T. Morgenstern & G. Schlierenzauer & A. Wellinger part II

510 39 9
                                    

Mam dobry humor to wrzucę na szczęście trzy rozdziały 😁😁😁

*marzec 2012*

W domu byłem przed Thomasem, chociaż lecieliśmy jednym samolotem. Powodem tego był fakt, że mój partner chciał jeszcze wpaść na moment do rodziców, pokazać się, że jest cały i nic mu nie jest. Po całym sezonie to nic dziwnego, że się niepokoili.

Czekając na niego rozpakowałem walizkę, którą schowałem na dno szafy, a potem wziąłem długi, gorący prysznic. Takie lubiłem najbardziej. Mogłem się zrelaksować  i wyłączyć myślenie. Albo wręcz przeciwnie i przemyśleć coś co mnie męczy.

Kiedy opuściłem łazienkę, wcześniej zakładając dresy i jedną z bluz Thomasa, mojego narzeczonego nadal nie było. Położyłem się w sypialni, włączyłem telewizor i znalazłem jakiś film. Chciałem w jakiś sposób zabić czas dopóki Tomi nie wróci.

Musiałem zasnąć, bo kiedy otworzyłem oczy, byłem przykryty kocem, a telewizor był wyłączony. Wstałem z łóżka i wyszedł z sypialni. Zszedłem na dół, gdzie Thomas siedział w salonie na kanapie. Telewizor grał cicho, akurat leciały wiadomości, a mój partner miał laptopa na kolanach i odpisywał na maila. Zaszedłem go od tyłu i objąłem jego szyję. Drgnął lekko, czyli nie słyszał moich kroków.

- Wyspałeś się? - zapytał, sięgając ręką do tyłu i głaszcząc mnie po głowie.

- Mhymmm... Mogłeś mnie obudzić - pocałowałem go w szyję.

- Byłeś zmęczony - zauważył. Odsunąłem się się i usiadłem na kanapie obok niego.

- Zostaw to już - zabrałem mu laptop i odstawiłem na stolik. Przytuliłem się do niego, a on mocno objął mnie ramionami. - Zajmij się mną trochę.

- Cały czas się tobą zajmuję - powiedział.

- Nieprawda... Nie mam całej twojej uwagi.

- Masz mnie całego - zaśmiał się. Złączyłem nasze usta w pocałunku, jednocześnie siadając na kolanach Morgensterna. Objąłem jego szyję ramionami i pogłębiłem pieszczotę. Thomas wsunął dłonie pod bluzę, którą miałem na siebie.

I ktoś zadzwonił do drzwi.

- To są jakieś jaja - odsunąłem się od Thomasa. - Nie wiem kto to, ale mnie zdenerwował. Otworzę - dałem mu szybkiego buziaka i zszedłem z jego kolan. Poszedłem do drzwi, a kiedy je otworzyłem, zobaczyłem śliczną blondynkę. Kristin. Byłą partnerkę Thomasa.

- Cześć - rzuciłem.

- Hej, jest Thomas? Muszę z nim porozmawiać.

- Tak, jest - odsunąłem się i wpuściłem ją do środka. - W salonie.

Blondynka od razu tam poszła, a ja za nią, wcześniej zamykając drzwi. Thomas był równie zaskoczony co ja. Może nawet lekko przestraszony.

- Co cię sprowadza? - uśmiechnął się do niej.

- Musimy porozmawiać. To ważne.

- Zostawię was - oznajmiłem. - Pójdę na górę.

- Jasne - Thomas pokiwał głową, a ja ich zostawiłem. Byłem strasznie ciekawy o czym rozmawiają, ale nie miałem jak podsłuchać, bo przeszli do gabinetu koło salonu i zapewne zamknęli drzwi.

Westchnąłem ciężko i padłem na na łóżko. Gapiłem się bezsensu w sufit.

Gdy minęło półgodziny byłem gotowy zejść na dół i wpaść do gabinetu, aby się dowiedzieć co się dzieje. Ale nie miałem okazji, bo usłyszałem tylko krzyk Kristin, która powiedziała do Thomasa, aby się pierdolił i wyszła trzaskając drzwiami.

Wyszedłem w sypialni i stanąłem na szczycie schodów. Tomi spojrzał na mnie smutno.

- Co się stało?

- Muszę ci o czymś powiedzieć - oznajmił, odwracając wzrok.

- O czym? - zacząłem schodzić na dół.

- Tylko zachowaj spokój, proszę.

- Postaram się - obiecałem. Trochę mnie przestraszył swoimi słowami.

- Pamiętasz ten konkurs ostatnio, na którym mnie nie było? - złapał mnie za rękę.

- No tak.

- Widziałem się wtedy z Kristin.

- Wiem.

- Przespałem się z nią - oznajmił, a ja od razu zabrałem mu rękę.

- Słucham?!

- To nic dla mnie nie znaczyło... Naprawdę. Kocham tylko ciebie i nikogo  więcej.

- Po co ona tu przyszła? - warknąłem, chociaż już się domyślałem.

- Jest w ciąży. Ze mną.

- Cudownie - zakpiłem. - Świetnie - ruszyłem na górę i wyciągnąłem moją walizkę.

- Co robisz? Gregor, proszę...

- Nie, Thomas - schowałem swoje rzeczy do walizki. - Zdrada to jedno - spojrzałem na niego. - Ale dziecko jeszcze bardziej to, kurwa, komplikuje!

- Gregor...

- Nie! Zdradę spróbował bym ci wybaczyć, bo widzę po tobie, że tego żałujesz! Byłoby cholernie ciężko, ale, kurwa, chciałbym o nas zawalczyć! Ale nie mam zamiaru bawić się w trójkąty z Kristin - zamknąłem walizkę. - Zajmij się nią i swoim dzieckiem. - Wziąłem bagaż i wyszedłem z sypialni. Na dole założyłem kurtkę i buty.

- Gregor, proszę... Nie rób tego... Ja naprawdę...

- Nie chcę tego słuchać... Jak nie umiesz trzymać fiuta w spodniach to ponieś tego konsekwencje - zabrałem kluczyki od swojego auta i wyszedłem z domu.

Schowałem walizkę do bagażnika i wsiadłem za kierownicę. Jechałem do domu rodziców, a gdy byłem w połowie drogi dopiero dotarło do mnie co się stało. Musiałem zjechać na pobocze, bo przez łzy płynące z moich oczu, ledwo widziałem drogę. Włączyłem awaryjne i oparłem głowę o kierownicę.

Łzy płynęły z moich oczu, a ja nie próbowałem ich powstrzymywać. Widziałem mi telefon, który cały czas wibrował, bo Thomas cały czas do mnie wydzwaniał. Wziąłem smartfon, otworzyłem szybę i wyrzuciłem go z wściekłością. Nie mogłem już na niego patrzeć.

Nagle przede mną zatrzymał się inny samochód. Rozpoznałem auto Thomasa i jego gdy wysiadł. Zamknąłem się od środka. Nie miałem zamiaru z nim rozmawiać. Podszedł do mnie i chciał otworzyć drzwi od kierowcy, ale nie dał rady.

- Gregor, porozmawiajmy... - usłyszałem jego stłumiony głos. Wrzuciłem bieg i powoli ruszyłem. Mimo wszystko nie chciałem zrobić mu krzywdy. Odsunął się, a ja odjechałem.

Nie ruszył za mną.

Nie liczyłem na to.

Cieszyłem się, że tego nie zrobił, chociaż z pewnością wie, że będę u rodziców...

Mam nadzieję, że nie będzie mnie nachodził. Że da mi spokój.

One shots | ski jumpingWhere stories live. Discover now