G. Schlierenzauer & T. Morgenstern part II

1.2K 87 27
                                    

Thomas i Lily dotarli do mnie około trzeciej w nocy. Mała nawet się nie obudziła, kiedy ojciec wyjął ja z fotelika wniósł do domu. Położył ją w pokoju gościnnym, który był urządzony trochę pod nią.

Potem po prostu siedziałem z Thomasem w salonie i milczeliśmy. Nie wiem jak Morgenstern, ale ja po prostu bałem się odezwać. Nie chciałem powiedzieć nic co mogłoby zniszczyć tą chwilę.

- Wiesz... - zaczął Thomasa.

- Już późno, powinniśmy się położyć - przerwałem mu. Przeniosłem na niego wzrok. Pokiwał głową.

I tak zrobiliśmy.

Następnego dnia wstałem dość wcześnie, więc żeby pokazać, że naprawdę chcę żeby było jak kiedyś, postanowiłem zrobić śniadanie.

Żeby tradycji stało się zadość, zaraz po mnie wstała Lily, która zadowolona wbiegła do kuchni i się do mnie przytuliła.

- Wyspałaś się? - kucnąłem przed nią.

- Tak - objęła moją szyję ramionami. - Lubię u ciebie spać.

- Ja też lubię jak do mnie przyjeżdżasz - przytuliłem ją. - Zjesz śniadanie? - wstałem z nią na rękach.

- Masz moje płatki?

- Nie, ale...

- Dlaczego nie? - spojrzała na mnie z przerażeniem na twarzy. - Nie chciałeś żebym przyjechała? - położyła dłonie na moich policzkach.

- Chciałem, słoneczko, ale nie wiedziałem kiedy przyjedziesz, więc się nie przygotowałem... Ale... Wykorzystamy, że tata jeszcze śpi i pójdziemy do sklepu, ok?

- Ok.

- To idziemy się ubrać.

I tak zrobiliśmy. Potem poszliśmy do sklepu po ulubione, cynamonowe płatki śniadaniowe Lily.

Gdy wracaliśmy mała cały czas próbowała trafić we mnie śnieżką. W końcu, gdy byliśmy już pod domem, postanowiłem jej trochę pomóc. Zatrzymaliśmy się na podjeździe i ulepiłem jej śnieżkę, którą chwilę później oberwałem w twarz. Skrzywiłem się, bo śnieg wpadł mi za kurtkę.

- Przepraszam! - krzyknęła i przytuliła mnie. Po chwili odsunęła się trochę i strąciła resztki śniegu z mojej czapki i szalika. - Chodźmy do domu, bo jak będziesz chory, to tata będzie zły - oznajmiła, a ja się roześmiałem głośno.

- Nie będzie, słoneczko - podniosłem się i weszliśmy do domu.

- Cześć - Thomas wyszedł z kuchni.

- Rzucaliśmy się śnieżkami - Lily podbiegła do niego szczęśliwa. - I ja wygrałam - oznajmiła.

- Wujek nigdy nie był dobry w bitwy na śnieżki.

- Nieprawda! - zaprotestowałem zdejmując kurtkę. - Mogę ci zaraz przypomnieć.

- Ulepimy później bałwana? - zapytała dziewczynka patrząc to na mnie to na ojca.

- Oczywiście - uśmiechnąłem się.

Lily zdjęła czapkę, a Thomas pomógł jej z kurtką i butami. Wszedłem do kuchni, aby dokończyć śniadanie, ale zauważyłem że Thomas mnie uprzedził, więc zrobiłem tylko płatki dla Lily.

Mało rozmawialiśmy przy stole. To znaczy ja i Lily mówiliśmy cały czas, natomiast Thomas się nie odzywał.

- Mogę iść na bajki? Wszystko zjadłam.

- Możesz - pozwolił jej ojciec.

- Włączyć ci, czy sobie poradzisz? - zapytałem.

- Poradzę. Jestem niezależna - oznajmiła i wyszła. Popatrzyłem za nią zaszokowany, a potem spojrzałem na Thomasa.

One shots | ski jumpingWhere stories live. Discover now