłem na łóżko przy nim. Leżeliśmy uspokajając swoje oddechy. Przekręciłem się na bok, aby popatrzeć na szatyna, on uśmiechnął się i także zmienił pozycję.

Nawet nie wiem kiedy zasnąłem, ale rano obudziłem się sam, a na szafce nocnej znalazłem karteczkę.

Zadzwoń jeśli masz ochotę :-) 796 447 888

Kamil :-*

Uśmiechnąłem się i zszedłem na dół po telefon.



 * ta, postarzyłam Petera

One shots | ski jumpingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz